Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. A co cie to obchodzi?

Wszedłem do domu po pierwszej. Widziałem auto mamy na podjeździe, ale światła w domu były zgaszone.

Zrzuciłem buty i wchodząc do kuchni zdałem sobie sprawę, że zostawiłem u Zayna mój plecak.

Westchnąłem cicho decydując, że odbiorę go jutro albo dopiero w poniedziałek. Szczerze wątpię, by Zayn jutro po tym wszystkim nadawał się do rozmowy czy czegokolwiek.

- O której to się do domu wraca? - wzdrygnąłem się stojąc przy otwartej lodówce. Spojrzałem przez ramię na wejście do kuchni.

Mój ojciec zapalił światło wchodząc do pomieszczenia i podszedł do mnie, sięgając ponad moim ramieniem po karton mleka.

Wykrzywiłem twarz w odrazie widząc go w samych bokserkach. Był wysoki, szczupły, a ja nienawidziłem tego, jak bardzo byłem do niego podobny. Nienawidziłem go najbardziej na świece.

- Czym ty..? - zatrzymał się marszcząc brwi i nos. Spojrzał na mnie mrużąc oczy - Paliłeś trawkę? - spytał a ja wyczułem wściekłość w jego głosie, na której dźwięk miałem ochotę się zaśmiać. Ale rzeczywiście, musiałem złapać ten zapach, gdy Zayn przy mnie palił.

- A co cie to obchodzi? - prychnąłem zamykając lodówkę nie znajdując w niej nic ciekawego.

Mój ojciec odstawił mleko na blat i złapał mnie za koszulkę przyciskajac mnie do lodówki. Patrzył mi w oczy z zaciśnietymi ze złości wargami.

- Jestem twoim ojcem, nie pozwolę ci się..

- Jasne, przez może dwa tygodnie poudajesz wspaniałego i opiekuńczego tatusia, by potem znowu uciec? - prychnąłem rozbawiony i naprawdę mogłem sprawiać wrażenie, że jestem naćpany - Znikniesz na dwa, trzy miesiące. Mama znowu będzie płakać - mówiłem powoli, już nawet nie z uśmiechem - I znowu da się omamić, gdy wrócisz i powiesz jej kilka słodkich słówek. Sprawia ci radość krzywdzenie jej? - spytałem patrząc mu w oczy. I nagle w mojej głowie pojawiła się myśl. Przekrzywiłem głowę patrząc na niego uważnie - A może ty masz gdzieś drugą rodzinę, co?

Te słowa sprawiły, że ojciec puścił moją koszulkę, a ja zaśmiałem się z niedowierzaniem.

- Ciekawe co twoja matka powie na to, że wracasz po nocy śmierdząc marihuaną - mruknął łapiąc karton z mlekiem i zmierzając do wyjścia z kuchni.

- Ciekawe co powie na to, że pewne ukrywasz przed nią drugą kobietę, a może nawet dziecko - odpowiedziałem.

- Nie masz dowodów - zaśmiał się - Pamiętaj Niall, to ja jestem jej mężem - powiedział przystając w progu patrząc na mnie z okropnym uśmiechem na wargach - To mi uwierzy, a nie dojrzewającemu nastolatkowi, który przy okazji zaczyna ćpać. Dobranoc synu.

Stałem tam z rozdziawioną buzią, bo to prawda. Mama jest teraz znowu w nim zakochana, a ja jestem tym złym, który chce zniszczyć jej związek. Ona naprawdę mi nie uwierzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro