Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


Rano ZSRR nadal próbował wszystkiego, by tylko Rzesza nie poszedł się zaszczepić.

- Mówię ci...dostaniesz autyzmu! Te szczepionki nie są w ogóle przebadane! Covid to ściema! Nie ma żadnej pandemii! - wywrzaskiwał mu do ucha hasła szurostwa. - zobaczysz...chcą ograniczyć populację, dlatego to robią! Umrzesz tydzień po podaniu drugiej dawki! Nie rób sobie tego, nie idź jak bezmyślny baran na rzeź! 

- Wiesz ile jest chemii w takiej szczepionce? - zapytał go, gdy ten jadł śniadanie.

Rzesza przegryzł kanapkę na pół. - Jeszcze jedno pytanie z gatunku głupich a cię rozszarpię! 

- Jakie z gatunku głupich? Muszę cię ratować przecież! Nie moja wina, że jesteś głuchy na argumenty! - ZSRR uderzył pięścią w stół aż wszystko się zatrzęsło. 

- No wiesz co?! Jestem dorosły i chyba potrafię zdecydować sam, czy się zaszczepię! A teraz daj mi zjeść w spokoju! - ugryzł ostentacyjnie kawałek kanapki, który jeszcze miał w rękach. 

- Nie! Nie pozwolę! - zawołał łapiąc za swoje fraki i rozrywając ubranie na piersiach, jakby pod spodem miał mieć swój kostium superbohatera. 

- Bo jam jest Kapitan Szur? - jęknął Rzesza, robiąc facepalma. Przed chwilą prawie się zakrztusił, gdy ten zaczął świecić gołą klatą. - Stawiam wyżej medycynę ludową niż badanie lekarzy?!

- No oczywiście! Nasze babuszki wiedziały co robiły!

- Trzymajcie mnie...

- Widzisz? Twoje ciało też nie chce iść! Tylko ty, głupi, ah jakże głupi, pragnie uszkodzić siebie.

- ZSRR...bo cię naprawdę wygonię z MOJEGO domu! - krzyknął. 

- Nie możesz! Mój spłonął! Nie mam gdzie spać, pamiętasz? - Rosjanin ułożył usta w dziubek.

- To się zachowuj normalnie...

- Ale ja się zachowuję normalnie...

- Właśnie widzę! Stoisz mi na stole w pozie Kapitana Świra.

- Ej! - zszedł od razu. - Tylko nie Kapitana Świra! 

- A jakbyś siebie okreslił, co?! Kapitan żółty YouTube? 

- Chciabyś! Kapitan Wyzwoliciel! - znowu zrobił pozycję bohaterską, ale przynajmniej na ziemi. 

- Taaaa...jasne...wyzwoliciel od myślenia?

- wyzwoliciel od BRAKU myślenia! 

- Ty tak twierdzisz!

- Wszyscy tak twierdzą!

- Jacy wszyscy?

- No...ci z mojego bloga. Założyłem blog na temat ratowania innych. 

- SZUROWSKI BLOG ZROBIŁEŚ?! 

- Nie SZUROWSKI! Wszyscy mi kibicują, żebym ciebie nie wysłał na szczepienie. Bo boją się że umrzesz. Widzisz? To są prawdziwi przyjaciele! Nie znają cię, ale boją się o ciebie! Przeproś ich! 

- Kogo mam przepraszać?! Jakiś randomów z neta, tylko dlatego że sami są szurami? Zaszczepię się, bo nie chcę mieć powikłań po Covidzie, ani nie mam zamiaru go ciężko przejść, jasne?! I nikt, również ty, mnie z tego postanowienie nie ,,wyleczy"! - zrobił palcami cudzysłów. 

- Oh nie! Odmawiasz współpracy! Muszę podzielić się tym na blogu! - od razu usiadł przy ławie, wyciągając niewiadomo skąd komputer i otwierając go.

- Skąd...ty to masz? - spytał słabo Rzesza.

- Tajemnica! 

Niemiec odsunął się od niego prawie natychmiast. - Toooo...ty sobie siedź i pisz tego bloga a ja idę wypić kawę. - od razu zniknął z oczu chłopaka.

- Jasne...jasne...- zbył go machnięciem ręki.

Właśnie kończył pisać posta na blogu:

Czemu Rzesza nie wie, że chcę dla niego dobrze? Cały czas się opiera! Powiedziałem mu po dobroci co się stanie, jak się zaszprycuje, nie posłuchał. Co powinienem zrobić? 

- Nagle odsunął się od pulpitu. - Hmm...chyba najpierw powinienem unieruchomić Rzeszę, a dopiero potem pis

ać...

Rozejrzał się.

Rzesza zwiał!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro