Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nick Vanill

Stałam i czekałam na nadjeżdżający pociąg. Nie było wokół ludzi, prawdopodobnie była tylko jedna osoba, która wracałaby pociągiem o drugiej w nocy. Po zatrzymaniu się pociągu wsiadłam i zajęłam miejsce obok okna. Pociąg ruszył i ogłosił, że odjeżdża do najbliższej stacji. Usiadłam wygodnie, wyjęłam swoje mp3 oraz słuchawki, z muzyką czas powinien szybciej zlecieć.

Nagle światła w pociągu się włączyły, to nie pierwszy raz, właściwie... gdzie mogę przejść bez światła, hmm? Boże, oni faktycznie w dzisiejszych czasach starają się zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy. Dobrze, że do pociągu wpadało przez okna światło księżyca.

Kilka minut później pociąg zatrzymał się, ale nie na mojej stacji, moja znajdowała się dwie stacje dalej. Skierowałam swoją uwagę na człowieka, który wsiadł do tego samego wagonu, co ja, ale ta osoba usiadła na zupełnie przeciwnej stronie. Ze względu na ciemność, nie mogę powiedzieć dokładnie kim był, ciekawiło mnie to, może to ktoś kogo znam? Wyłączyłam muzykę nie wyjmując słuchawek, nachyliłam głowę tak, bym mogła zobaczyć jak wygląda, tak naprawdę był dla mnie trochę podejrzany, jak wiadomo, w XXI wieku może zrobić kilka "sztuczek" z niewinnymi ludźmi.

Jestem naprawdę zmęczona obserwując tego faceta, mam go winić? Jak normalny człowiek wraca po pracy, więc pewnie jest tak samo zmęczony, jak ja. Wszystko, czego chciałam, to po prostu odpocząć i posłuchać muzyki, zamiast obserwować nieznaną osobę.

Ale czuję się wyjątkowo niekomfortowo.

Takie dziwne uczucie...

Odwróciłam się i zauważyłam, że ten sam pasażer siedział znacznie bliżej, niż przedtem. Był znacznie bliżej, teraz widziałam, że to mężczyzna. Odwróciłam się od niego. Zimny pot i szybkie bicie mego serca, tylko te rzeczy czułam w tym momencie, wiedząc, że coś nie tak jest z tym mężczyzną.

Uspokój się, odważyłam się sobie to powiedzieć, ale coś mi mówi, aby się odwrócić. Powoli skierowałam swój wzrok na miejsce, gdzie siedział mężczyzna. Źrenice moich oczu rozszerzyły się ze strachu - ON siedział za mną.

"Nolo's Countryside"

Tylko to usłyszałam za swoimi plecami, nagle zeskoczyłam z miejsca i zaczęłam biec do drzwi. Kiedy skończył się pociąg, nagle się zatrzymał, dojechał do mojej stacji. Wybiegłam jak poparzona i spojrzałam bezpośrednio w okno, gdzie siedział ON. Dziwiło mnie, że w żaden sposób nie zareagował, nawet nie spojrzał w okno. Pokręciłam głową, czułam się pełna zdumienia. Pewnie patrzył na mnie, biegnącą przez pociąg, jak na osobę chorą, ale nie jest to dziwne? W jakim celu przesiadał się z miejsca na miejsce coraz bliżej mnie? Być może jest chory na głowę. Idąc szybko ulicami, usiadłam na chwilę, by złapać oddech.

Usłyszałam kroki.

Po takiej przygodzie w pociągu wszystko było niepokojące i przerażające. Jak najszybciej wstałam i udałam się do apartamentu, w którym mieszkam, i oczywiście, dzięki Bogu kroki znikły. Wspinaczka na trzecie piętro, zaczęłam szukać w torbie kluczy do domu, ale nie mogłam ich znaleźć. Wtedy usłyszałam te same kroki, to skłoniło moje serce do szybszego bicia. W tej samej chwili znalazłam klucze do domu i poczułam rękę na swoim prawym ramieniu.

"Odsuń się!" krzyknęłam.

"O Boże, młodzi ludzie są tacy wrażliwi."

Pokręciłam głową, to tylko moja starsza sąsiadka, która mieszka na tym samym piętrze, co ja.

"Przepraszam, bardzo mi przykro, pani Elizabeth!"

Ona tylko zaśmiała się z mojej odpowiedzi.

"Nie martw się dziecko, widzę, że jesteś podobna do mnie. Chodzisz spać ostatnio?"

"Nie, jestem z moją matką. Odwiedziłam ją w szpitalu, ale niestety pielęgniarka poprosiła mnie, bym wyszła, ponieważ przepisy nie pozwalają na pobyt o tej godzinie."

"Ah, rozumiem. Więc dobranoc, Anno."

"Dobranoc, chyba mogę odwiedzić cię jutro?"

Poszłam do mojego mieszkania i sprawdziłam, czy moje drzwi są porządnie zamknięte. Nie chciałabymm, aby mój kochanek z autobusu nagle mnie odwiedził.

Poczułam wibracje swojego telefonu, szybko wstałam i podniosłam słuchawkę. To była moja najlepsza przyjaciółka Jane i, jak zawsze, nie marnowała czasu, aby opowiedzieć mi różne historie o swoim nonsensownym weekendzie. Nudy. Jak tylko przypomniałam sobie incydent w pociągu, od razu przerwałam jej historię.

"Słuchaj, wczoraj pojechałam do szpitala, aby odwiedzić matkę, a po wizycie wracałam do domu pociągiem i wiesz co? Jakiś chory psychicznie mężczyzna zbliżał się do mnie, dopóki nie zauważyłam go siedzącego tuż za mną, dzięki Bogu pociąg zatrzymał się na mojej stacji, wybiegłam i zauważyłam, że ten mężczyzna w ogóle się nie rusza, nie wstał by mnie gonić, nawet nie spojrzał przez okno."

"Prawdopodobnie to tylko pedzio, hahaha!"

"Słuchaj, Jane, to nie jest śmieszne."

"Najlepiej zapomnij o tym, że go kiedykolwiek widziałaś."

"Jane, mogłabyś być chociaż trochę poważna wobec tej sytuacji?"

"Jestem poważna! Czekaj... ktoś zadzwonił do drzwi, muszę iść, pa!"

Westchnęłam. Mogłam jedynie teraz posprzątać swój pokój. Przeszłam przez korytarz patrząc na miotły. Zauważyłam list leżący na dywaniku przed drzwiami wejściowymi. Podniosłam go i otworzyłam.

"Otwórz drzwi"

Mrugnęłam. Poczekaj sekundę, czy na pewno powinnam? Spojrzałam przez wizjer, ale ku zdziwieniu wszystko było czarne. Prawdopodobnie naklejono mi coś na wizjer.

Powoli otworzyłam drzwi, mimo że był to bardzo głupi pomysł, zwłaszcza że nie miałam żadnej broni, by móc w każdej chwili się obronić. Nie było nikogo. Na ziemi leżało tylko małe pudełko. Podniosłam je i otworzyłam. To był piękny, nowy smartfon i kilka złotych pierścieni z diamentami. Otworzyłam usta, nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Jeszcze nigdy nie dostałam takiego prezentu, to było miłe uczucie, więc moje serce od razu zaczęło skakać z radości. Weszłam z powrotem do mieszkania i zaczęłam nakładać na palce pierścienie. Kto mógł być tak dobroduszny i dać mi tak drogie prezenty? Wreszcie po tak długim czasie stresu mogę się zrelaksować, wiedząc, że ktoś naprawdę mnie lubi.

*trzask*

"Kto tam?"

Usłyszałam hałas dochodzący z kuchni, a potem głośne kroki, więc poszłam w kierunku kuchni. Moje usta zaczęły drżeć ze strachu, gdy przypomniałam sobie, że zapomniałam zamknąć drzwi! Było oczywiste, że ktoś włamał się do mojego mieszkania! Chwyciłam mocno najbliższy wazon i byłam gotowa do ataku na osobę, która się włamała. Weszłam do kuchni, lecz nie było nikogo, tylko kilka widelców leżących na podłodze, ale to nie przekona mojego serca, by się uspokoiło, będę się bała dopóki nie będę miała pewności, że nikogo tu nie ma. Przecież widelec nie może skakać sobie sam z miejsca na miejsce.

Chodziłam z pokoju do pokoju, jednak ani śladu intruza, ale nie zrezygnuję z poszukiwań, nie zasnę wiedząc, że ktoś jest w moim domu... zaraz, co to? Inne pudełko, które leżało na podłodze przy wejściu. Zdałam sobie sprawę ze wszystkich możliwych sposobów, w jakie intruz może mnie zaatakować, więc chwyciłam pudełko i wybiegłam z mieszkania do mojej sąsiadki Elizabeth, powinna mi pomóc i zadzwonić na policję. Zaczęłam pukać do jej mieszkania, ale nikt nie otworzył. Może już głęboko spała. Zauważyłam, że jej drzwi były otwarte, wiedziałam że to niebezpieczne, ale weszłam. Weszłam do kuchni i zobaczyłam na blacie małą książeczkę, która była zapewne jej pamiętnikiem. Otworzyłam i zaczęłam z ciekawości czytać kilka pierwszych stron.

"W moich snach pojawia się obcy mężczyzna. Czasami wydaje mi się, że te sny są prawdziwe. W każdym śnie słyszę dziwne kroki, nie wiem co to jest. Na początku myślałam, że to duch mojego męża się o mnie martwi. Dopóki nie zobaczyłam jego twarzy. Jego twarz była blada jak ściana, a oczy były martwe, czysta czerń ich dużych gałek ocznych patrzyła prosto w moje zmęczone niebieskie oczy. Byłam tak zdezorientowana, że nie wiedziałam, czy to sen czy prawda. Jego włosy również były białe jak śnieg, a na nie była lekko naciśnięta szara czapka. Kiedy się zbliżył, zbadałam go tak, że miałam lepszy podgląd na jego ubranie. Granatowa koszula z prawym rękawem rozdartym w mniej więcej połowie i pas, który umieszczony był na biodrach z wieloma strzykawkami i narzędziami chirurgicznymi. Gdy zniknął, zostawił prezent, ale nie był on dla mnie."

Przestałam czytać, kiedy usłyszałam, że coś za mną oddycha. Byłam jeszcze zdezorientowana i przestraszona, więc po prostu stałam, ale w końcu moja odwaga wygrała się odwróciłam. Nie było nikogo. To jest to, staję się paranoikiem. Chciałam kontynuować czytanie pamiętnika mojej sąsiadki, ale ktoś złapał mnie za ramię.

"On tutaj jest!"

Moje oczy rozszerzyły się. Poczułam na sobie jak Elizabeth się trzęsie, spojrzałam na nią. Nie mogłam zrozumieć, w jaki sposób była cała pokryta czerwoną cieczą, która wylewała się z jej ciała, i dlaczego z jej obojga oczu wystają dwie małe strzykawki. Krzyczałam z przerażenia i pchnęłam staruszkę na ziemię. Nie miałam pojęcia, dlaczego i co teraz robię, wszystko co mogłam teraz zrobić to uciec i wezwać pomoc.

Byłam w drodze do wyjścia, ale potknęłam się o kogoś, upadła na ziemię jak martwe ciało. Podniosłam głowę i ujrzałam tego samego mężczyznę, którego opisała moja sąsiadka w pamiętniku. Pochylił się bliżej i zapytał:

"Boisz się?"

Mrugnęłam na jego pytanie, nie wiedziałam co odpowiedzieć... Nawet po tym, on zadaje mi takie głupie pytanie o to, jak się czuję? Cała ta sytuacja była tak myląca, że poczułam się silniejsza.

"Nie, nie boję się."

Chłopak tylko uśmiechnął się lekko i zdjął czapkę, która zakrywała połowę jego włosów.

"Może nie wyglądam strasznie, ale mam dużo strasznych rzeczy, prawda Anno?"

Patrzył w moje zielone rozszerzone oczy z uśmiechem, dla niego to wszystko była tylko gra. Złapał moje blond włosy podnosząc mnie z podłogi, po czym rzucił mną o szafę. Straciłam wszelką nadzieję na przetrwanie, to nie bolało mojego ciała, tylko moje serce. Pochylił się w stronę twarzy ponownie.

"Oh, jestem taki niegrzeczny. Znam twoje nazwisko, ale Ty nie znasz mojego! Jestem Nick Vanill!"

Dlaczego on nawet powiedział mi, jak się nazywa? Myśli, że teraz o to dbam? Zamknęłam oczy, nie chciałam widzieć ani czuć bólu, który będzie mi sprawiał.

---

"Ona nie śpi!"

Otworzyłam oczy, wszystko było rozmazane, ale dało się rozpoznać, że stoi przede mną kilka osób, otoczyli mnie prawie leżącą na krześle. Wszyscy zaczęli coś mamrotać i pytali mnie, ale ja naprawdę nie mogłam usłyszeć, co oni mówią. Cała sala zamilkła. Mężczyźni z policji podeszli bliżej i otworzyli papiery z jakimiś papierami i dokumentami.

"Anna Fost, jesteś winna, z powodu ogromnej ilości dowodów, kradzieży i ukrywania skradzionej biżuterii. Telefony i inne cenne rzeczy zabierałaś niewinnym osobom, które zabijałaś. Zawsze uciekałaś bez osądzenia i wyroku więziennego. Każde zabite ludzkie ciało ma twoje odciski palców, nawet na niektórych ciałach można było znaleźć twoje włosy, które zostały potwierdzone badaniami DNA. Ostatnią twoją ofiarą była Elizabeth Kelins, masz tendencję do ukrywania skradzionych rzeczy w swoim domu, a mimo to postanowiłaś przebić kobiecie oczy strzykawkami. Pewnie myślałaś, że o całą swoją brudną robotę możesz obwiniać niewinną staruszkę?"

Zamarłam, czy to wszystko było zrobione przez faceta, którego poznałam tamtej nocy?

"Czekaj! To wszystko jego wina! Mężczyzny, który został opisany w pamiętniku Elizabeth! Zrobił to wszystko i podłożył tam wszystkie dowody, które wskazywałyby na mnie!"

"To był tylko jej sen. Niniejszym, uznaję cię winną"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro