Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Pov. Natasha

-Gdzie moja córka?- Zapytałam, jeszcze spokojna.

-Daj mi pomyśleć.- Odpowiedział, ten okropny głos, który musiałam znosić przez lata.- W Budapeszcie, zabija ludzi, którzy mieli wątpliwości co do naszej działalności. Nie wiem czy ucieszy się na twój widok.- Powiedział mężczyzna.

-O czym ty mówisz?- Zapytałam, wciąż celując do niego z pistoletu.-Dlaczego miałaby nie chcieć?

-Różne plotki chodzą na twój temat.- Odpowiedział.

-Chętnie posłucham.- Powiedziałam, podchodząc dwa kroki bliżej do tego potwora.

-Zostawiłaś ją, wolałaś uratować Yelenę, zamiast własnej córki, była wpadką, której nie chciałaś.- Moje oczy delikatnie naszły łzami. W tym momencie wbiegła moja siostra i postrzeliła Dreykova.

-Ruszaj dupę.- Powiedziała i wybiegła, a ja tuż za nią...

Pov. Larysa 

Kilka godzin po zniszczeniu czerwonej sali, ja i oddział, do którego należę, został uwolniony przez jedną ze starszych wdów. Każda z nas rozeszła się w swoją stronę. Zostałam w Budapeszcie. Miłe miasto. Moje życie od miesiąca polega na kradzieży. Policja stąd mnie nie cierpi, z resztą ze wzajemnością. 

Plotki szybko się rozchodzą. Dzień po uwolnieniu, dowiedziałam się, że moja matka i ciotka zniszczyły salę. Dobrze, byle by nie włączył się jej instynkt macierzyński, bo sobie wymarzy opieki nade mną. 

Obudziłam się kilka minut temu. Otworzyłam lodówkę chcąc zjeść śniadanie. Wyciągnęłam mleko i sięgnęłam płatki. Nasypałam resztkę płatków do miski i otworzyłam mleko. Powąchałam je i okazało się zepsute. 

Zajebiście

Zjadłam suche płatki i ubrałam się w dresy, które znalazłam w tym mieszkaniu. Swoją drogą jest bardzo przyjemne. Nie widać jakby było opuszczone. Co prawda farba ze ścian schodzi, a żarówki są przepalone, ale jest prąd i woda! Woda co prawda zimna, ale komu by to przeszkadzało, skoro całość jest darmowa. 

Poszłam do najbliższego sklepu, zarzuciłam kaptur na głowę i zaczęłam zabawę. Pierwsze co schowałam do plecaka to mleko. Póżniej poszłam na owoce. Kilka jabłek i mandarynek. Jeszcze płatki i dwa piwa. Kierowałam się do wyjścia, aż uslyszałam krzyk.

-Wracaj tu!- Krzyknęła kasjerka. No to turbo. Wbiegłam w jakąś alejkę i wdrapałam się po schodach pożarowych na dach. Spacerkiem wróciłam do mieszkania i rozpakowałam zakupy. 

Pov. Natasha

Ja i Yelena weszłyśmy do wielkiego, opuszczonego bloku. Wyciągnęłyśmy pistolety i po chichu próbowałyśmy wejść do jednego z mieszkań.

-Słychać was z kilometra.- Powiedziała dziewczyna ze środka.

-Wiemy.- Odpowiedziałam i pokazałam Yelenie by została przed drzwiami. Weszłam do mieszkania z wycelowanym przed siebie pistoletem. Poczułam jak ktoś przykłada broń do tylnej części mojej głowy.

-Rzuć broń.- Odezwała się. Podniosłam powoli ręce i rzuciłam broń przed siebie.

-Larysa?- Zapytałam zamykając oczy.

-Czego tu chcesz.- Zapytała i opuściła broń. Wyminęła mnie i poszła do kuchni, a ja tuż za nią.

-Wróciłam po ciebie.- Powiedziałam. Larysa wyciągnęła piwo z lodówki i otworzyła je nożem.

-Po dziesięciu latach?  Poradziłam sobie.- Powiedziała i upiła trochę piwa.

-Kradnąc?- Zapytałam, zabierając jej piwo z ręki.

-Trzeba sobie radzić.- Odpowiedziała i wyszła z kuchni.

-Pojedź ze mną do Nowego Yorku.- Powiedziałam idąc za nią.

-Nie ma opcji.- Ściągnęła koszulkę, a na jej plecach było dużo siniaków.

-Zaczniemy od nowa.- Powiedziałam. Moje oczy lekko się zeszkliły, gdy na przedramionach dziewczyny zauważyłam mnóstwo blizn, po ciętych ranach. Starych, jaki i najnowszych, pokrytych strupami. 

-Zapomnij.- Odpowiedziała i wciągnęła na siebie szarą bluzę. Zaczęła wychodzić z pokoju, a ja tuż za nią. W kuchni stała Lena.

-Ty musisz być ciocia Yelena? Miło mi poznać, ale muszę spadać.- Powiedziała, zgarnęła plecak ze stołu i wybiegła z mieszkania. Tyle ją widziałyśmy...

Pov. Larysa

Biegłam dachem do sklepu mojego kolegi. Weszłam pospiesznie do środka i podeszłam do Izaaka. Przywitałam się z nim przytulasem. Później gadka szmatka. Chłopak dał mi piwo na jego koszt, za co grzecznie podziękowałam. Wyszłam przed sklep i usiadłam na tarasie. Otworzyłam piwo i upiłam kilka dużych łyków.

-Nie za młoda na alkohol?- Zapytał, znajomy głos.

-Śledzisz mnie?- Zapytałam, patrząc na Yelenę.

-Nie odpowiada się pytaniem, na pytanie.- Upomniała i dosiadła się do mnie.

-Gdyby jeszcze mnie to obchodziło.- Mruknęłam, przewracając oczami. Dziewczyna zabrała mi piwo i upiła kilka łyków.

-Czemu tak nie lubisz Natashy?- Zapytała i zerknęła w moją stronę.

-Zostawiła mnie, potem wróciła po ciebie i zapomniała, że ma córkę.- Odpowiedziałam i odebrałam moją własność. Dopiłam resztkę i wyrzuciłam butelkę w jakieś krzaki.

-Nie zapomniała, odkąd mnie uwolniła mówiła tylko o tym, że musi cię znaleść.- Powiedziała i uważnie obserwowała moją reakcje. 

-Gadanie.- Prychnęłam, a blondynka wstała.

-Przejdziemy się?- Zapytała, wyciągając rękę w moją stronę. Popatrzyłam w jej oczy i wstałam ignorując jej rękę. Chodziłyśmy po mieście gadając o wszystkim i o niczym. Wieczorem Yelena odprowadziła mnie pod blok i nalegała bym poszła z nią do Natashy. Weszłam do mieszkania i zrobiłam sobie płatki. Umyłam się i poszłam spać, co przyszło mi z trudem, bo po głowie ciążyła mi pewna myśl.

-Jechać z nimi czy zostać??...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro