Halloween (special)
●Pow. Storm●
Obudziłam się wcześnie rano, rozejrzałam po pokoju, i wstałam. Ubrałam się jak zwykle itp., i zeszłam do kuchni. Coś mi tu nie pasowało.
-Czuję, że o czymś zapomniałam, ale o czym? Nie wiem.....może mi się przypomni. -pomyślałam i wypiłam łyk kawy.
*time skip*
Już wiem co mi nie pasowało!
Przypomniało mi się dopiero jak Sally się zapytała w co się przebiorę, i czy pójdę z nią chodzić po domach.
Dziś jest Halloween. Najlepsze święto w roku. Jak mogłam zapomieć! Jakim na jestem jełopem.
To jak co roku, poszłam do sklepu, po składniki do babeczek, które jem co roku w halloween. Well, w tym roku chyba nie zostanie ani jedna babeczka, ani kropla lukru dla mnie. Ale i tak zrobiłam babeczki, postawiłam na stole i wzięłam jedną, zanim wszyscy będą się bić o jedzenie. Szybko ją zjadłam i poszłam do pokoju się przebrać.
A w co się przebrałam? Nie zgadniecie (jak większość ludzi w drzwiach kiedy chodzisz po cukierki xd). Przebrałam się za Billa Ciphera. 'Cause why not?
Pobiegłam do pokoju Sally, żeby zobaczyć, czy jest gotowa. Okazało się, że miała właśnie wychodzić po mnie.
Tak więc poszłyśmy na dół, i wziąłyśmy dynie na cukierki (te plastikowe (ale dynie, nie cukierki)) i wyszłyśmy z domu. Dopiero się ściemniało, ale i tak wyszłyśmy wcześniej, po więcej cukierków.
-To gdzie idziemy najpierw? -Spytała się Sally
-Najpierw wyjdźmy z tego lasu, i potem obejdziemy wszystkie domy jakie są w mieście. -powiedziałam wyjmując listę domów w mieście.
Po wydostaniu się z jakże pięknego lasu poszłyśmy do pierwszego domu na liście.
-Cukierek albo psikus! -powiedziałyśmy z Sally, gdy właścicielka domu otworzył nam drzwi.
-A kogo my tu mamy? -zapytała się sama siebie jak typowy ktoś w halloween.- Widzę pierwszy Bill w tym roku. -zaśmiała się krótko i spojrzała na Sally- I małe zombie. Naprawde się starałaś nad tym kostiumem.
-Tak, moja.....siostrzyczka. Tak. Spędziła cały dzień, żeby się przygotować! -powiedziałam a pani się przyjaźnie uśmiechnęła się w naszą stronę, dała nam cukierki.
Podobnie były inne domy, ale w połowie Sally zapytała się mnie coś ważnego.
-Czemu nazwałaś mnie siostrą? -Spytała.
-Bo tak cię traktuję, jak młodszą siostrę, i też dziwnie by było, gdybym powiedziała koleżanką. Prawda? -powiedziałam a ona pokiwała głową z uśmiechem, i wróciłyśmy do cukierkowania.
I tak minęła cała noc do 23. Obeszłyśmy wszystkie domy w mieście, więc czas wracać.
Poszłyśmy w stronę rezydencji, rozmawiając jakie to jest fajne święto, i ile domów zwiedziłyśmy. Nawet nie zdałyśmy sobie sprawy, kiedy wróciłyśmy do rezydencji.
Usiadłyśmy przy stole w kuchni, i zaczęłyśmy liczyć cukierki. W sumie było ich 666. Przypadek? Nie sądze.
-O mój boże -zaczęłam się śmiać z liczby cukierków.
-Właśnie! Czemu szatan opętuje biedny cukier! -Sally też zaczęła się śmiać.
Schowałyśmy cukierki z powrotem do....nazwijmy to miską i napisałyśmy na kartce liczbę cukierków, i zaczęłyśmy czekać na resztę.
*time skip*
No w końcu. Wszyscy są. I wiecie co? Mamy z Sally najwięcej cukierków!
Nie wiem czemu się z tego cieszę, ale to jest jakiś sukces, prawda? No...to Boi!
###########
No heeeeej~
Ten to...WCALE NIE UDAJĘ DZIECKA Z FNAFA 4 I WCALE OD 00:00 NIE SIEDZĘ, I NIE SPRAWDZAM KORYTARZY I SZAFY. NIE WCALE. WCALE A WCALE.
I jak napisałam zrobiłam babeczki. I teraz je jem ^^. Polecam. Boi!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro