Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. Zejdź ze mnie

Po lekcjach siedziałem w pokoju Zayna.

Malik zajmował miejsce przy biurku, na którym o dziwo nie było już kartonów po pizzy czy ubrań, ale komputer.

Z głośników cicho grała płyta Nirvany, a ja ruszałem nogą w rytm piosenki Come As You Are. Spoglądałem na Zayna z przygryzioną wargą, jednocześnie starając się cokolwiek wyciągnąć z tej książki.

Teraz naprawdę zdawała mi się głupia. On miał rację, to żadna miłość. Nie umarłbym za chłopaka, z którym nawet nie rozmawiałem.

- Tamten blondyn - zaczął klikając coś na komputerze, a ja zdołałem dojrzeć, że robi prezentacje. Uniosłem brwi wpatrując się w tył jego głowy - To twój chłopak?

- Jeszcze nie - powiedziałem opuszczając głowę a na moich wargach widniał uśmieszek.

- Podobno już jednego masz - prychnął, a ja uniosłem brew znowu na niego spoglądając - Nie rób z siebie dziwki - mruknął wciąż patrząc w komputer.

Zacisnąłem dłonie w pięści. Czułem się urażony i było mi przykro, ale dużo mocniejsze było uczucie gniewu i wściekłości.

- Powiedział koleś, który przez ostatnie trzy lata liceum zaliczał wszystko co się rusza. Oczywiście, jeżeli przed nim nie uciekało - warknąłem wbijając rozwścieczone oczy w zeszyt i książkę leżące na moich kolanach.

Zayn obrócił się powoli ja krześle w moją stronę

- Poligamia jest zabroniona..

- Zamknij się! - krzyknąłem uderzając dłonią w książkę przez co ta odskoczyła. Spojrzał na mnie zdziwiony, w sumie, sam byłem zdziwiony swoim zachowaniem - W końcu jestem choć trochę szczęśliwy, nie psuj mi tego!

- Nie chce ci nic psuć, mam to gdzieś - wzruszył ramionami znowu obracając się do komputera. Przygryzłem mocno dolną wargę by nie dać upustu emocjom i nie pozwolić spłynąć łzom po moich policzkach.

To był moment, jak Zayn wstał od biurka i wszedł na materac i złapał moje policzki w obie dłonie.

Pocałował mnie mocno praktycznie się na mnie kładąc. Całował mnie mocno, jak zwykle. Jedną dłoń zabrał z mojej buzi i położył ją tuż obok mojej głowy by nie leżeć na mnie całkowicie.

Oddałem na początku pocałunek, jednak szybko się otrząsnąłem.

- Zejdź ze mnie - jęknąłem cicho - Zejdź ze mnie - powtórzyłem kładąc dłonie na jego ramionach - Mam chłopaka.

- A ja dziewczynę - powiedział co sprawiło, że znowu poczułem nieprzyjemne ukłucie.

- Więc chyba jest tu coś nie tak, skoro całujesz innego chłopaka - wymamrotałem spychając go z siebie - Przestań się wtrącać wszędzie, okay? Przestań też robić.. to.

- To? - uniósł brwi leżąc tuż obok mnie na plecach.

- Całować mnie. Patrzeć na mnie jakbyś był zazdrosny, gdy ja rozmawiam z jakiś chłopakiem, a twoja dziewczyna wysysa ci twarz - mruknąłem - Skończmy ten projekt i dajmy sobie spokój, dobra?

- Nie - powiedział po prostu wstając a ja patrzyłem na niego nie rozumiejąc.

- Nie?

- Nie - uśmiechnął się do mnie w pewien sposób wrednie. Patrzyłem na niego chwile aż po prostu potrzasnąłem głową. Nie mam do niego siły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro