Rozdział 15
To była jej szansa. Jeśli Sasuke był gotów powiedzieć jej wszystko, to mógł to być najlepszy sposób na przetestowanie go i jego szczerości. Sakura naprawdę nie oczekiwała od niego zbyt wiele, ale wystarczyłoby, by zaufać jego słowom. Różowowłosa już znała jego przeszłość na podstawie tego, co powiedział Naruto, więc nie mógł jej okłamać.
Zmrużyła oczy.- Powiesz mi o South Avenue?
Sakura zauważyła, jak zaciska szczękę, ale nie mogła go za to winić. To był drażliwy temat.
Wpatrując się w nią , odpowiedział.- Daj mi czas.
-Teraz, Sasuke.- warknęła.
Westchnął niepewnie i odsunął się nieco od niej. Sasuke wsadził twarz w dłonie, a Sakura zaczęła się litować. Powinna coś powiedzieć, ale nie chciała, bo było to zbyt oczywiste, że o tym wie.
-C-chcesz coś zjeść?- zapytała.
Nic nie powiedział. Dziewczyna przyniosła dla niego krzesło i chwyciła dwa talerze z górnej szafki. Ustawiając na każdym talerzu kilka pasków piersi z kurczaka i ziemniaków, Sakura usłyszała pisk krzesła. Na jej ustach pojawił się uśmiech.
-Wody?- zapytała.
Znowu nie odpowiedział, ale Sakura i tak nalało do dwóch szklanek wody. Powoli i ostrożnie różowowłosa ustawiła talerz i wodę przed nim i podała mu widelec. Zrobiła to samo z własnym posiłkiem. Kiedy usiadła, zaczął jeść. Sasuke jadł zbyt szybko dla jej upodobania, przez co zmrużyła oczy.
-Już zjadłeś jedzenie, które ci dałam?
Włożył resztę jedzenia do ust, przeżuł i połknął.- Nie.
-Dlaczego nie?- była trochę w szoku.
-Nie byłaś mi nic winna.- odpowiedział pusto.
- No dobra, ale i tak wydałam już połowę moich zarobków.
Sasuke wzruszył ramionami, a Sakura uznała, że już czas.
-Mów.- spróbowała powiedzieć jak najmilej.
==================
Widział to. Wszystko. Krew spryskała ściany i wzorzyste chodniki. Mieszkańcy uciekali przez płoty i różne uliczki chcąc uniknąć terroru, który znajdował się tuż przed nimi. Sasuke nigdy nie zapomni tej przerażającej ciszy, która wtedy panowała.
Oko Sasuke drgnęło, gdy przypomniał sobie tę noc. W jego głowie pojawiały się obrazy, które sprawiały, że chciał krzyczeć. A potem pojawił się żywy obraz jego ukochanych rodziców, jeden na drugim, ich krew zmieszaną w jedną. Księżycowy blask doskonale oświetlał ich ciała. Ktoś, na kogo patrzył, podziwiał, stał nad rodzicami, ich rodzicami, nawet nie mrugając okiem na widok przed sobą.
Sakura zbadała działania Sasuke. Pocił się, drżał i krzywił . Nigdy go takiego nie widziała. Natychmiast zaczęła czuć się winna za to, że testując go, chciała, by opowiedział jej swoją mroczną przeszłość.
Wypuścił drżący oddech i spojrzał na nią. Sasuke mógł przysiąc, że zobaczył swoją matkę siedzącą na miejscu Sakury. Ale zaraz potem ujrzał ponownie Haruno i właśnie wtedy wiedział, że musi jej powiedzieć. Ale dlaczego? To były jego myśli. Dlaczego miałby jej powiedzieć? Dlaczego czuł potrzebę zwierzenia się tak pięknemu i mądremu detektywowi? Ryzykując rozsądek, żeby jej powiedzieć. To było dla niego niezwykłe.
-Teraz, Sasuke.- powiedziała powoli, patrząc na jego reakcję.
To jedno żądanie sprawiło, że Sasuke zrozumiał jej intencje.- Wiesz.
Różowowłosa nie spodziewała się tego.
-Co?
-Wiem co robisz.- jego zachowanie zmieniło się w podejrzane spojrzenie.- Testujesz mnie?
-Jak ty---
-Umiem łatwo odczytać ludzi. Sposób, w jaki nalegasz, abym ci powiedział. Gdybyś nie wiedziała, dałabyś mi czas, bo chciałabyś wiedzieć wszystko. Nie chciałbyś ryzykować, że zaprzeczę twojej prośbie. Ale nie, teraz jesteś inna.
Sakura była w szoku. Był o krok przed nią. Powinna była być bardziej ostrożna.
-Posłuchaj, ja----
- Musisz dać mi czas.- zamknął oczy i zacisnął zęby.
-Tak, masz rację. Przepraszam. Chciałam to usłyszeć od ciebie, a nie z pliku.
-Powiedz mi co wiesz.- powiedział zimno, nie otwierając oczu.
-Ale--
-Teraz.
Skinęła głową, trochę przestraszona.- South Avenue jest domem klanu Uchiha. Twój cały klan został zamordowany przez twojego brata Itachi'ego Uchihe---
Zobaczyła, jak zaciska pięści, ale mimo tego kontynuowała dalej.- Chcesz zemsty. Chcesz pomścić swój klan. Ale, Sasuke, powinieneś wiedzieć, że zemsta nie jest----
-Zamknij się.- otworzył oczy i posłał jej najmroczniejsze spojrzenie jakie kiedykolwiek widziała.- Nic nie rozumiesz. Nie potrzebuję rozmowy z detektywem, abym porzucił swoje cele.
Sakura przełknęła ślinę.- Czy to nie jest właśnie to, czego 'chcesz' ode mnie, Sasuke? Mojego zaufania. Nie mogę ci pozwolić---
-Powiedz mi, Sakura. O czym miałaś koszmar?
-Nie rozumiem...
Sasuke przechylił głowę.- Widziałem cię. Kuliłaś się i ciągle ruszałaś. Z powodu twoich powtarzających się działań, założyłem, że miałaś ten sam koszmar.
Sakura poczuła w oczach łzy. Nikomu jeszcze o tym nie mówiła.
-Sak--
-No dobra!- powiedziała trochę za głośno.- W porządku...
Sasuke odchylił się na krześle i skrzyżował ramiona na piersi.
- Przydzielono mi sprawę, w którą zaangażowany był kompletny psychopata. Byłam wtedy dopiero debiutantem, ale szefowa chciała mi dać wyzwanie, więc się zgodziłam.- zatrzymała się na chwilę, próbując powstrzymać łzy.- Mężczyzna torturował ludzi, karał ich za nic. K-kiedy skontaktowaliśmy się z nim, poprosił o paszport, aby wyjechać, w przeciwnym razie udałby się do domów naszych najbliższych. Wiedzieliśmy, że kłamie, ale nie chcieliśmy ryzykować, więc wymyśliliśmy kompromis. Kiedy się z nim spotkaliśmy....- Sakura przestała mówić, a Sasuke zauważył, że jest na krawędzi szlochu.
Różowowłosa kontynuowała.- B-było z-z nim d-dziecko. Czteroletnia dziewczynka. Wiedział, że byłam debiutantem. Myślał, że dam mu paszport. Ale kiedy tego nie zrobiłam..... P-pociągnął z-za spust p-pistoletu i....
Sakura zdecydowała, że nie powstrzyma się, nawet przed Sasuke. Łzy opadły szybko na jej policzki i na drewniany stół, na który patrzyła. Nie chciała zobaczyć reakcji Sasuke. Sakura czuła się bezbronna i słaba , ponieważ płakała przed nim.
-Ona n-nie żyje. I to wszystko moja wina. - Sakura przyłożyła dłoń do ust i zaczęła szlochać.
-To nie twoja wina.- powiedział pusto.
- To moja wina!- krzyknęła.- M-mogłam wtedy pociągnąć za ten cholerny spust.
Różowowłosa podniosła się z krzesła i podeszła do okna, z którego zwykle pochodzi Sasuke. Stała tam, nie chcąc spojrzeć mu w oczy. Ale nagle pomyślała o tym, jak właśnie odwrócono stoły. Powinien jej wszystko mówić, ale to ona mu wszystko powiedziała. Jego gry umysłowe zaczęły ją już irytować.
- Nie powinieneś mnie tak widzieć...- wyszeptała.
Sasuke wstał i podszedł do niej. Wciąż patrzyła przez okno, nawet jeśli nic nie było przez nie widać.
- Twoje informacje są poprawne. Wszystko, co kochałem, zostało mi odebrane przez mojego brata. Jesteś teraz szczęśliwa?- słychać było mrok w jego głosie.
-Nie.- potrząsnęła głową.
Położył dłoń na jej ramieniu i powiedział.- Pójdę już.
Różowowłosa kiwnęła głową i odwróciła się do niego.- Nienawidzę tego mówić, ale rozumiem cię.
Sasuke spojrzał na nią uważnie, kiedy zaczęła mówić.- Jesteś sam i to rozumiem. Ale dlaczego czujesz potrzebę bycia zawsze przy mnie? Nie mam ci przecież nic do zaoferowania.
Popatrzył na nią tym samym wzrokiem.- Sprawiasz, że nie czuje się samotny.
Jej wyraz twarzy złagodniał, a jego wyznanie sprawiło, że zabiło jej szybciej serce.
-Ale, Sasuke, to nie może się zdarzyć. Pracuję nad sprawą, która zmusza mnie do ryzykowania życia, aby cię znaleźć i aresztować. Nie mogę pomóc, ale czuję się winna.
-Więc tego nie rób.- położył dłoń na jej policzku jak poprzedniej nocy.
-Sas---
- Może gdybym był seryjnym mordercą lub gwałcicielem, chciałabyś, żebym odszedł na dobre, ale nie jestem tą osobą. Pomagam ludziom i dlatego właśnie mnie chcesz.
Westchnęła.- Ja---
Zatrzymał ją, delikatnie umieszczając wargi na jej czole. Dziewczyna rozszerzyła oczy . Co on robił? Puścił ją i zrobił krok w stronę okna, a potem spojrzał na nią.
- Nie zaprzeczaj.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro