Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•11•

Dojechaliśmy do wielkiego muru z bramą, którą Zayn otworzył pilotem. Dopiero wtedy mogłam ujrzeć duży dom, z opancerzonymi oknami i dwa terenowe samochody na podjeździe. Spięłam się.

- Wychodzimy - powiedział, po czym obszedł samochód i podał mi rękę gdy opuszczałam pojazd. Zayn zwinął kilka rzeczy ze schowka, zamknął samochód na klucz i ruszył w stronę domu, trzymając mnie za dłoń.

Kliknął na dzwonek i zaraz drzwi otworzyły się, ukazując mi wysoką szatynkę z niemiłym wyrazem twarzy, jednak bardzo piękną.

- Hej Add, to jest właśnie Venice - przedstawił mnie, jednak dziewczyna odsunęła się i kiwnęła głową do środka.

- Nie będziemy się witać w progu przecież - odparła, a my wkroczyliśmy do środka. Zaraz potem gwałtownie mnie do siebie przyciągnęła i przytuliła, jakbyśmy znały się od zawsze. - Jestem Adelaide, niestety siostra tego błazna.

- Miło poznać - wydusiłam i zaczerpnęłam oddechu, gdy mnie puściła. Miała krzepę.

- Marylin jest w garażu, coś grzebie nawet nie wiem przy czym, ale mnie wkurwia - powiedziała, kierując się w nieznanym mi kierunku. - Jakbyście coś chcieli to jestem u siebie. Pokaż lalce waszą sypialnie - mrugnęła i zniknęła za ścianą, a Zayn bez słowa poprowadził mnie do schodów, skąd skierowaliśmy się do ostatniego pokoju na szerokim korytarzu. Wszystko było tam urządzone w bieli, jednak pokój okazał się być biało - brązowy. Na jego środku stało wielkie łóżko, na którym od razu usiadłam.

- Dzwoń do swojego szefa - burknął Malik, zdejmując z siebie koszulkę i otworzył dużą szafę, która stała naprzeciwko łóżka. Wywnioskowałam, że to jego pokój.

- Nie. Co mu powiem? - odparłam od razu, krzyżując ręce na piersi. Zayn odwrócił się w moją stronę, nadal pozostając bez koszulki, po czym podszedł i oparł dłonie na moich kolanach, pochylając się twarzą do mojej. Był bardzo, bardzo blisko.

- Wolisz żeby odkryli twoje zniknięcie i rozpoczęli poszukiwania? Zadzwonisz i powiesz mu, że jesteś z chłopakiem w bezpiecznym miejscu, opowiesz historie z Pablo od początku do końca i dodasz, że jesteś w zbyt wielkim niebezpieczeństwie, by dalej prowadzić sprawę Ryana, którą powinno zając się conajmniej DEA, a nie prywatny detektyw - musnął moje usta swoimi, po czym potarł nosem o mój. - Podać Ci telefon?

***

Wbrew moim wcześniejszym obawom, Jordan przejął się tym co mu powiedziałam. Od razu odsunął sprawę od naszego biura i przekazał ją policji, razem ze wszystkim co do tej pory ustaliłam. Zayn w ogóle nie martwił się o swoje łączności z Pablo, ponieważ nikt nigdy nie miał na niego zbitych dowodów. Zaczęłam dostrzegać, że wszystko miał przemyślane jeszcze zanim o czymkolwiek się dowiedziałam, jednak... zdarzało mu się tracić głowę. Na przykład przy mnie.

- Jak długo będę musiała zostać w tej wieży? - zapytałam, leżąc na łóżku, patrząc prosto w sufit. Malik grzebał coś w laptopie, siedząc na wielkiej, brązowej pufie w rogu pokoju. Uniósł wzrok znad urządzenia i spojrzał na mnie.

- Aż smok cię nie wypuści - mruknął, wracając do pracy. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego, marszcząc brwi.

- Czyli nie jesteś moim księciem? - parsknęłam, a on znów spojrzał na mnie, tym razem z czymś w rodzaju złości. Zamknął laptopa i polozyl go na pufie zaraz po tym, jak z niej wstał, po czym wolnym krokiem zbliżył się do mnie, pochylając powoli nad moją twarzą, aż nasze nosy się nie połączyły.

- Rola księcia z bajki jest przereklamowana. Ja jestem zły, a ciebie przecież kręcą źli chłopcy - po tych słowach chwycił mnie dłońmi w talii i przerzucił na środek łóżka, od razu wchodząc między moje nogi. Na mojej twarzy wyrósł uśmiech. Wiedziałam do czego zaraz dojdzie i satysfakcjonowało mnie to, że nie mógł się przy mnie powstrzymać.

- Chce wrócić do swojego mieszkania - powiedziałam, kiedy składał mi pocałunki na szyi.

- Chcesz zginąć? - spojrzał na mnie, unosząc brwi w górę. - Nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie załatwię sprawy z Pablo. Jesteś zagrożona.

- Oh jejku, jak ty się o mnie martwisz - mruknęłam, jadąc palcem po jego policzku. - Żebyś się nie zakochał.

Zayn już miał coś odpowiedzieć, ale drzwi od pokoju się otworzyły, a zaraz do środka weszła Adelaide.

- Ktoś do ciebie pajacu, czekają na dole - powiedziała, po czym uśmiechnęła się. - Słodcy nawet jesteście.

- Dokończymy później, czekaj tu na mnie - powiedział, po czym podniósł się i przeciągnął, aby następnie zejść z łóżka. Gdy znalazł się przy drzwiach, odwrócił się na chwile. - Nie schodź na dół, bo będę zły.

Po czym wyszedł, a ja otworzyłam buzie ze zdziwienia. On mi groził pajac!

Więc co zrobiłam? Oczywiście wstałam, poprawiłam się i zeszłam na dół.











***
No troszkę mnie nie było, przepraszam, kocham, całuje i życzę szczęśliwego nowego roku, bo nie wiem czy zdążę coś jeszcze dodać w tych dniach 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro