Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział szósty

[W trakcie biegu.]

Biegłam w stronę Wioski z której zostałam "eksmitowana".
Droga powrotna zajęła mi o wiele krócej niż wcześniej.

Wbiegłam do wioski. Usłyszałam jak jacyś ninja krzyczą bym się zatrzymała, ale ja nie mogłam przestać biec. Musiałam o tym powiedzieć Kakashiemu. Biegłam przed siebie i nagle dobiłam do czarnowłosego chłopaka. Upadłam i automatycznie podniosłam głowę, by zobaczyć twarz osoby. Był to ten sam chłopak, któtego spotkałam wtedy gdy ratowałam im dupy.

- Uważ~...
- Przepraszam, ale to ważne. Muszę skontaktować się z Kakashim! - krzyknęłam nie dając dokończyć chłopakowi.
Na twarzy czarnowłosego pojawiło się zdziwienie, które z niknęło od razu gdy zamknął oczy i z uśmiechem podał mi rękę.

- Zaprowadzę cię tam. - powiedział miło pomagając mi wstać.
- To chodzimy! - powiedziałam, po czym szybko zerwaliśmy się do ponownego biegu.
Minęły 2 min. Stanęłam na środku polany. Stali tam już jacyś shinobi.

- Sasuke-kun! - krzyknęła różowowłosa.
- Czy to... - wystraszył się blondyn widząc moją osobę.
Westchnęłam...
Pewnie już wszyscy wiedzą.

- Nie ma czasu! Gdzie jest Hatake? - spytałam.
- Czego chcesz od sensei'a? - postawił się blondyn.
- Chce nam pomóc... - odezwał się Sasuke.
Spojrzałam na chłopaka, a on złapał moje ramię. Poczułam to... zaufał mi.
Różowowłosa uśmiechnęła się i podeszła do nas łapiąc czarnowłosego.

- Jeśli Sasuke-kun ci zaufał, to ja też.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który odkrył moje kły.
Całą gróbką po patrzyliśmy na blondyna, a on podrapał się po głowie i powiedział podchodząc:

- No, w końcu jesteśmy drużyną.
Cała drużyna 7 przytuliła mnie i w ten sposób okazali mi swoje największe zaufanie. Odwzajemniłam uścisk, lecz po chwili puściłam grupkę, bo przed sobą zauwarzyłam tego Junnina.

- Spóźniony! - krzyknął blondyn.
- Przepraszam, ale na mojej drodze~...
- Kłamiesz!! - krzyknęli.
Kakashi stanął prosto i po chwili jego wzrok spoczął na mnie.
Trwała cisza, którą musiałam przerwać...

- Hatake, wioska ma kłopoty. Orochimaru chce zaatakować Konohe, prawdopodobnie będzie tu już niedługo.. jeśli będzie się śpieszył.
Kakashi spojrzał w górę, a po chwili ktoś się odezwał:

- Czyli Kakashi miał rację. Ty nie chcesz nam zagrozić, chcesz po prostu pomóc. - otworzyłam szeroko oczy, bo moim oczą ukazał się Hokage.
- Hokage-sama?! - zdziwiła się drużyna.
- Nie słusznie cię osądziliśmy. Co mam zrobić, byś wybaczyła? - spytał staruch prawie, że klękając.
- N-Nie obrażaj mnie w ten sposób! - krzyknęłam zawstydzona.- Wolałabym, żebyć mnie wysłuchał.
- Dobrze... Zamieniam się w słuch.
- Więc... - zaczęłam.
Zajęło mi to pare dobrych minut, ale mimo mojej długiej opowieści, Hokage od razu przystanął do działania. Oddział ANBU został wezawy i przygotowany
Dostałam większe zaufanie, nawet od strony Hokage. Szczęście moje było mało widoczne, ale mimo to czułam je.

- Hokage? - spytałam, starzec obrócił się w moją stronę.
- Tak?
- Czy mogę strorzyć swoją drużynę?
Hokage zamarł... Nie wiedział co powiedzieć, zauważyłam to.

- Rozumię, nie jestem osobą~...
- Twoja drużyna ma się składać z 6 osób. - przerwał mi znikając.
Ulżyło mi... Hokage nie zostawił mnie z tym i pozwolił mi wziąść pięć osób, a ja nawet wiedziałam już kogo wezmę.

- Hatake, od teraz będę nazywać Cię sensei'em. - zaczęłam stanowczo.- Naruto, Sasuke, chcę zobaczyć Was w akcji. - powiedziałam tym samym tonem, tylko z uśmiechem.- Sakura... Chyba czas na drużynę z dominującymi laskami. - oznajmiłam normalnie i przybiłam z każdym piątkę, ale po chwili wszyscy usłyszeliśmy głos sensei'a:

- Drużyna miała się składać z 6 osób, a nas jest pięć.
- To kto jest szósty? - spytała Sakura.
- Dobrze, że pytasz. - zaczęłam kpiąco.- Osoba szósta w naszej drużynie to...

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro