Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chcę tylko mieć w dłoni twoją dłoń

Rano obudziłam się w nieznanym mi mieszkaniu, pierw myślałam że może jedak Wika zabrała mnie do siebie... ale nie to nie ona, po pierwsze klimat nie pasował do Wiktorii a po drugie przypomniał mi się wczorajszy dzień, pamiętam jakiegoś Kubę, to pewnie jego mieszkanie. Gdy przypomniałam sobie całe spotkanie z nieznajomym mi chłopakiem zrobiło mi się wstyd, nie chciałam wychodzić z tego pokoju ale to i tak nic nie dało bo po chwili w pokoju zjawił się chłopak o którym właśnie myślałam, przyniósł śniadanie. Zauważyłam że mam na sobie nie swoje ubrania.
-wyspałaś się?- spytał się chłopak, miał lekką chrypę, podobał mi sie jego głos był taki spokojny.
-tak- cicho odpowiedziałam a do pokoju wbiegła moją przyjaciółka
-Bałam się o Ciebie!- dziewczyna podniosła głos i sie mocno przytuliła a mnie strasznie zabolała ręka, pewnie złamana.. Nie chciałam żeby akurat teraz zjawiła się Wiki, chciałam lepiej poznać tego chłopaka zaciekawił mnie.. był taki inny a nawet gdyby on nie chciał że mną gadać to wolałam siedzieć sama w pokoju niż słuchać dość nudnego pierdolenia Wiktorii jak się to o mnie bała. Podczas nudnej rozmowy z przyjaciółką rozejrzałam sie po pokoju, był duży, ściany i meble były jasnego koloru, na ścianach były różne wyróżnienia. Przez cały czas zielonooki chłopak się na mnie patrzył lecz nic nie powiedział. Dopiero po ponad godzinie blondynka zostawiła nas samych, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że to było głupie, chłopak nic nie mówił a ja także bo sie wstydziłam przez moje wczorajsze zachowanie. Postanowiłam odezwać sie pierwsza.
-Przepraszam i dziękuję- powiedziałam z lekkim smutniem, było mi za siebie wstyd
-nie masz za co, dobrze że żyjesz- odpowiedział Kuba i się uroczo uśmiechnął, ale on ma słodki uśmiech.
-jak spałaś to przyszła tu Wiki i opowiedziała mi coś o tobie.. przykro mi że takie miałaś życie
-Dziękuję, dużo Ci powiedziała?
-Wszystko ale spokojnie, rozumiem cię, sam mam problemy -wyciągnął pudełko z dziwnymi białymi tabletkami.
Wybiłam mu to i się rozsypały po podłodze.
-Co ty robisz!
-Bierzesz?! Dlaczego?
-Nie ważne...
-Kuba, ważne, powiedz mi
-Nie chcesz wiedzieć. -wstał by pozbierać tabletki
-Chce..!
Kuba odwrócił się zaskoczony.
-Ty Ch-Chcesz?
Mimo tego że Kuby nie znałam i sie bałam nabrałam odwagi, szkoda mi było chłopaka, nie warto sie niszczyć w taki sposób, w żaden sposób nie warto się niszczyć!
-Tak chce Kuba, chcę wiedzieć co sie u Ciebie dzieję ty uratowałeś mnie to może ja uratuje Ciebie
- Albo dobrze udajesz albo mnie nie znasz, rozumiem to i to ale powiem ci wszystko od początku albo nie.. nie powiem ci o tym będziesz sie śmiać, jak każdy!
Kuba dwa ostatnie słowa wykrzyczał
-Przesłuchaj moje piosenki zacznij od mojego duetu "yochimu" a zakończ na Romantic psycho, myślę że wtedy zrozumiesz..
Kuba dał mi swoje płyty. Smutny i zdenerwowany chłopak wyszedł z mieszkania oczywiście wcześniej zabierając te głupie tabletki, byłam zamknięta w mieszkaniu obcego mężczyzny, jedyne co mi zostało to słuchanie tych płyt. Leciała już czwarta płyta czyli minęło dobrych kilka godzin a chłopak nadal nie wrócił, bałam się. Bardzo dokładnie słuchałam piosenek Kuby a po policzku leciały łzy.. on też nie miał łatwo.
Leci Egzotyka... Kuba jest, wesoły? Cieszy się z głupotek... W sensie wiem że ukrywa coś między wierszami, słyszę to ale woah...
Kuba:

Wypadało by już wracać do domu... Ona będzie bardzo zła... Poczekam jeszcze trochę.
-Ty patrz to Quebo! -krzyczą dwie 13stki.
O boże znowu.
-Cześć Możemy zdjęcie?
-Przepraszam dziewczyny jestem nie wyjściowy. Mogę wam dać autografy.
-Dobrze rozumiem, mamy marker zawsze bo wiemy że mieszkasz.
Wziąłem marker.
-Dla kogo?
-Dla Asi iSylwii.
Podpisałem im etui.
-Zmykajcie do domu, późno jest...
-Dzięki kochany jesteś. Pa!
Też powinienem wracać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro