Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Czas na mały maraton! Piszcie, ile chcecie rozdziałów. Postaram się spełnić oczekiwania moich czytelników.
EmiLaa2001

-----Dipper-----

Wylądowaliśmy w pałacu Billa. Sister cały czas się cieszyła. Ja niekoniecznie. Przeniosłem wzrok przed siebie. To, co tam zobaczyłem, było straszne.
Wielki tron, zbudowany ze skamieniałych mieszkańców Gravity Falls.
Wzdrygnąłem się. Z bliska wyglądał jeszcze gorzej, niż w telewizji. To był straszny widok.
Ciekawi mnie, gdzie podziała się Chloe. Nie widziałem jej od początku apokalipsy i szczerze miałem cykora. Ale ona pewnie się schowała. Wiedziała co się święci. Zazdrościłem jej trochę wiedzy o naszym świecie. Miałem jej za złe, że nie powiedziała nam o tym wszystkim, ale no cóż. To by pewnie namieszało jeszcze bardziej. Mabel, za pomocą kotwiczki wspięła się na piedestał tronu.
-Znalazłam wujka! Jest złoty, ale nie w tym pozytywnym znaczeniu!
-To bierz go i zabieramy się stąd!- krzyknął wujek Stanek.
-No tak, ale jak go odmienimy?
-Ja wiem!- usłyszałem znajomy głos. To był Gideon. Tańczył w jakiejś klatce. Powiedział jak zniszczyć tron i uwolnić ludzi. Zrobiliśmy, to co powiedział. Już po chwili wujek Ford znów ożył. Spytaliśmy go jak pokonać Billa. Ten wziął do ręki jakiś sprej i zaczął coś malować na podłodze. Myślałem, że mu odbiło, ale potem wyszło, że to krąg, który pokona to wstrętne dorito. Stanąłem na swoim symbolu i podałen ręce osobom obok mnie. Krąg był prawie kompletny. Brakowało jeszcze wujka Stanka. Nagle coś przeleciało obok mojej głowy, prawie mnie przy tym trafiając. To był nóż.
-Że co?
Wszyscy spojrzeli w stronę z której nadleciał śmiercionośny pocisk. Zobaczyłem kogoś, kogo spodziewałem się najmniej.
-Witajcie, rodzinko- mruknął przybysz. Była to Chloe. Twarz miała przysłoniętą włosami. Chwila moment. Jaka "rodzinko"?!?!
-Że co?!
-Widzę, że on jeszcze wam nie powiedział- powiedziała z jakby smutkiem w głosie- Wiesz... Jesteśmy kuzynami, ogólnie rzecz biorąc.
-Co?!- krzyknąłem. A jednocześnie ze mną Mabel i wujek Stan.
-Ale...ale jak to...?
-Srak. Normalnie. Szóstak nie mówi wam wszystkiego.
Spojrzeliśmy na wujka Forda. Nic nie powiedział.
-Wujku, o co jej chodzi?-spytałem.
-Zrozumiecie później. A teraz się zabawimy. Wiecie co? Zwykłe zakończenie mnie znudziło. Pora stworzyć własne.
Podeszła bliżej i odgarnęła ruchem głowy włosy z twarzy. Kiedy zobazyłem, co się pod nimi kryje, ledwo powstrzymałem się od krzyku.
Chloe nie miała oczu. Były tam czarne dziury, z których wyciekała czarna, gęsta ciecz.
-Czas rozpocząć, co miało nadejść- zaśmiała się złośliwie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro