Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•10•

Obudziłam się dość wcześnie, co naprawdę mnie zdziwiło, bo czułam się wyspana. Ale co było dziwniejsze, to Zayn leżący na brzuchu po drugiej stronie łóżka. Przygryzłam wargę podziwiając jego umięśnione plecy. Kiedy się przeciągnęłam, zdałam sobie sprawę ze swojej nagości. Spojrzałam na swoją klatkę piersiową, pełną sino-czerwonych malinek i jęknęłam na myśl o tym, co działo się zeszłej nocy. Nigdy nie miałam aż tak intensywnego kochanka, a fakt, że nie zrezygnowałam z brania tabletek antykoncepcyjnych jest jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Możemy to robić ile chcemy, kiedy chcemy, bez stresu.

Zayn poruszył się lekko. Przewrócił się na plecy, nie budząc się, co zachęciło mnie do jednego. Weszłam pod kołdrę i zaczęłam całować jego tors, kierując się coraz niżej. Widziałam po wyrazie jego twarzy, że w jego głowie zaczął się rodzić jakiś mokry sen. Byłam ciekawa, kiedy się obudzi.

Otworzył pełne szoku oczy w momencie, kiedy wzięłam jego członka do ust. Poderwał się do góry, wywołując mój śmiech, jednak nie przerwałam sprawiania mu przyjemności. Zaczął dyszeć jak lokomotywa i opadł znów na poduszki, jednak nie przerwał kontaktu wzrokowego ze mną.

- Mogę się tak budzić codziennie... - jęknął, wplątując palce w moje włosy i zaciskając je, masując przy tym skórę mojej głowy. W pewnym momencie pociągnął mnie do siebie, więc przeniosłam się nad jego twarz. Pocałował mnie gwałtownie, a swoje ręce umiejscowił na moich biodrach. - Lubisz tańczyć? - zapytał. Uśmiechnęłam się zadziornie na jego pytanie, bo bardzo dobrze je zrozumiałam.

Nasze amory przerwał dźwięk telefonu. Zayn nakierował mnie na swojego penisa i odebrał telefon w momencie, gdy wyrwał mi się porządny jęk. Osoba po drugiej stronie słuchawki zaśmiała się.

- Zayn... Chyba wam przerwałem - odezwał się gruby, męski głos, a ja zaczerwieniłam się jak burak. Chciałam przerwać, ale Zayn mi nie pozwolił.

- Nie przerwaliśmy wcale - warknął, chowając twarz między moimi piersiami. - Mów co chcesz.

- Grzeczniej - powiedział, po czym odchrząknął. - Ryan powiedział, że chcesz ze mną pogadać.

Czyli Pablo. Wkurwiłam się, więc przyspieszyłam swoich ruchów i zaczęłam jęczeć dla Zayna do ucha, przy którym nie trzymał telefonu. Mężczyzna zacisnął dłoń na moim biodrze i czułam, że jest blisko.

- Więc pogadam, kiedy przyjdę, a teraz wybacz, ale zajmuje się swoją dziewczyną - powiedział, podkreślając ostatnie słowa dobitnie i rozłączył się.

Przewrócił nas tak, że wylądowałam na plecach i przejął pałeczkę.

- Chce mieć takie poranki z tobą codziennie - mruknął.

A mnie trochę zaniepokoiło to zdanie.

***

Po południu przyjechałam do ulubionej kawiarni mojej i moich przyjaciół, w której Jonathan już na mnie czekał. Uśmiechnęłam się i pomachałam mu na powitanie, po czym podeszłam do lady i zamówiłam swoją ulubioną kawę.

- Hej małpo, co jest? - zapytałam, siadając naprzeciw niego. Zmarszczył buzie w ten swój charakterystyczny sposób, przymykając zielone jak szmaragdy oczy. Zawsze podziwiałam ich barwę, jednak miałam wrażenie, że nie pasują do jego latynoskiej urody.

- Nie będę się pieprzył i słuchaj - wziął głęboki oddech, a ja wyprostowałam plecy. - ChcesieoswiadczycdlaCaro - powiedział na jednym wydechu, a ja wydymałam policzki i postukałam radośnie ręką o stolik. Musiałam wyglądać jak debil skończony.

- Boże cudownie! Jak?! Gdzie?! - facet uciszył mnie gestem dłoni. Usiadłam jak na szpilach i patrzyłam się na niego wybałuszonymi oczami.

- No właśnie chodzi o to, że nie wiem, musisz mi pomóc i... - przerwałam mu, dostrzegając zarys podejrzanej postaci w rogu lokalu. Kiedy zobaczył, że go widze, schował twarz w gazecie.

- Jon muszę stąd spadać - szepnęłam, a on spojrzał na mnie z wyrzutem. Wyciągnęłam telefon i napisałam do niego dyskretnie smsa, że ktoś mnie śledzi i to naprawdę poważna sprawa. Telefon Jona podświetlił się i nie biorąc go do ręki, chłopak przeczytał wiadomość, a ja dalej uśmiechałam się na pozór. - Co, jeszcze nie żona, a już cały czas absorbuje? - zaśmiałam się jak najbardziej realnie, a on mi zawtórował. Wstaliśmy od stolika i uścisnęliśmy się, dzięki czemu mogłam mu szepnąć do ucha, żeby odjechał dopiero po mnie. Chłopak usiadł jeszcze do stolika, a ja wyszłam przed budynek, wybierając numer Zayna.

- Stęskniłaś się tak szybko...

- Musisz po mnie przyjechać, już - słyszałam jak wstaje, po czym trzaska drzwiami.

- Gdzie? - zapytał. Wsiadł do samochodu i go odpalił, po czym szybko ruszył.

- Fiji Café - powiedziałam. - Jedź szybko, proszę.

- Nie rozłączaj się, chce wszystko słyszeć.

- Co masz n... - nie dokończyłam, bo trzech osiłków wysiadło z samochodu po drugiej stronie ulicy i pokazało na mnie palcem. - Kurwa mać.

- Kiedy ci powiem, pobiegniesz w swoje lewo - burknął, niemal słyszałam, jak zdenerwowany jest. - Już.

Puściłam się biegiem we wskazanym przez Zayna kierunku, słysząc, że osiłki biegną za mną. Czułam, że przegram, jednak nie dawałam za wygraną. W pewnym momencie czarny jeep wjechał na chodnik tuż za mną, drzwi otworzyły się, ukazując mi Mulata.

- Wsiadaj, już! - posłuchałam się, wskakując na siedzenie, zamknęłam drzwi, a Zayn ruszył z chodnika w momencie, kiedy jeden z facetów gruchnął o maskę samochodu. Napisałam do Jonathana żeby spieprzał z kawiarni, odpisał, że odjechał kilka sekund temu i zapytał, czy jestem bezpieczna.

- Dziękuje - szepnęłam, trzymając się kurczowo fotela.

- Musimy zmienić taktykę - warknął, wyjeżdżając na drogę prowadzącą za miasto. - Zadzwoń do szefa i powiedz, że jesteś w niebezpieczeństwie przez sprawę Ryana. Wybierzemy się na wycieczkę.

- Przecież mnie wyrzuci, dopiero co dostałam tę prace, co do cholery dzieje się w moim życiu! - pisnęłam. - Zachciało się sypiać z kryminalistą.

- Co tam kaszlesz? - parsknął.

- Nie gadaj do mnie.

- Obraziłaś się? Ej, przed chwilą cię uratowałem, należy mi się przynajmniej lodzik, a ty się obrażasz! - wyburczał, a ja wybuchłam niesamowicie szczerym śmiechem.

- Przed chwilą prawie mnie zabili, a ty myślisz o lodziku?

- Wiem, że chcesz - poruszył brwiami, skręcając w leśną drogę.

- Palant - prychnęłam, ale jednak uśmiechnęłam się pod nosem. Mimo wszystko poprawił mi humor, a przede wszystkim, uratował.










***
Prince dobiegł końca, wiec skupiam się na tym, Unachievable Love i być może coś nowego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro