Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Po całej sali konferencyjnej odbijały się echem przeróżne rozmowy prowadzone przez znajdujących się tam pracowników. Dla innych mogłoby się to wydawać normalne, gdyż prawie codziennie planowano tutaj przeróżne strategie, które mogłyby skutecznie i raz na zawsze zadecydować o dalszym życiu przestępcy, łapiąc go i wtrącając wprost do więzienia. Jednak sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, gdy w grę wchodziło życie jednego z pracowników, zwłaszcza, że decydowała o nim najbardziej niebezpieczna mafia przestępcza, taka jak Akatsuki. Na samym środku pomieszczenia stał Shikamaru Nara, który tłumaczył różnym grupom, co mają zrobić, aby misja się powiodła. Ci którzy dostali już cenne informację, oraz ci którzy ich jeszcze nie otrzymali cały czas się zastanawiali, czy różowowłosy detektyw jeszcze żyje i jak sobie radzi. Siedzący na uboczu blondyn wpatrywał się zmartwionym wzrokiem w ciemną noc, znajdującą się tuż za szkłem okna, opierając głowę na dłoni.

Mężczyzna nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił lekko głowę i ujrzał przed sobą pozbawioną emocji twarz. Sai posłał mu uspokajający, lecz fałszywy uśmiech, który zawsze sprawiał, że detektyw wzdrygał się, ponieważ wiedział, że uśmiech czarnowłosego nigdy nie był prawdziwy.

-Nie martw się, Uzumaki. Jestem pewny, że nic jej nie jest.

Naruto zrzucił z ramienia jego dłoń i pokręcił głową.- Nie myślę o tym.- zrobił krótką przerwę, odwracając całe swoje ciało w stronę czarnowłosego.- Wiem, że nie jestem osobą, która zbyt dużo myśli o niektórych rzeczach, ale ta sytuacja mnie intryguje.- Uzumaki spojrzał na niego zmartwiony.- Co zmotywowało Akatsuki do porwania Sakury? Wiem, że dowiedzieli się, że ona i Nara odkryli ich kryjówkę, ale powinni mieć dość zdrowego rozsądku, aby się domyśleć, że Nara powie o tym wszystkim jednostkom, a to poprowadzi do ich całkowitej porażki. 

Sai marszcząc brwi, powiedział.- Też się nad tym zastanawiałem. Nie znam żadnej logicznej odpowiedzi na to, ale wiem, że kiedy dotrzemy do ich kryjówki to na pewno obrzucą nas masą glinianych bomb.

-Rany, to trochę straszne.

Sai wzruszył ramionami.- Deidara jest znany ze swoich ręcznie lepionych glinianych bomb. Poza tym cała ich trójka chce krwi. Dla nich zabicie większości sił policyjnych znajdujących się w okolicy, byłoby niezwykle ekscytujące. Sakura jest głównie znana ze spraw, które rozwiązała. 

Naruto pokiwał głową.- Coś mi nie pasuje. Oni nie zabijają ludzi dla własnej rozrywki. Zawsze chodziło o „zmianę świata" na lepszy, który by im odpowiadał.

-Ale jeśli już wiedzą, że nam nie uciekną i zostaną schwytani, to jak myślisz, co innego by mogli zrobić?

Wzrok niebieskookiego skierował się na podłogę, a na jego twarzy pojawił się niewyobrażalny smutek. Niespodziewany zwrot akcji doprowadził do tego, że życie jego najlepszej przyjaciółki było zagrożone. Nagle po pokoju rozniósł się echem głos Shikamaru.

-Niech wszyscy tu podejdą!  Musimy jeszcze raz objaśnić plan, aby ten się powiódł z sukcesem!


==========================


W tym ciemnym miejscu zawsze było cicho. Tylko świece znajdujące się na cementowych ścianach oświetlały podłogę i ściany tej podziemnej kryjówki. Długim korytarzem szedł mężczyzna, a kroki jego stóp oraz krople wody, spadające z sufitu odbijały się echem po całych podziemiach. Światło świec oświetlało jego ciemną sylwetkę, gdy ten kroczył cały czas na przód. Skręcił za róg, ale zatrzymał się, gdy znajoma osoba stanęła tuż przed nim. Otworzył oczy, odsłaniając te przepiękne onyksowe źrenice.

-Musimy pogadać.

Itachi wpatrywał się w rudowłosego mężczyznę, podejrzewając, do czego doprowadzi ta dyskusja.- Co z nią?

Sasori skrzywił się na jego odpowiedź i odrzekł ostrym tonem.- Nie zmieniaj tematu.- zrobił krok naprzód, aby zastraszyć Uchihę, ale wyraz twarzy Itachi'ego  się nie zmienił.- Co my robimy? Dlaczego ją porwaliśmy? Jest to dla mnie absolutnie bezcelowe działanie, a poza tym ona oczekuje teraz od nas odpowiedzi na swoje pytania.

- Wstrzyknąłeś jej już truciznę?

-Cholera!- Sasori uderzył w ścianę znajdującą się obok czarnowłosego.- O co do jasnej cholery ci chodzi?! Powiesz mi teraz, albo cię zabiję!

Zamykając oczy i wzdychając lekko, odpowiedział.- Mówiłem ci już, była nam potrzebna, by zwabić mojego brata.

-Wiem, ale co sprawia, że myślisz, że on wie gdzie jesteśmy?

-To dość proste. Ona mu powiedziała.

Cichy chichot opuścił usta Sasori'ego.-Jesteś trochę za bardzo pewny siebie, Itachi. Nawet nie wiesz, czy ona coś dla niego znaczy. Twój brat jest taki sam jak my. Jest przestępcą, kimś, kto zrobi wszystko, aby nie zostać złapanym.  Mógł przecież użyć swojego uroku Uchihy i owinąć sobie ją wokół małego palca. Mógł jej wmówić, że się nią przejmuje, a tak naprawdę ma ją gdzieś.  Pomyślałeś o tym?

Otwierając oczy, odpowiedział.- Myślę, że nie ma sensu trzymać Cię już dłużej w niepewności.- czerwonowłosy zmarszczy brwi zmieszany.- Mimo że przez większość swojego istnienia nigdy nie uczestniczyłem w życiu mojego brata, to nadal znam go jak własną kieszeń. Pomimo tego dziedzicznego „uroku Uchihy", o którym mówisz, nie używamy go do własnych korzyści.

Brązowooki mężczyzna przechylił głowę.- O czym ty gadasz?

- Wierz mi  lub nie,  ale mój brat jest zakochany w tej kobiecie, którą schwytaliśmy. Uchiha nie robią sobie żartów z miłości, przeciwnie jesteśmy bardzo emocjonalnymi ludźmi. Kiedy ludzie, których kochamy ponad życie, są nam odbierani, odrywamy się od naszych radosnych i towarzyskich charakterów i stajemy się mroczni i chłodni wobec innych. Już odebrałem mu rodzinę, a wtedy kiedy w końcu otworzył serce dla tej kobiety, ją również mu zabrałem. Niestety, jego miłość została mu raz jeszcze odebrana, więc po nią na pewno przyjdzie,  zabijając nas przy okazji.

Na twarzy Sasori'ego pojawił się gniew.- Zaplanowałeś to----

Przeszkodził mu dźwięk otwartych w oddali drzwi, który odbił się echem po korytarzu. Itachi uniósł ku górze wzrok.- Wygląda na to, że mój brat już przyszedł. 

Lalkarz spojrzał na swojego „przyjaciela" i ku zaskoczeniu Itachi'ego przycisnął go  do ściany, zaciskając dłoń na jego szyi.- Wiesz co, Itachi? Zamierzam sam zabić twojego brata, nie pozostawiając Ci nawet jednej marnej sekundy na zobaczenie go.- zaśmiał się i wyszeptał. - Najpierw zabiję tego żałosnego detektywa tuż przed jego oczami, przełamując jego bariery emocjonalne, a potem jego samego. A zaraz potem.........zabiję również i ciebie.

Puścił Itachi'ego i odszedł, śmiejąc się ze swojego planu.


============================


Zszedł na dół, kopnął mocno drzwi i zaciskając gniewnie zęby, zmrużył oczy, widząc przed sobą długi korytarz. Sasuke chwycił za uchwyt swojej katany, a następnie wyciągnął ją z pochwy.  Dźwięk zgrzytania metalu o plastik odbijał się echem po długim i wąskim korytarzu. Zatrzymał się, chcą, by jak najszybciej ktoś do niego przyszedł. Uchiha zaczął powoli i ostrożnie iść korytarzem. Na ścianach znajdowało się dużo drzwi. Myśl o różowowłosej dziewczynie wywarła na nim taki wpływ, że momentalnie zaczął biec, otwierając po drodze wszystkie drzwi, znajdujące się w zasięgu jego wzroku. Wydawało się, że mijają wieki, kiedy tak otwierał ich coraz to więcej, nie znajdując jej w środku żadnych z nich. 

Gdzie jesteś? 

Zaczął powoli zwalniać, gdy podszedł do ostatnich drzwi. Otworzył je. Onyksowe oczy Sasuke lekko rozszerzyły się na widok znajdujący się tuż przed nim.  Tak wiele emocji przepłynęło przez niego dokładnie w tym momencie, w którym na nią spojrzał. Był zarazem zmartwiony, zły i rozdrażniony, co wskazywało na to szybkie bicie jego serca. 

Była tam, leżała na boku ze związanymi  rękami za plecami. Jej szmaragdowe oczy były zakryte powiekami. Jej ubrania były całe brudne. Jedynym dźwiękiem, który Sasuke słyszał poza jego oddechem, było kapanie płynu wypływającego z zawieszonych ciał, które ją otaczały. Schował swoją katanę i pobiegł do niej, klękając przed nią ze zmartwionym wyrazem na twarzy.

Położył rękę na jej ramieniu i potrząsnął nią lekko, cały czas szeptem  powtarzając jej imię . Nie obudziła się. Sasuke czuł się tak samo, jak wtedy, gdy przed nim znajdowały się ciała jego rodziców całe pokryte krwią. Był na krawędzi złamania, ponieważ nie mógł znieść myśli, że może ją stracić.

Nagle dziewczyna poruszyła lekko powiekami i uniosła je ku górze, odsłaniając swoje przepiękne szmaragdowe oczy, w które czarnowłosy tak bardzo lubił patrzeć. Ogarnęła go ogromna fala ulgi. Dziewczyna spojrzała na niego i szepnęła cicho.- S-Sasuke.

Uchiha po raz kolejny wyciągnął swoją katanę i szybko przeciął liny oplatające  jej nadgarstki. -Jesteś ranna?- zapytał, starając się nie pokazać, jak bardzo się martwi.

Zajęło jej trochę czasu zanim zdołała coś powiedzieć.-  N.....nie mogę się ruszać. On.....- Sakura nie mogła znaleźć słów z powodu wstrzykniętej trucizny do jej krwiobiegu. Sasuke uniósł jej głowę, kierując ją w swoją stronę,próbując ją zapewnić, że jest przy niej.

-Spróbuj na mnie spojrzeć.- wyszeptał. Kobieta powoli otworzyła oczy. Pomimo jej złego stanu ciała sam widok tego mężczyzny sprawił, że Sakura była tak niewiarygodnie szczęśliwa, jednak jej myśli przerwał ten dobrze znany jej głos.- Kto ci to zrobił?

Zauważyła, że jego ton był ostry i opiekuńczy. Odpowiedziała tak głośno na ile potrafiła.- S-Sasori....wstrzyknął mi truciznę, która...... sparaliżowała moje ciało.- powiedziawszy to, poczuła, że może teraz już swobodnie mówić.

Sasuke zacisnął jeszcze bardziej szczękę i położył jedną dłoń pod jej nogami, a drugą pod plecami, unosząc dziewczynę w górę i mocno przytrzymując.

-Nie.- powiedziała spokojnie.- Nie możesz tego zrobić.

Spojrzał na nią swoimi czarnymi hipnotyzującymi oczami.- O czym ty mówisz?

Haruno powoli mrugnęła do niego.- Twoim - twoim głównym celem zawsze było zabicie swojego brata. A teraz kiedy znajduje się on tutaj, nie chcę być przeszkodą, która zrujnuje twoje pragnienie zemsty. Zemszczenia się na nim za swoją rodzinę.

Uchiha pomyślał nad tym co powiedzieć, zanim rzekł.- Ty jesteś teraz moim głównym priorytetem.

Oczy Sakury zaszkliły się na jego odpowiedź. Pragnęła go teraz mocno przytulić, ale nie mogła tego zrobić. Przydzielono jej tę sprawę, aby wsadzić Sasuke Uchihę wprost do więzienia, lecz zamiast tego beznadziejnie się w nim zakochała. Powinna czuć się winna, ale jednak tak nie było.

Gdy pierwsza łza spłynęła jej po policzku, zapytała.- Dlaczego to robisz? Zemsta jest tuż za tymi drzwiami.

Czarnowłosy spojrzał na nią.- Porozmawiamy o tym, kiedy będziesz bezpieczna, a teraz---

Kobieta mu przerwała.- Niedługo przyjdą po mnie. Musisz zabić Itachi'ego i wydostać się stąd, zanim zostaniesz złapany. Oni nie mogą cię tu znaleźć. Nie zasługujesz na taki los.

- Wydaje mi się, że nadal tego nie rozumiesz. Sakura, ja---- kątem oka zobaczył glinianego ptaka lądującego u jego stóp.

-Cholera!- krzyknął, a zaraz potem nastąpiła eksplozja, przez którą cały pokój pokrył się duszącym dymem.

Mężczyzna szybko podbiegł w stronę ściany, położył dziewczynę na ziemi i osłonił jej ciało swoim, izolując ją od uderzenia. Sasuke wpatrywał się chwilę w nią, upewniając się, że nie zostanie zraniona, ale zaraz potem odwrócił od niej wzrok. Chwytając swoją Katanę, wstał i rozejrzał się po pokoju. Ostry cios w policzek spowodował, że skrzywił się i poleciał na ścianę.

Sasuke słysząc chichot, wytarł krew z wargi i niechętnie wstał. Zaraz po tym dym zniknął, ujawniając przy drzwiach blondyna. Uchiha spojrzał na niego ponuro, a Deidara posłał mu arogancki uśmieszek.

-To powinno być zabawne.


========================


Rudowłosy lalkarz biegł korytarzem, rozmyślając z zadowoleniem nad tym co miało się niedługo wydarzyć. Myśli te sprawiały, że na jego twarzy cały czas znajdował się szeroki uśmiech. Nigdy nie przepadał za Itachi'm , ale odebranie mu jego marzenia o zabiciu brata, wyglądało niezwykle kusząco. Zniszczenie jego pragnienia, było teraz największym priorytetem Sasori'ego.

Znajdując drzwi do pokoju, w którym znajdował się detektyw, szybko położył dłoń na klamce, przekręcając ją. Gdy ukazał się mu obraz pomieszczenia, na pierwszym planie zobaczył swojego partnera.

-Deidara?- zapytał zdziwiony.

Blondyn spojrzał zdziwiony na rudowłosego. Z jego ust sączyła się krew. - S-Sasori.

Nie mogąc już nic więcej powiedzieć, padł na ziemie, całkowicie pozbawiony życia. Brązowooki przeniósł wzrok na młodszego Uchihę. Z katany, którą mocno trzymał w swojej dłoni, skapywała na twardą i ciemną posadzkę krew Deidary. Dwaj mężczyźni wpatrywali się w siebie przez kilka sekund, jednak zaraz potem oczy Sasori'ego skierowały się na różowowłosą, która leżała tuż za nim na podłodze. Zrobił krok do przodu, ale słowa Sasuke powstrzymały go przed postawianiem kolejnych. 

-Nawet nie próbuj się do niej zbliżyć.- warknął ze złością.

Mężczyzna westchnął.- Chciałem najpierw zabić ją, ale widzę, że plany się zmieniły. - następnie wyciągnął z płaszcza krótszy miecz z fioletową cieczą kapiącą z końca jego ostrza. 

Sasori uniósł swoją broń, chcąc zaatakować, jednak  się zatrzymał. Zdezorientowany czarnowłosy opuścił katanę. Rudowłosy stał jeszcze przez kilka sekund, a wkrótce potem upadł na ziemię. Z tyłu jego głowy sączyła się krew. Młodszy Uchiha nie wiedząc co się stało, stał w bezruchu. Lecz jego postawa momentalnie się zmieniła, gdy w drzwiach pojawiła się tak bardzo znajoma mu twarz. Mężczyzna trzymał w dłoni ostry nóż.

- Przepraszam, że przeszkodziłem.- rozbrzmiał głęboki, monotonny głos.- Ale on zamierzał zużyć całą twoją energię, której teraz potrzebujesz.

Sasuke zmarszczył brwi we wściekłości. Powiedział z nienawiścią w głosie.- Itachi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro