Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Przed snem spaliłam szluga w oknie i spróbowałam poczytać, ale książka wydawała mi się strasznie nudna. Więc wzięłam zimny prysznic i ułożyłam się wygodnie w łóżku, aby już po chwili oddać się w objęcia Morfeusza.

***

Już z samego rana czułam potworny ból głowy. Kac to zdecydowanie najgorsza rzecz na świecie. Szybko się ubrałam i zbiegłam do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i zrobiłam tosty. Usiadłam na kanapie w salonie. Kawę postawiłam na małym stoliczku i jadłam tosty. Po kilku minutach do salonu weszła Natasha, Yelena i Kate. Na widok blondynki i brunetki uśmiechnęłam się. Moja głowa powróciła do dziewczyn całujących się w pokoju starszej. Rudowłosa kobieta podeszła do mnie i położyła swoją głowę na moich kolanach. Jej ciało bezwładnie opadło na kanapie. Zaczęłam delikatnie przeczesywać palcami włosy kobiety.

-Zajmiesz się nią?- zapytała Yelena. Kiwnęłam głową, a te dwie poszły do kuchni. Siedziałam, chrupiąc sobie tosty. Kobieta tępo wpatrywała się w ścianę. Była ledwo żywa. Gdy do pokoju wszedł Vision obejmujący Wandę, Natasha szybko się podniosła i obserwowała dokładnie parę. Ja poczułam jakby wiedźma, która posiadała moje serce, właśnie je wyrwała. Jeszcze wczoraj chciała iść ze mną na randkę, a teraz? Coś we mnie pękło. Oczy naszły mi łzami, które szybko wytarłam. Para wyszła z pokoju, a rudowłosa spojrzała na mnie.

-To wy nie kręciłyście?- zapytała. Poczułam jakby wbiła we mnie szpilkę.

-To nie moja liga. Po za tym, nie bawię się w związki.- odpowiedziałam. Wstałam z kanapy, zostawiając swoją kawę i poszłam do pokoju. Zakluczyłam drzwi i się o nie oparłam. Łzy same napłynęły mi do oczu, a ręce zaczęły się trząść. Zaufałam jej, i znów się przejechałam. Miłość jest gówniana. 

Potrzebowałam wyjaśnień. Chciałam wiedzieć co i jak. Zasługiwałam na to. Za wszelką cenę próbowałam ustabilizować oddech, przestać płakać i uspokoić ręce, ale na nic to się zdawało. Miałam wrażenie, że wszystko się pogarsza. Poszłam do łazienki i drżącymi dłońmi przemyłam twarz zimną wodą. Miała ochotę rozpłynąć się w powietrzu. 

Po kilkunastu minutach zeszłam do kuchni. Wyciągnęłam wódkę z lodówki i nalałam sobie do kieliszka. Aż do kuchni weszła Kate. 

-Pijesz?- zapytała, skanując mnie wzrokiem.

-Tak, chcesz?- zapytałam, a brunetka pokiwała głową na boki. Wypiłam alkohol i nalałam sobie więcej.

-Coś się stało?- zapytała. Pokiwałam głową na boki. Wzięłam flaszkę, po czym poszłam do salonu. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie zauważyłam Yeleny. Potrzebowałam jej, bo wiedziałam, że jej mogę powiedzieć wszystko. Razem z butelką alkoholu, poszłam do jej pokoju. Zapukałam delikatnie w drzwi i usłyszałam ciche ,,otwarte". 

-Witam, pijesz ze mną- stwierdziłam i usiadłam obok niej na łóżku.

-Z jakiej to okazji?- zapytała.

-To zostaje między nami- powiedziałam, a dziewczyna skinęła głową.- Myślałam, że między mną i Wandą coś jest. Zaczęła mi się podobać, a dzisiaj widziałam ją z tym czerwonym tosterem dość blisko- powiedziałam. Dziewczyna patrzyła na mnie współczującym wzrokiem, a w moich oczach pojawiły się łzy, którym nie pozwoliłam spłynąć. 

-Podaj butelkę- powiedziała, na co się uśmiechnęłam. Podałam jej butelkę, a ta wzięła dość duży łyk. Popijałyśmy sobie, gadając o problemach. Zaczynając od globalnego ocieplenia, w które Yelena nie wierzyła, kończąc na mojej relacji z wiedźmą. 

Po otwarciu drugiej butelki, którą blondwłosa miała w szafie, zbiegłyśmy do salonu i namawiałyśmy innych do picia. Siedzieli tam prawie wszyscy. Brakowało tylko Nat i Steve'a. Widok Wandy tulącej się do Visiona już mnie nie bolał. Byłam w tak mocnym stanie upojenia, że nie robili na mnie wrażenia. Po kilku minutach debaty na temat picia Tony, Kate i Clint w końcu się zgodzili i zaczęliśmy wszyscy pić. 

Kilku godzinna mini impreza trwała w najlepsze. Dołączyli do nas Steve i Nat. Mężczyzna nie pił, a kobieta piła tylko piwo i próbowała namówić mnie i Lenę do pójścia spać. Oczywiste było to, że jej nie słuchałyśmy. Kto by się tym przejmował. Wanda stała przy barze, a toster gdzieś zniknął. Zaciągnęłam Toniego do baru by zamówić nam kolejne drinki.

-Dwa razy whiskey z lodem- powiedziałam do rudowłosej za barem.

-Tobie już wystarczy- odpowiedziała wiedźma, patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem.

-A co cię to obchodzi?- zapytałam.

-Bo się o ciebie martwię- odpowiedziała, a Tony szybko się ulotnił. Prawdopodobnie wiedział, że zaraz zacznie się kłótnia.

-Tak? Myślałam, że nic dla ciebie nie znaczę. Masz ten toster. O niego się martw- powiedziałam. Irytowałam się coraz bardziej.

-To tylko przyjaciel, a nawet jeśli to co cię to obchodzi? Może mi się podoba!- powiedziała głośniej, a ja czułam na plecach wzrok kilku osób.

-A co z nami?!- odkrzyknęłam.

-Jakimi ,,nami"? Nic miedzy nami nie ma! Całowałyśmy się kilka razy, ale to nic nie znaczyło!- krzyknęła. Czułam jakby ponownie wyrwano mi serce. Ostatnie zdanie było dla mnie jak wiadro zimnej wody. Poczułam jakbym właśnie wytrzeźwiała. 

-Skoro tak-mruknęłam. Pobiegłam do siebie do pokoju. Zakluczyłam drzwi i położyłam się na łóżku. Łzy lały się ze mnie litrami. Nie miałam zamiaru opuszczać tego pokoju przez najbliższy tydzień. Nie chciałam widzieć absolutnie nikogo, a w szczególności Wandy i Visiona. Wszystko zaczynało się układać. Znalazłam przyjaciół, rodzine, a nawet ktoś mi się spodobał. A teraz wszystko się zjebało...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro