Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 4

-Shigaraki.- warknęła wchodząc do lokalu. -Obiecuję ci, że kiedyś umrzesz z mojej ręki klaunie.- dodała siadając na krześle.
-Co ja ci zrobiłem, że masz taki zły chumor?- mruknął mieszając szklankę, w której były dwie roztapiające się kostki lodu.
-Wysłałeś mnie do tej durnej szkoły. Przez ciebie walczyłam z jakimiś idiotycznymi robotami i spotkałam tego przychlasta.- wyprostowała się uderzając rękoma złożonymi w pięści o blat.
-Guren nie denerwuj się tak.- upomniał Kurogiri.
-Ale wiesz, co? Wzięłam sobie twoje nazwisko.- zaśmiała się, a z jej nosa poleciała krew.
-Krew ci leci.- poinformował jasnowłosy.
-Dopiero teraz? Robot walnął mnie w nos jakąś godzinę temu, a to gówno cieknie dopiero w tym momencie?- dotknęła dłonią nosa i zacisnęła kciukiem oraz palcem wskazującym dziurki od nosa, czekając aż dymek da jej papier.
-A wracając do wydarzeń z testu... Jak to wzięłaś sobie moje nazwisko?! Upadłaś na głowę?!- wstał z miejsca i dotknął jej ramienia. -Mam cię potraktować rozpadem?- zapytał przerażająco się uśmiechając.
-Pfy...- prztknęła chustkę do otworów nosowych.
-Co ja mam teraz z tym zrobić, ty wiesz co się stanie, jeśli oni zaczną podejrzewać, że działasz ze mną w lidze?- zaczął się drapać po szyi, na co dziewczyna przekręciła oczami i złapała jego rękę, która zastygła od razu w bezruchu.
-Powiem, że to zbieg okoliczności.- powiedziała i usadowiła czerwonookiego na krześle.

-Pomijając wydarzenia, które się przed chwilą wydarzyły...- westchnął Kurogiri. -Załatwiliśmy ci dom, uznając z Tomurą, że ryzykownym będzie, jeśli będziesz tu nadal.- oświadczył, odstawiając wypolerowany kieliszek na lade i biorąc kolejny do czyszczenia ze smug.
-Rozumiem. Gdzie on jest?
-Przecznice dalej od Yuuei.- odezwał się Shigaraki.
Dziewczyna jęknęła i opadła głową na stół.
-A ma chociaż jakiś warsztat samochodowy, czy na przykład garaż?- zapytała podnosząc lekko głowę i oddając dymkowi zakrwawioną papier, który wyrzucił do śmietnika.
-Ma. Ciesz się, bo w ostatniej chwili przypomniało mi się, że masz motor i lubisz robić jakieś dziwne rzeczy ze starych przedmiotów.- rzekł Kurogiri.
-Aha, to super. Tylko... dlaczego w ostatniej chwili? Co wy? Nie wiecie, co ja po nocach robie w pokoju?- parsknęła, wiedząc, że Tomura najlepiej wie o jej stronie artystki. Ostatniej nocy musiał zabrać jej wszystkie narzędzia, aby w końcu normalnie poszła spać i dała mu wypocząć. Shigaraki prychnął na to i zaczął odchodzić.
-Już cię spakowaliśmy. Kurogiri zaraz przeniesie cię do twojego nowego domu.- wszedł po schodach, a kilka chwil później, na dole dało się słyszeć trzaśnięcie drzwiami.
-Ja go nigdy nie zrozumiem.- mruknęła i wypiła wodę z kieliszka. -Możesz mnie już przenieść, tylko jeszcze skocze po motor.- wstała i już miała iść kiedy jej cacko pojawiło się przed nią. -No tak, zapomniałam o twoim darze.- zaśmiała się, a przed nią pojawiła się czarna dziura. -To... narka!- krzyknęła na cały dom i prawie od razu znalazła się w garażu.

Rozejrzała się po jego wnętrzu, aż nagle na jej głowę coś spadło, a ona się za nią złapała.
-Auć... za co Kurogiri?- jęknęła cierpiętniczo i przyciągnęła do siebie klucze. -Świetnie, że wiem, który do którego zamku jest.- mlasnęła z niezadowoleniem i zaczęła szukać tego do drzwi w garażu, aby móc wejść do domu, nie wychodząc na zewnątrz. Nie chciała już się męczyć z szukaniem innych kluczy.

Włożyła pierwszy lepszy klucz do zamka. Nie zadziałało. Drugi. Także porażka. Trzeci. Jakoś się udało. Uśmiechnęła się do siebie i zapaliła światło, aby wejść po schodach na górę. Oj, żeby tylko tam nie potrzeba było klucza, pomyślała, a na jej twarzy wymalował się grymas, który szybko zniknął, po tym jak drzwi ustąpiły bez przekręcania zamka. Uśmiechnęła się, stała w spiżarni, z której wyszła i zobaczyła średniej wielkości salon, połączony z dość dużą kuchnią.
Zamiast ściany było wielkie okno, przez które było widać ogródek, w którym rosło jedno drzewo sakury.
Na środku pokoju stał beżowy narożnik, na przeciwko niego była komoda, na której postawiony był telewizor.
-No to się postarali.- powiedziała z nutką zachwytu w głosie i przeszła się do przedpokoju, w którym położyła klucze na półce, nad którą wisiało lustro. Spojrzała się w nie i przeczesała zielone włosy. Spojrzała się w dół i zobaczyła dwie walizki. Wzięła je w ręce i poszła do góry, po schodach, jakie były za nią.

Otworzyła łokciem jedne z trzech dębowych drzwi i zobaczyła łazienkę z kabiną prysznicową stojącą w rogu, zlew zawieszony koło niej i lustro na reszcie pozostałego miejsca na ścianie. Na przeciw zlewu była ubikacja.
-Nie ma to jak zrobić komuś na złość.- westchnęła, nie lubiła gdy łazienka połączona jest z ubikacją. Zamknęła drzwi i przeszła kilka kroków, omijając jedyny pokój po swojej prawej stronie, a wchodząc do tego po lewej. To był strzał w dziesiątkę.

~~~^^~~~
Na zakończenie... I'm really sorry!
Nie dodawałam tak długo rozdziału, ponieważ pisałam rozdziały do maratonu z mojej drugiej książki >.<

Obiecuję, że jak będę miała dużo weny, to zrobię maraton też tutaj ^^

Do zoba!💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro