Rozdział 24
Jego czarne oczy skupiły się na małej popękanej i uszkodzonej części ściany. Czuł wielki ból na jednej ze swoich pięści, jednak ogromny płomień gniewu wciąż żywy w jego brzuchu był silniejszy. Niewielkie wgniecenie na czerwonej ścianie, uświadomiło Sasuke, że popełnił niewyobrażalny błąd. Od małego myślał, że ma zawsze rację, nieważne o jakie okoliczności chodziło. Wszystko co powiedział, znikało bezpowrotnie w otchłani rzeczywistości. Niestety taki już był i nic nie mogło go zmienić....
Uchiha czuł najbardziej znane mu emocje, które często odczuwał. W całym jego ciele aż gotowała się krew, a oczy niewyobrażalnie piekły. Przestępca nie wiedział, czy jest bardziej wkurzony na nią, czy na siebie. Być może obie te opcje były poprawne, jednak to poczucie żalu, które zaczął odczuwać, sprawiało, że mężczyzna kulił się w sobie.
Sasuke Uchiha był typem osoby która obserwowała innych ludzi na wiele sposobów. Spoglądał na nich i obserwował ich działania oraz wyraz twarzy. I właśnie dzięki temu mógł szybko się domyślić, o czym myślą. Była to czynność, którą zawszę wykonywał, zanim spotkał na swojej drodze tego denerwującego detektywa. Już od pierwszego przyjrzenia się jej dokładnie, kobieta wzbudziła jego zainteresowanie. Cały czas wahała się przed każdym postawionym krokiem, co uświadomiło mężczyźnie, iż stale zmieniała zdanie. Sakura Haruno była również typem osoby, którą niektóre osoby mogły łatwo zastraszyć. Sasuke był świadomy, że należał do tej grupy ludzi....... i właśnie w ten sposób udało mu się z powodzeniem zastosować na niej różne gry umysłowe.
Była bardzo intrygującą kobietą. Po pierwsze, kto do diabła ma różowe włosy? Po drugie, była bardzo utalentowanym detektywem, ale kiedy w końcu to do niego dotarło, dziewczyna zaczęła być wytrącana z równowagi codziennej. Czarnooki przestępca mógł łatwo wkroczyć w jej życie z powody jej złego nawyku. Sasuke powiedział, że jej pragnie, ale na samym początku było to kłamstwem, lecz po upływie kilku minut zmienił swoje zdanie. To nie było kłamstwem.
Wysłuchała jego historii, choć nie powinna się nią w ogóle przejmować.
Była gotowa zaryzykować dla niego swoją karierę.
Chciała pomóc osiągnąć mu swój cel.
Dlaczego?
To było dość proste pytanie, jednak on nigdy nie mógł znaleźć na nie odpowiedzi. Ta kobieta była łatwa do odczytania, lecz jej działania nadal były dla niego zagadką. Był taki moment, w którym Sasuke wpadł na genialny pomysł, iż jest w nim zakochana, ale on to zlekceważył, ponieważ myślał, że nikt nigdy nie mógłby pokochać kogoś takiego jak on. Był mordercą z tak dużą ilością przelanej krwi na swoich dłoniach...... wystarczająco dużo, by pomalować cały ten pokój na szkarłatną czerwień.
I właśnie w tym momencie, po przemyśleniu tego wszystkiego, czego nauczył się od tego znanego w całym kraju detektywa i wszystkich chwil, które spędzili razem, zrozumiał.....
Zrozumiał, że to uczucie było dla niego całkowicie obce, lecz równocześnie wydawało się być mylące i łagodzące. Sasuke Uchiha wiedział, że ta kobieta pozostawiła na nim swój trwały ślad, ponieważ się w niej zakochał. I tak pozwolił jej dzisiaj wejść do swojego domu i pozwolił jej przekroczyć granice swojej przeszłości z własnej woli, ponieważ zamierzał zrobić najbardziej nierealistyczną rzecz, jaką Sasuke Uchiha mógł kiedykolwiek zrobić.
Będzie na nią czekał....
Przeprosi ją.....
Oraz wyzna jej swoją miłość do niej....
Ponieważ wiedział.....
Że ona czuje do niego to samo....
===================
-Gotowa?- zapytał Shikamaru, wkładając pistolet do kabury umocowanej na jego pasku od spodni.
Spoglądając na niego ze strachem, Sakura odpowiedziała cicho.- Tak.
-Ale zanim jeszcze pójdziemy.- stanął przed różowowłosą.- Jaki masz problem? Nie chcę widzieć twojego kłopotliwego nastawienia podczas tego dochodzenia.
- Nie mam kłopotliwego nastawienia.-odparła.- Ja po prostu ostatniej nocy nie spałam za wiele.
W sumie to nie jest kłamstwo....
Mrużąc oczy, powiedział leniwie.- No dobra, nieważne. Chcę to szybko zakończyć.
==================
Cała podróż szmaragdowookiej do South Avenue, była niesamowicie stresująca. Myślała tylko o Sasuke i ich kłótni. Dla niej wyglądało to tak, jakby cała ich dobra relacja nagle rozpłynęła się gdzieś w powietrzu, a na jej miejsce pojawiło się ponownie to wrogie nastawienie, jakie powinno być między nimi od samego początku. Sakura wiedziała, że zachowywała się samolubnie, mówiąc iż wejdzie do jego domu bez jego pozwolenia, ale wiedziała też iż on sam również zachowywał się samolubnie jak i ona. Jeśli Sasuke chciałby znaleźć Itachi'ego, mogłaby to być ich właściwa droga do sukcesu.
Musi to zrozumieć.
Różowowłosa martwiła się co może się stać, gdy Shikamaru i ona w końcu dotrą do South Avenue. Po pierwsze, te gangi mogły stanowić duży problem, a wtedy Sasuke.... Czy naprawdę posunąłby się aż tak daleko, aby zaplanować coś strasznego, co mogłoby się jej przytrafić z powodu bycia tam? Nie, nie zrobiłby tego..... Chyba że Shikamaru, ale to tylko zwiększyłoby podejrzenia. A może to przemyślał i to zrobi?
Nagłe zatrzymanie samochodu przywróciło Sakurę do rzeczywistości, kiedy zatrzymali się tuż przed bramą . Leniwy detektyw wiedział, żeby nie wjeżdżać samochodem w sam środek dzielnicy. Zwróciłoby to zbytnią uwagę na dwoje detektywów, a sam samochód prawdopodobnie zostałby zdewastowany, gdyby go nie pilnowali.
Przechodząc przez zardzewiałą bramę, zaczął boleć kobietę brzuch ze stresu. Wstrzymała oddech, gdy zauważyła trzech zaniedbanych mężczyzn idących w ich stronę.
-Proszę, proszę, proszę.- jeden z mężczyzn, zapewne babski-bokser, z podartymi dżinsami splunął na ziemię i obdarzył ich bezczelnym uśmiechem.- Spójrzcie na tych fantazyjnych ludzi z miasta.
Sakura zacisnęła szczękę i spojrzała na Shikamaru kątem oka. Miał znudzony wyraz twarzy, więc Sakura postanowiła pójść w jego ślady.
- Czy nie wiecie, że to zły pomysł, aby wejść poza swoje terytorium?- dwaj za nim parsknęli śmiechem.
-Posłuchajcie wy wychudzone dranie.- zaczął jej partner.- My naprawdę musimy gdzieś iść.
Gorzko chichocząc jeden z mężczyzn odpowiedział.- Uważaj lepiej na słowa bachorze, bo możesz zostać poważnie zraniony.
Wzdychając z irytacją, Shikamaru mruknął pod nosem ciche przekleństwa, gdy sięgnął do kieszeni płaszcza i otworzył skórzaną osłonę, odsłaniając błyszczącą, złotą odznakę i identyfikator. Trzej mężczyźni napięli się, szeroko otwierając oczy.
Trzymając odznakę wysoko powiedział.- Co wy na to, żeby stąd odejść i dać nam spokój? Jeśli aresztuję was tutaj i teraz za grożenie i stawianie oporu władzom, będzie tak wiele kłopotliwych formalności do załatwienia, jednak naprawdę jestem teraz w nastroju, aby to zrobić. W przeciwnym razie oboje będziemy wykonywać nasze zadania i zakładać wam kajdanki, jednocześnie kopiąc wasze dupska, jeśli chcecie nam nadal przeszkadzać. Wasz wybór, chłopaki.
Uśmiechając się z zakłopotaniem, trójka mężczyzn uniosła ręce i powiedziała szybko.- N-n-n-n-n-n-n-n-nie ma potrzeby tego robić, panie władzo......... Już schodzimy wam z drogi, nie ma spiny.
Nara uśmiechając się lekko odpowiedział.- Cudownie, a teraz idźcie już stąd, marnujecie mój cenny czas.
Bez wahania trójka mężczyzn pobiegła ulicą i skręciła za róg, znikając z pola widzenia Sakury.
-Chodźmy już, zaczynam się czuć zmęczony.
==================
Reszta drogi do domu rodziny Uchiha minęła detektywom gładko, co ich szczerze ucieszyło. Kiedy Sakura weszła do opuszczonego domu, poczuła ogromny ból w sercu. Kiedy ostatni raz tu była razem z Sasuke zobaczyła jego inną stronę, która nigdy nie miała być dzielona z nikim innym niż nią. A teraz znowu tu jest z kimś, kto nie jest Sasuke.
- Przyjrzyj się uważnie wszystkim podłogą i ścianą w domu, czy nie ma na nich żadnych znaków ukrytego wejścia. Spotkamy się tu za 15 minut. Wołaj, jeśli coś znajdziesz, jasne?- zapytał.
Kiwając głową, oboje rozejrzeli się, by przeszukać mieszkanie. Chociaż dom był sporej wielkości, a jednak nie duży, każdy szczegół musiał zostać zbadany, jeśli chcieli znaleźć ten rzekomo „tajny pokój".
Różowowłosy detektyw przełknął ślinę, gdy stanął przed pokojem, w którym zamordowano rodziców Sasuke. Stanie tam w nocy sprawiło, że jej kości zadrżały, ponieważ wiedziała, że ten pokoju to tabu dla czerwonowłosego. Po otwarciu drzwi światło słoneczne z okna uwidoczniło cząsteczki kurzu w powietrzu. Zacisnęła pięści, gdy zrobiła pierwszy krok. Przeszukując podłogę zauważyła, że układem niej było po prostu kilka rzędów mat tatami. Uznała, że jest to bardzo ważne.
Jej wzrok przesuwał się po każdej macie po kolei, sprawdzając, czy jest w nich coś podejrzanego. Kiedy spojrzała na ostatni rząd mat tatami, pogrążyła się w porażce, gdyż mogła się mylić. To znaczy, czuła się tak dopóki nie zobaczyła lekko podniesionego rogu jednej z mat.
Jej bicie serca przyśpieszyło.- N-nara, chodź tutaj, spójrz na to.
W ciągu kilku sekund mężczyzna z czarnymi włosami podszedł do niej i spojrzał na maty.- Ah, rozumiem.
Różowowłosa nie odpowiadając mu, uklękła i położyła palce pod klapą. Przełykając głośno ślinę, odsunęła matę jednym ruchem. Shikamaru uśmiechnął się z powodu tego, co zobaczył, a oddech Sakury zaczął się trząść. Były tam......drzwiczki przymocowane do ziemi.
Nie odrywając wzroku od niech zapytała.- Więc? Co o tym myślisz?
Również klękając, położył rękę na łańcuchowym uchwycie.- Myślę, że powinniśmy to sprawdzić.
Zanim Nara zdążył podnieść drzwi, Sakura złapała go za nadgarstek i spojrzała na niego uważnie.- Oszalałeś? To Akatsuki, z którymi mamy do czynienia. Dwoje z nas nie ma szans przeciwko trojgu z nich. Słyszysz mnie?
Przewracając oczami, wstał i odpowiedział wzdychając.- Tym razem chyba masz rację. Jutro opracujemy plan pełnego dochodzenia wraz ze wsparciem. Chodźmy stąd.
-Dobrze.- różowowłosa potrząsnęła głową w odpowiedzi i wstała z pozycji przykucniętej, odkładając matę na swoje miejsce.
========================
Cały czas słyszeli kroki dochodzące z góry , które stawały się powoli coraz mniej wyraźne, a kiedy całkiem już ustały, pewien blondyn westchnął.
-Cóż, wygląda na to, że detektywi wygrali.- Deidara skrzyżował ręce na piersi w akcie porażki.
Ze zmarszczonymi brwiami, czerwonowłosy Sasori zapytał.- I co teraz, Itachi? To było zupełnie nieoczekiwane.
Deidara zachichotał.- Mieliśmy szczęście, że słyszeliśmy ich głosy. To w ten sposób Itachi wiedział, że Sasuke był tu jakiś czas temu.
- Nie o to chodzi, Deidara.- brązowooki mężczyzna odparł.- Teraz tak samo jak oni musimy wymyślić nowy ruch.
-Masz rację.- zaczął kruczowłosy mężczyzna.- Musimy szybko wymyślić nowy plan i wprowadzić go w życie.
===========================
Teraz w umyśle Sakury Haruno znajdowały się dwie rzeczy, a mianowicie Sasuke Uchiha oraz zakupy w jakimkolwiek sklepie spożywczym. Była już prawie dziesiąta w nocy, a ona planowała pójść do całodobowego sklepu. Minęło około 20 minut od końca pracy.
Słuchając radia, wjechała w ciemną dzielnicę , w której wszystkie światła w domach były już zgaszone. Nie było to dziwne, gdyż był środek tygodnia. Kiedy była już w połowie drogi do miejsca docelowego, poczuła, że jej samochód zaczyna zwalniać. Marszcząc brwi, Sakura jeszcze bardziej nacisnęła na gaz, lecz samochód nagle się zatrzymał, przez co warknęła z frustracji.
-Chyba sobie ze mnie żartujecie.
Wychodząc z samochodu, podniosła maskę samochodu, po czym duży kłębek dymu uderzył ją w twarz, przez co westchnęła dramatycznie. Wściekła zamknęła maskę, weszła ponownie do samochodu i wzięła w dłoń telefon. Przewijając listę kontaktów, zauważyła, że wszyscy, których zna, śpią lub pracują, dopóki nie zatrzymała się na jednym imieniem. Wahając się, nacisnęła przycisk połączenia. Odczekała dwa sygnały po czym wybrana osoba odebrała.
-Czoło?- rozbrzmiał głos po drugiej stronie linii.
Przygryzając dolną wargę, odpowiedziała.- Cześć, Ino.
-Nie rozmawiałam z tobą wieki!
-Tak, wiem. Słuchaj, muszę cię poprosić o przysługę.
Blondynka odpowiedziała chichocząc.- O co chodzi?
- Mój samochód zepsuł się w drodze do sklepu spożywczego. Mogłabyś mnie podwieś do sklepu, a potem odwieść do mojego domu?
-Cóż, właśnie miałam zamiar skoczyć gdzieś na jakąś imprezę----
-Proszę, po drodze zabierz mnie do sklepu. Zajmie mi to tylko kilka minut, więc będziesz miała jeszcze sporo czasu, żeby się napić, kiedy już odwieziesz mnie do domu.
- Hmm, chyba mogę to zrobić. Gdzie jesteś?- zapytała Yamanaka.
Patrząc na najbliższy znak drogowy, różowowłosa odpowiedziała.- Jestem na końcu Townsman Street. Wiesz gdzie to jest?
-Tak, będę za kilka minut.- i wtedy połączenie się zerwało.
Oparając się na siedzeniu samochodu i westchnęła.- Do bani.
================
Dotarcie na miejsce zajęło Ino tylko 10 minut. Gdy Sakura wskoczyła na miejsce pasażera , podziękowała Ino, a następnie powiedziała, gdzie ma się udać.
Podczas jazdy blondynka zadała pierwsze lepsze pytanie jakie wpadło jej do głowy.- Więc, jak tam u ciebie i Sasuke?
Spoglądając w dół na swoje kolana, Haruno odpowiedziała.- Dobrze.
- Nie mogę uwierzyć, że umawiasz się z tym przestępcą.
Na tę uwagę kobieta zacisnęła zęby.- On nie jest taki, za jakiego go uważasz.
Chichocząc z goryczą, odpowiedziała.- A jak chcesz, żebym go nazywała? Dobrą osobą? Ta, pewnie....
- Nie bądź taką ignorantką. Niczego o nim nie wiesz.
-Ale wiem, że jest zagrożeniem dla twojej karie---
Przerywając jej, Sakura odparła chłodno.- Sasuke to nie twoja sprawa!! Jest jedynym, który chce mnie chronić, oprócz moich kolegów z drużyny, z którymi rzadko rozmawiam. Po prostu zamknij się już!
Po chwili samochód skręcił na parking, a Sakura z niego wysiadła.- Bądź tu za 45 minut.
Blondynka kiwając głową, odjechała.
====================
Sakurze zajęło dokładnie 45 minut na robieniu zakupów. Kiedy Ino wróciłą, zaparkowała na tym samym parkingu, z którego różowowłosa powiedziała, żeby ją zabrała. Powietrze zrobiło się o wiele chłodniejsze, gdy przepychała wózek z zakupami przez puste miejsce parkingowe.
Stała tam przez dziesięć minut, sprawdzając cały czas telefon. Wzdychając z wyczerpania, szmaragdowooka kobieta usiadła przed wózkiem i próbowała dodzwonić się do Ino. Dziesięć minut przeciągnęło się do dwudziestu, jej cierpliwość powoli się ulatniała.
- Przepraszam panią.- obok niej przemówił męski głos.
Sakura przekręciła głowę w stronę głosu i spojrzała na mężczyznę, którego twarz była całkowicie zakryta, z powodu ciemności, którą dawała mu bluza.
Wstając, odpowiedziała.- Mogę ci w czymś pomóc?
-Zastanawiałem się tylko, czy nie chciałabyś może kupić moich własnoręcznie robionych rzeźb?- wyjmując przedmiot z kieszeni, rozłożył dłoń, odsłaniając glinianego ptaka.- Zainteresowana?
Uśmiechając się grzecznie, odpowiedziała,- Nie dzię---- Sakura zacięła się, uświadamiając sobie, ze gdzieś już takiego widziała. Jej uśmiech powoli schodził jej z ust, a jej różowe brwi zmarszczyły się.
Patrząc szybko na jego twarz, zobaczyła lekki uśmieszek, co sprawiło, że jej refleks wytrącił ją z zamieszania. Zanim zdążyła sięgnąć ręką do torby po pistolet, gliniany ptak wywołał wybuch, który wokół niej wytworzył gęsty dym. Zakaszlała od nagłej inwazji w jej płucach, a po sięgnięciu po torbę zauważyła, że zniknęła z powodu wybuchu, który sprawił, że jej torba wypadła z rąk.
Po chwili na jej piersi pojawiło się ramie, przez co kobieta rozszerzyła oczy. Przyciągnięto ją do klatki piersiowej nieznanego mężczyzny, a na jej ustach i nosie umieszczono białą szmatkę. Próbując uderzyć mężczyznę łokciem, jej ruchy zaczęły powoli zwalniać, a jej oczy się zamykać.
Wszystko co potem widziała to ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro