11. Zostawiłeś coś u mnie
Cały weekend przesiedziałem w swoim pokoju, bo w domu wciąż był mój ojciec.
W sumie i tak zwykle siedziałem wyłącznie w swoim pokoju, bo nie miałem znajomych z którymi mógłbym się spotkać.
W poniedziałek rano wszedłem do szkoły spóźniony dwie minuty. Przeprosiłem nauczyciela, który odprowadził mnie do ławki niezadowolonym wzrokiem.
Ze zdziwieniem zauważyłem Zayna w mojej ławce. Nie przywitałem się z nim, bo po pierwsze nie chcąc irytować nauczyciela, a po drugie bałem się, że Zayn będzie wkurzony jak ostatnio.
- Zostawiłeś coś u mnie - mruknął chwile po tym jak wyjąłem zeszyt.
Spojrzałem na niego zdziwiony, że w ogóle się do mnie odezwał. Chyba nigdy nie przestanie być zdziwiony tym, że rozmawiam z Zaynem Malikiem, nawet jeżeli odzywa się do mnie tylko i wyłącznie dlatego, że musi.
- Oh, tak - wymamrotałem nerwowo obracając w palcach długopis.
On mnie onieśmielał, gdy był normalnym sobą w szkole. Cały czas się obawiałem, że zrobię czy powiem coś nie tak i będzie dla mnie nieprzyjemny.
- Książki wysuszyłem i mimo, że śmierdzą alkoholem to wszystko z nimi w porządku - powiedział cichym głosem patrząc na tablicę, ale wiedziałem, że mówi do mnie - Jednak obawiam się, że plecaka nie będziesz chciał z powrotem. Cały był w piwie i to pół biedy, ale Louis się przy okazji na niego zrzygał - prychnął cicho. Skrzywiłem się lekko na myśl o tym.
- Obejdzie się bez niego - mruknąłem.
- Przyjdź dzisiaj - powiedział, a ja zmarszczyłem brwi.
- Jutro mamy klasówke z chemii, musze się pouczyć.
- Pouczymy się razem i przy okazji zrobimy coś do projektu - mruknął spoglądając na mnie, a ja zacisnąłem usta szybko odwracając wzrok od niego.
Niall nie zachowuj się jak chory psychicznie.
- No dobra - wyszeptałem, ale wewnętrz siebie, w pewien sposób i nawet nie wiem dlaczego, cieszyłem się.
Od autorki: Jezu jest mi tak strasznie przykro z powodu mamy Louisa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro