Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•3•

Opuściłam szybę, przyglądając się mężczyźnie z bliska. Był przystojny jak diabli, czarne jak węgiel włosy, bujne brwi, długie rzęsy okalające oczy z tęczówką w odcieniu miodowego brązu. Prosty nos, pełne usta i ten zarost, dodający jego opalonej buzi więcej powagi. Oparł łokcie o drzwi mojego auta i uśmiechnął się, wywołując motyle w moim brzuchu.

-Skoczymy gdzieś? - zapytał, skierował oczy na coś za mną i błyskawicznie wrócił spojrzeniem do mnie. - Cholera, nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów i nie obracaj głowy, pochyl się - spięłam się ale wykonałam jego polecenie, a on...

Dotknął moich ust, w najbardziej miękkim i czułym pocałunku, jakiego dane mi było zaznać. Sparaliżowało mnie, lecz myśl o bezpieczeństwie swoim i jego, sprawiła, że naparłam na jego usta bardziej. Mruknął głęboko i złapał dłonią moją głowę, po czym wepchnął mi język w usta i przemienił niewinny, czuły całus w namiętny pocałunek. Zmokłam tam na dole, szlag.

Zdałam sobie sprawę, że nie był to już pocałunek z konieczności. Wymienialiśmy ślinę w konkretnie pobudzający sposób i wcale nam to nie przeszkadzało.

-Kurwa mogłem tego nie robić - jęknął mi w usta, po czym skradł jeszcze kilka muśnięć. - Jedzmy do Ciebie.

Obszedł samochód widocznie poprawiając swoje krocze, przez co zarumieniłam się jak pomidor. Wsiadł na miejsce pasażera i ruszyliśmy, bez zbędnych pytań. Domyslilam się, że albo chce mnie przerżnąć, albo pogadać bez świadków.

Podświadomie chciałam opcje pierwszą.

***

Weszliśmy do mojego mieszkania i od razu wskazałam Zaynowi salon. Weszłam za wyspę kuchenną z widokiem na pokój dzienny, w którym właśnie zasiadał mój towarzysz i wstawiłam wodę.

-Kawa czy herbata? - zapytałam, otwierając szafkę nad blatem i spojrzałam w bok na bruneta. Siedział na kanapie i patrzył się na moje ciało bliżej nieodgadnionym dla mnie wzrokiem.

-Herbata jeśli można - odparł, w końcu patrząc w moje oczy. Krzątałam się szykując nam herbatę, a mężczyzna westchnął w tym czasie i w końcu się odezwał. - Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia, ślicznotko.

Przytkało mnie. Odwróciłam się przodem do niego i podeszłam do wysepki, aby oprzeć się o nią dłońmi. Spojrzałam wymownie, aby zaczął mówić.

- Wiem o twoim warunku w nowej pracy i o tym kogo szukasz, oraz wiem też, kto to jest. Sprawa jest bardzo prosta i klarowna, ja mówię ci jego imię i nazwisko, daje namiary i dowody, a ty wyświadczasz mi przysługę, którą i tak wisisz za ocalenie twojego seksownego tylka.

Oparł się nonszalancko o kanapę i oblizał wargi, a mnie lekko ścięło. To nie brzmiało dobrze i wystraszyłam się, lecz uniosłam głowę wysoko i westchnęłam, jakbym się zastanawiała. W tym momencie czajnik z wodą zaczął bulgotać i wyłączył się. Podeszłam tam, dalej milcząc.

-Jaki jest haczyk? - zapytałam. Wiedziałam, że nie ma tak łatwo.

-Właściwie to żaden. Jedynie będąc z tobą całkowicie szczerym, powiem, że jestem jedynym twoim ratunkiem po tym, jak wpadłaś w nieodpowiednie dla ciebie miejsce - wstał i podszedł do wyspy, a ja postawiłam przed nim filiżankę z herbatą.

-Dlaczego chcesz wydać kogoś powiązanego z tobą? - znów zadałam pytanie, których gromadziło się w mojej głowie mnóstwo.

-Wpakował mnie w kłopoty, z których muszę się teraz ratować, żeby ocalić swoją dupę. Więc ja robię to samo, tylko, że jestem mądrzejszy niż ten kawał skurwiela - pochylił się do mnie i zaczepił opadający kosmyk za ucho.

-Dobra, a co mam w tym wszystkim zrobić ja? - westchnęłam, kierując się na kanapę, a brunet polazł za mną. Usiadłam, a on pochylił się nade mną i połączył swój nos z moim, onieśmielając mnie.

-Jako iż i tak wśród złych ludzi krąży wiadomość, że mam piękną, słodziutką dziewczynę... Ty masz poświadczyć, że w pewien majowy wieczór byłem u ciebie i spędziliśmy razem upojną, dziką noc.

Kurwa mać.






~~~
Venice w mediach

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro