Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 24

-Izuku... nie jestem małym dzieckiem. Wiem, że chciałbyś nadrobić te lata zaległości, i chciałbyś traktować mnie jak młodszą siostrę, w końcu mnie chronić tak jak powinieneś od zawsze, ale daj spokój...- burknęła przewracając oczami. Nadal i tak sądziła, że to ona jest starsza. Nie chciała się o to tylko już kłócić.

Siedzieli w jej nowym domu. Narazie zgodnie stwierdzili, że ich mama nie dowie się, że Izuku zna prawdę o zielonookiej i o ich ojcu. No i, że trzyma z nią kontakt.
-Ale ty nie wiesz jaki on jest naprawdę, Gu-chan!- odparł marszcząc brwi, a nastolatka ponownie podczas ich rozmowy westchnęła.
-Myślę, że poznałam go lepiej od ciebie... i popatrz, są plusy tego, że jesteśmy razem.- podniosła wskazujący palec ku górze, a zielonooki spojrzał na nią pytająco.
-Jakie?
-Nie będzie cię dręczyć i może ponownie się zaprzyjaźnicie.- uśmiechnęła się i skierowała do kuchni. Midoriya za to mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i zaraz do niej dołączył.
-Chcesz coś do jedzenia?- zagadnęła, gdy siadał przy wyspie kuchennej.
-Możesz coś zrobić.
-Gofry?
-Może być...

Kiedy wszystko było gotowe, a Guren już podawała Izuku jedzenie, zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Zaraz wracam.- poinformowała kładąc talerz z jedzeniem na stole przed piegowatym i poszła otworzyć drzwi, gdzie przywitała ją twarz blondynka, do którego od razu się przytuliła.

Katsuki oddał przytulasa, a kiedy dziewczyna się od niego odkleiła wszedł do środka.
-Co masz do jedzenia?- zapytał od razu zwęszając posiłek, a w tym samym momencie, w którym ściągał buty, zza rogu ściany wychyliła się głowa zielonookiego.
-Kto...- zaczął ale nie skończył.
Bakugou zastygł w bezruchu i skierował wzrok na zieloną czuprynę Izuku.

-Ty...
-Ty...

Powiedzieli razem, a piegowata skrzyżowała ręce pod biustem i uniosła jedną brew ku górze.
-Może wpadnę innym razem.- burknął niezadowolony blondyn, a gdy chciał spowrotem zakładać buty, Guren złapała go za rękę i poprowadziła do kuchni.

-Siadać na krzesłach. Obaj.- mruknęła tupiąc w zniecierpliwieniu nogą.
Kiedy wykonali jej polecenie, niechętnie siadając przy wysepce na przeciw sobie, westchnęła przeciągle i nałożyła też gofra na talerz  Katsukiego.
-Jeśli nie będziecie siebie nawzajem chociaż trochę tolerować, to do żadnego nie będę się odzywać słowem.- oświadczyła i wyszła z kuchni, siadając na kanapie w salonie i tym samym zostawiając rówieśników przy stole. Wiedziała, że nie da rady tego zrobić, ale musiała ich jakoś nastraszyć.
-Jeśli którykolwiek odważy się z tamtąd wyjść, zostanie tam spowrotem wepchnięty, więc nawet nie radzę próbować!- zawołała z uśmiechem i włączyła telewizor.

~•3latapóźniej•~

-W miarę się dogadaliście, chociaż to trochę portwało, i nadal nie wiem o co ci chodzi.- burknęła do Katsukiego, wchodząc do następnego sklepu.
-Chodzi mi o to, że jest tak samo wkurzający jak kiedyś.- fuknął, a ona przewróciła ślepiami.
-Nie przesadzaj. Ty też jesteś tak samo wnerwiający jak kiedyś.- stwierdziła i z uśmiechem pstryknęła go w nos.
-A ty tak samo irytująca...- prychnął i wszedł za nią do sklepu.-Po co tu przyszliśmy, bo zapomniałem.
-Wcale nie zapomniałeś.- zauważyła.-Po garnitur dla ciebie. W końcu dziś jest ich dzień. A my jak zawsze robimy wszystko na ostatnią chwilę...
-Ale nawet nie będą brać ślubu. Nie będę ubierać garniaka, jak nie będzie żadnej uroczystości.- mruknął i stanął za zielonowłosą, przeglądającą koszule.
-To będzie ich mała uroczystość. Przecież wiesz, jakie to jest ważne dla Izuku.- odwróciła się przodem do blondyna i przyłożyła do niego marynarkę.-Za mała...- szepnęła do siebie i spowrotem zaczęła przesuwać wieszaki.
-Ale jeśli nie będzie tam nikogo innego oprócz nas i ich rodziny, to po co mi to?!- warknął kładąc dłoń na jej odpowiedniczce i odkładając na miejsce kolejną górną część garnituru.

Zielonooka spojrzała się na niego chłodno.
-Ale masz ubrać chociaż koszule i krawat, nic mnie to nie obchodzi.- fuknęła i odeszła, wychodząc ze sklepu. Za nią po chwili zrobił to samo Bakugou i zaraz szli ramię w ramię, łącząc swoje dłonie w uścisku.

Chwilę tak pochodzili po galerii, gdy nagle do Katsukiego podeszła masa ludzi z mikrofonami i kamerami, którzy zaczęli się o coś pytać. W końcu był bohaterem numer dwa.
Kilka pytań było znośnych i łatwo było na nie odpowiadać, ale ostatnie zszokowało i Bakugou, i Midoriyie.
-Kiedy zamierzacie się pobrać?- padło z ust jednego, a dwójka spojrzała się na siebie i zaczęła powoli wycofywać.
Niezbyt mieli ochotę na spowiadanie się ze swoich spraw wewnętrznych mediom.

Kiedy reporterzy zauważyli co się święci od razu zaczęli szybko podchodzić w ich stronę, a para nie wiedząc już co ma zrobić, zaczęła uciekać.

-Nienawidzę tego.- burknęła Guren i wbiegła jakiegoś sklepu ciągnąc za sobą czerwonookiego, a następnie znalazła wzrokiem przymierzalnie, w której po chwili się znaleźli, nie zauważeni przez nikogo.
-Mamy farta...- stwierdziła, gdy usłyszała, że szał w galerii powoli ustawał. Kiedy chciała już wychodzić, blondyn złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę, przez co wpadła na jego tors.

-Już możemy wy...- nie dał jej dokończyć, zaczynając łapczywie całować jej usta.

~~~^^~~~

Ohayo!

Coś czuje, że całkowicie zrypałam ten rozdział jak i poprzedni :/

Mam nadzieje, ze wam przypadnie chociaż trochę do gustu :)

(Jak będą poprawki pewnie trochę to pozmieniam...)

Do zoba!💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro