16.Przytuliłam moją młodszą siostrzyczkę...
Lily
Po jakiś 5 minutach ogarneliśmy się. Do pokoju weszli Avengers, a oczywiście na czele Tony.
-Stark nie wiesz, że się puka?
-Ty lepiej uwarzaj, żeby Cię Jelonek nie puknął. - wbrew pozorą kocham jego żarty na poziomie gimbazy (xD)
-Fajnie, że wróciłaś do żywych. - Ooo Nat się o mnie martwiła.
-Spokojnie Nat. Tak szybko się mnie nie pozbędziecie.
-O kurna rozgryzła nas. Kto puścił pare?
-Ok żarty żartami. Thor co tam u Jane? Powiedziałeś jej?
-W porządku. Sądziłem, że lepiej będze jak Ty jej o wszystkim powiesz.
-Ok w takim razie ruszamy. - zaczęłam wstawać z łóżka.
-Teraz?! - No nie Loki za rok.
-No, a kiedy?
-Nie ma takiej opcji musisz odpocząć.
-Spokojnie Loki jestem już dużą dziewczynką i dam sobie radę.
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Postanowiłam, że umyję włosy. Kiedy skończyłam się odświerzać przeszłam do garderoby. (Od autorki: z łazienki są drzwi do garderoby) Wzięłam potrzebne mi rzeczy i wróciłam do łazienki. Wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam błekitną koronkową sukienkę na ramiączkach i trochę wyżej niż przed kolano. Na to narzuciłam lekką biała narzytkę. Ubrałam białe sandały na obcasach, a całość dopełniłam naszyjnikiem i zegarkiem.
Wyszłam z łazienki, a oczy wszystkich były skierowane na mnie.
-Aż tak źle wyglądam?
-Nie. Wyglądasz super. - Tony puścił mi oczko za co został mordowany spojrzeniem Lokiego.
-Ok no to w drogę.
Po dorodze na Bifrost spotkaliśmy moich rodziców. Powiedziałam im jaka jest sytuacja i wgl. Więc 15 minut puźniej bylismy na Midgardzie. Postanowiliśmy się przeteleportować do Jane. Chwile puźniej bylismy w jej mieszkaniu. Jane siedziała przed laptopem, a kiedy nas zobaczyła aż podskoczyła ze strachu. Jednak kiedy wstała z ziemi wpadła mi w ramiona.
-Hej Lily. Tęskiłam za Tobą.
-Ja za Tobą też. Ale musimy poważnie porozmawiać ok?
-Jasne. Siadajcie.
- Więc od czego tu zacząć.
-Najlepiej od początku.
-Ok. Jane wiem że to bęzie dużo informacji na raz, ale proszę Cię nie przerywaj mi. - kiwnęła głową na znak zgody. - Istnieje dziesiąty świat nazywa się Linfea. 24 lata temu wybuchła wojana, a władcy musieli dla bezpieczeństwa prawie rocznej córki zesłać ja na inną planetę. Najleprzym rozwiązaniem był Midgard bo tu nikt by jej nie szukał.
-No dobrze, ale co to ma wspulnego ze mną?
-Jane... ja... ja jestem tą zaginioną księżniczką...
-A-a-ale to znaczy, że my nie jesteśmy siostrami? - po policzkach zaczeły spływać jej łzy
-Niestety nie. Dla mnie to też był szok. Razem z Thorem ponad tydzień temu wyruszylismy na Asgard. Myśleliśmy, że Odyn będzie znał pochodzenie moich mocy. I znał. Poznałam też moich rodziców. Ale to nie zmienia faktu, że jestes moją młodszą siostrzyczką. - po moich policzkach teź zaczęly spływać łzy. Po skończonym monologu przytuliłam moją młodszą siostrzyczkę...
Hej hej hej! Wiem rozdział beznadziejny. :(
Do następnego
MrsWoolf ♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro