Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 22 | Mecz ze Szwajcarią

Gdy w końcu na zegarku pojawiła się godzina trzynasta, postanowiłam, że zacznę się ogarniać. Bartek poszedł do siebie, a Wiki nadal nie ma. Martwię się o nią. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do przyjaciółki. Po jednym sygnale odebrała.

- Wiktoria? - spytałam.

- Tak? - odparła. - Za chwilę będę. - rozłączyła się.

Rzuciłam telefon na łóżko. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej czarne spodenki oraz cropp top w jakieś wzorki. Zabrałam ubrania i weszłam do środka łazienki. Założyłam je na siebie. Zrobiłam sobie makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone i opuściłam pomieszczenie. Na łóżku siedziała blondynka. Grzebała coś w telefonie. Postanowiłam, że nie będę się jej pytać gdzie była bo i tak pewnie mi nie odpowie.

Około godziny czternastej zeszłam na dół na zbiórkę.

(...)

Jestem już na meczu Polski i Szwajcarii. W trzydziestej dziewiątej minucie bramkę dla naszej drużyny zdobył Błaszczykowski. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:1 dla nas. Po przerwie, która trwała nie całe dziesięć minut rozpoczęła się druga połowa. Osiemnaście minut przed końcem meczu do naszej bramki trafił Szwajcar. Jesteśmy zmuszeni na dogrywkę. Po dogrywce czas niestety na karne, w których ZWYCIĘŻYLIŚMY! Wszyscy szczęśliwi idą do szatni prócz mnie. Zostałam przed nią i myślałam nad swoim życiem. Z myśli wyrwał mnie jakaś kobieta. Wyglądała na około trzydzieści lat. Miała brązowe oczy i brązowe oczy.

- Co pani chce ode mnie? - spytałam.

- Lenka to ja twoja mama. - chciała mnie przytulić lecz ja się odsunęłam.

- Nawet jeśli to nie chce pani znać! - krzyknęłam. - Mam rodzinę, którą kocham najbardziej na świecie! - popchnęła mnie, a ja upadłam na podłogę.

Widziałam jak wyciąga z torebki nóż. Starałam się bronić kulami i nogami. Krzyczałam. W końcu już zrezygnowana wiedziałam, że mnie zabije skuliłam się i czekałam. Po chwili usłyszałam krzyki taty. Zauważyłam, że odciągnął ode mnie obcą kobietę i kucnął przy mnie.

- Lenka, nic Ci nie jest? - spytał, przytulając mnie.

- Nie nic. - odwzajemniłam uścisk. - A czy to na prawdę była moja matka?

- Niestety, ale tak. - posmutniał. 

- Nie masz czemu być smutny. Chcę być tylko z tobą i Mariną. - odparłam. - Nie przeprowadzę się do niej, tylko zostanę z wami. - uśmiechnęłam się, pokazując rząd białych zębów.

(...)

Wróciliśmy później do hotelu, gdzie chłopaki jak to zwykle po wygranej stwierdzili, że zrobią imprezę, ale dopiero gdzieś około dwudziestej drugiej. Gdy usiadłam na swoim łóżku przypomniało mi się, że dziś mam zdjąć gips z mojej nogi. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Mariny.

- Tak skarbie? - usłyszałam głos brunetki.

- Pojedziesz ze mną do szpitala? Dziś mam zdejmować gips. - odparłam.

- Jasne, za pięć minut będę. - rozłączyła się.

Opuściłam swój pokój i wyszłam przed hotel. Po chwili zjawiła się brunetka. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy w stronę szpitala. Droga zajęła zaledwie dziesięć minut. Weszłyśmy do środka budynku. Usiadłyśmy na krzesełkach, a po chwili przyszedł do nas lekarz dyżurny. Zaprowadził nas do sali i weszłyśmy do niej. Położyłam się na specjalnym łóżku, a on zaczął rozcinać mi gips. Po dwudziestu minutach było po wszystkim. Już mogłam w miarę normalnie chodzić. 

Wróciłyśmy do hotelu około godziny dwudziestej, ponieważ pojechałyśmy jeszcze na małe zakupy i do kawiarni. Opuściłam samochód i weszłam do środka dużego budynku. Na korytarzu nikogo nie spotkałam. W pokoju zastałam tylko blondynkę, która oglądała telewizję. Odłożyłam torebki na łóżko i usiadłam na nim. 

- Gdzie ty masz gips? - spojrzała na moją nogę.

- Zdjęli mi go. - odparłam. - A ty co dziś taka niedostępna byłaś?

- Spędziłam czas z Arturem.

- Mam być zazdrosna?

- O co? 

- Wychodzisz z nim częściej niż ze mną... - odparłam. - Mam się czuć jak piąte koło u wozu? 

Odpowiedzi już nie dostałam. Zajęłam się swoimi rzeczami, a mianowicie układaniem nowych ubrań do szafy. Zerknęłam na zegarek, na którym widniała godzina dwudziesta pierwsza, więc mam godzinę na przygotowanie się na imprezę. Wyciągnęłam z szafy białą rozkloszowaną sukienkę. Weszłam do łazienki. Zdjęłam wcześniejsze ubrania i weszłam do wanny. Wzięłam szybką kąpiel. Wytarłam się i założyłam na siebie czystą bieliznę, a na to sukienkę. Zrobiłam delikatny makijaż. Włosy zakręciłam i opuściłam pomieszczenie. Na stopy założyłam białe converse. Wiktoria nadal robiła to co wcześniej. Najwidoczniej nie idzie na imprezę. Do torebki włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju.

***

Drugi rozdział się dziś nie pojawi przepraszam... 

Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA

Ps. Znowu jak to ja myślę nad nową książką, ale to gdzieś końcem grudnia albo w połowie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro