Ukraina x Kanada
Zamówione przez : @_Po_prostu_nor
Jako iż osóbka nie podała perspektywy a ja aka tuman z przeszłości zapomniałam się zapytać a teraz nie będę się pytać bo wyjdę na jeszcze bardziej debilną niż jestem- to będzie z perspektywy kanady TvT
///////////////////////*
Siedziałem na podłodze przed salą lekcyjną. Dziesięć minut przed lekcjami ktoś powiedział mu że było zadanie z matmy... mimo iż byłem całkiem dobry z matmy to nie chciało mi się tego pisać...Do czasu, gdy ktoś powiedział, że to było na ocenę.
On no... Nie chciałem mieć pizdy z matmy więc zacząłem pisać te całe równania nie równania aka zadania pisemne. Dwie minuty przed dzwonkiem miał już skończone. To chyba rekord. Rozejrzałem się po korytarzu. Jak zwykle głośno, węgry jak zwykle darł się jaki to jest zajebisty, Litwa i Łotwa malowały paznokcie, Brazylia i Argentyna kopali se piłką po ścianach i wkurwiali dyżurnego... Austriak coś rysował a Japonia siedziała obok niego coś dorysowując. Dopiero po chwili zauważyłem Ukrainę, wyglądał na przerażonego a zaraz obok stał niewzruszony Rosja. Po chwili jednak zniknęli mi z oczu. Byłem zaciekawiony, co się dzieje. Wkońcu-mało co się w jego szkole działo, a przynajmniej tak sądził. Podbiegł szybko do miejsca gdzie oboje zniknęli mu z oczu. Wychyliłem się lekko zaa rogu ściany, idealnie, bym zobaczył jak Rosja popycha Ukrainę, a ten najpierw odbijając się od ściany z hukiem uderza o ziemię krwawiąc. Ojć.... To musiało boleć.
Jako iż nie należę do osób bardzo odważnych to przez krutką chwilę stałem jak wryty,do momentu, jak Rosja nie kopnął go w brzuch, po ciula dobija leżącego?
No już nie mogłem stać bezczynie i się na to gapić, poprostu wybiegłem zaa ściany i rzuciełem się na niego, jednak nie trwało to długo gdyż złowrogo nastawiony kraj niemal natychmiast mnie odepchnął. Przechwiałem się i również padłem na podłogę.
-Spierdalać suki! - wrzasnął Rosja pokazując ręką w lewo. Jego głos przybrał dziwny ton, jakby się nad nimi litował. Ż-E-N-U-J-Ą-C-E pomyślałem, nawet początkowo miałem to powiedzieć, ale się powstrzymałem gdy to przemyślałem, doszlem do wniosku, że pewnie dałby mi wpierdol tysiąclecia. Wstełem tylko otrzepujac kurz z białej bluzki którą akurat miałem dzisiaj na sobie. Potem pomogłem wstać Ukrainie,a Rosja gdzieś spierdolił. W sumie to nawet dobrze, nie chce widzieć jego fałszywej mordy TvT. Rosja od zawsze słynął z wyjątkowej agresji, ale żeby bić własnego brata? Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie jak ja bym mógł bić jednego z moich młodszych braci. Nawet tego wkurwiajecego bez przerwy Ameryki. Kocham ich, są dla mnie rodziną i nigdy bym im nie wyrządził krzywdy.
-Nic ci nie jest? - zapytałem przerywając krótką ciszę.
-jest git-odpowiedział smętnie i przetarł ręką nos, z którego spyływała krew.
-Albo nie- dodał.
Zbladł w zadziwiająco szybkim tempie. Nie mogliśmy iść na lekcje, olać je. Złapałem go za rękę w celu zaniesienia do pielęgniarki. Nawet nie byliśmy w połowie drogi.
-Czekaj!.. - powiedział opierając się zadyszany o ścianę.
-nie dam rady biec... - dodał lekko niezrozumiałym tonem. Dopiero teraz zauważyłem, że mu krew spływa po ustach, no... zdecydowanie nie wyglądało to dobrze.
-nie szkodzi- powiedziałem szybko i podniosłem go w stylu panny młodej. Nie było to trudne bo on jest niskim karłem a ja jestem wysoki,a przynajmniej wyrzszy od niego. Biegłem tak szybko jak tylko mogłem. Już zaczęły się lekcje, ale to teraz mnie nie przejmowało. Zatrzymałem się dopiero przed gabinetem pielęgniarki.
-Kurwa mać... - Szepnołem gdy zauważyłem że jest napisane '' dzisiaj nie przyjmuje''.
Japierdole. To na nic.
Spojrzałem na niego, kurwa, on jest ledwo przytomny. Miałem już wyjąć telefon z kieszeni, gdy nagle przypomniałem sobie, że akurat dizs go nie wziołem.
-masz telefon?! - wrzasnołem patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-nie.. - odpowiedział głosem którego ledwo dało się zrozumieć. JAPIERDOLE PRZECIEŻ ON MI TU ZARAZ UMRZE-.
Sam nie wiem dlaczego zacząłem płakać, kurwa... znów przypomniała mi się pewna '' faza'' życia, kiedy miałem depresję. Nienawidziłem tego okresu życia, nienawidziłem płakać.
-Ejejej czemu płaczesz? - powiedział nadal niemal niezrozumiale Uki, tonem jak do pięcio-letniego dziecka.bleh.
Nic nie odpowiedziałem, ale wpadłem na pomysł, ryzykowny, no ale czego się nie robi dla przyjaźni... Nie?
Znów wziołem go w stylu na pannę młodą i biegłem przez całą szkole.
Byliśmy już przy portierni, gdzie było wejście, a równocześnie wejście do szkoły. O dziwo nie było nikogo, więc szybo otworzyłem drzwi. Nie no, jestem zdrowo pojebany. Znów biegłem, szpital sumie był niedaleko, wiec postanowiłem że tam go zaniosę.
Uki chyba chciał coś powiedzieć,ale nie miał siły nawet mówić.
Ostatecznie po dwóch minutach byliśmy w szpitalu, kiedy wbiegliśmy do recepcji to wyglądaliśmy jak dwaj Debile a oczy wszystkich skierowały się na nas.
///////////////*
OFC, nie mam pomysłu co napisać dalej.
Tak wiem, w hvj długi ten One-shot, ale nie chce mi się go skrócać TvT
No i przepraszam za błędy w orto ale mi jak zwykle wieczorem IQ odejmuje-
Byeee!
(795 słów)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro