Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8."Ja też."

- Przy mnie będziesz bezpieczna. - powtarzał chłopak gładząc ręką jej plecy. Dzięki jego bliskości dziewczyna uspokajała się. Czuła że mogła mu zaufać, chodź niewiele o sobie wiedzieli.

Gdy Calum ją zobaczył nie mógł powstrzymać uśmiechu. Miał w swoich ramionach osobę o której myślał przez ostatnie tygodnie. Jak zobaczył jej łzy nie mógł powstrzymać własnych. Obwiniał się za to, że zachęcał ją do przyjścia na tą imprezę. A gdy wypowiedziała jego imię jego serce zaczęło mocniej bić tak jak i jej.

Ta dwójka potrzebowała kogoś bliskiego. On nigdy nie miał dziewczyny, która by pokochała go prawdziwą i szczerą miłością. Ona nigdy nie miała nikogo bliskiego, rodzice nigdy nie mieli dla niej czasu. Chcieli szczęścia, ale jeszcze nie wiedzieli, że on był jej szczęściem, a ona jego.

Dziewczyna oderwała się od szatyna i spojrzała w jego oczy. Chłopak delikatnie otarł jej mokre policzki, a ona starła spływającą łze która pojawiła się przez szczęście. Swoją dłonią gładził jej lekko zaczerwieniony policzek.

- Cieszę się, że tu jesteś. - powiedział patrząc na nią. Na jej twarzy zawitał uśmiech, uśmiech wywołany jego osobą.

- Ja też. - powiedziała badając wzrokiem jego twarz. Zatrzymała się na jego błyszczących, brązowych oczach. Chciała go spotkać chodź wiedziała, że to za szybko, ale cieszyła się, że ma go teraz przed sobą.

- Chodź. - wyszeptał łapiąc ją za dłoń. Dziewczyna nie zastanawiając się poszła za nim. 

- Gdzie chcesz mnie wziąć? - zapytała brunetka, a on jedynie się uśmiechnął. Po dziesięciu minutach stali przed dużym beżowym domem. - Czemu mnie zabrałeś do siebie? A twoi przyjaciele?

- Spokojnie. - przyłożył delikatnie dłoń do jej policzka. - Oni mieli gdzieś wyjść. - uśmiechnął się delikatnie. Ruszyli oboje w stronę drzwi. Gdy weszli do środka usłyszeli muzykę z salonu. Chłopak spuścić głowę, ale po chwili popatrzył na brunetke. - Przepraszam cię. Myślałem, że ich nie będzie.

Dziewczyna popatrzyła na niego z uśmiechem.

- Nic nie szkodzi. - przytuliła chłopaka, a on ponownie poczuł to ciepło w środku. Pierwszy raz od kilku miesięcy był prawdziwie szczęśliwy.

- Calum? Już wróciłeś? - szatyn usłyszał głos jednego ze swoich przyjaciół.

- Ta...

- Wiesz przepraszamy cię. - chłopak dobrze wiedział, że to Michael, bo on zawsze odczuwał największe poczucie winy i pomagał w najgorszych problemach, lecz jak on je miał nie chciał nikogo w nie mieszać ponieważ bał się o przyjaciół. - Nie chcieliśmy cię urazić, bo w końcu nie każdy ma szczęście do poznania osoby z którą się jedynie wymienia wiadomości. - wyznał fioletowowłosy. Calum jedynie uśmiechnął się do dziewczyny i łapiąc jej dłoń udał się do salonu.

- Chłopaki, to jest Sally.

Przepraszam że dopiero dziś i teraz. Byłby wcześniej ale chora jestem, czyli trochę słabsza i zapałam. Przepraszam was.
-IDIOT-♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro