| 12 | Paintball
Posiedziałam z chłopakami, tak jeszcze jakąś godzinę, aż w końcu trener zjawił się w pokoju Wojtka i Krychy.
- Zbierajcie się, za 20 minut jedziecie na paintball. - oznajmił trener i wyszedł.
My tylko kiwnęliśmy głową twierdząco. Wyszłam z ich pokoju, kierując się w stronę mojego. Gdy weszłam do środka, zastałam nadal śpiącą blondynkę. Postanowiłam, że ją obudzę. Wzięłam z łazienki miskę i nalałam do niej wody. Wzięłam do ręki napełnioną miskę i podeszłam do łóżka dziewczyny. Wylałam zawartość miski. Blondynka skoczyła z łóżka jak poparzona, ja tylko się śmiałam.
- ZA CO?! - krzyknęła.
- A tak, po prostu. - zaśmiałam się. - A na serio to za 20 minut mamy być pod recepcją, ponieważ jedziemy na paintball.
Kiwnęła głową, twierdząco i weszła do pomieszczenia, z wcześniej wybranymi ubraniami. Ja postanowiłam, że zostanę w tym co byłam. Zmieniłam tylko buty na czarne air maxy i wyszłyśmy z pokoju.
(...)
Jesteśmy już w autokarze, który ma nas zawieść na paintball. Obok mnie siedzi, Wiktoria. Z kolei przed nami Wojtek z Krychą, a za nami Lewy z Bartkiem. Po godzinnej drodze, nareszcie jesteśmy na miejscu. Wszyscy założyli specjalnie kombinezony, w których każdy wyglądał śmiesznie, ponieważ były bardzo za duże. Ja wyglądałam najdziwniej, ponieważ wyglądałam, jakbym miała na sobie worek.
- Ej ty Nieszczęsna! - krzyknął Jędza. - Zesrałaś się czy co? - zaśmiał się, a reszta z nim.
- Pożałujesz tego, jak zaraz zrobię Ci z dupy garaż. - puściłam mu oczko.
- No to Jędza, do zobaczenia w niebie. - poklepał go po ramieniu, Grosik.
Wszyscy nałożyliśmy kaski i podzieliśmy się na drużyny. Ja byłam w drużynie z: tatą, Grześkiem, Wiką, Kapim, Lewym, Grosikiem i Fabiańskim. Z kolei w przeciwnej grupie był: Błaszczykowski, Jędza, Glik, Pazdan, Boruc, Milik, Mączyński i Piszczek. Gdy każdy już miał swoją grupę, poszliśmy po pistolety. Weszliśmy na obszar, który był porośnięty różnymi drzewami itp. W końcu zabrzmiał gwizdek i rozpoczęła się gra.
(...)
Po dwugodzinnym graniu zabrzmiał gwizdek, oznaczający koniec gry. Ostatecznie wygrała moja drużyna. Zdjęłam kombinezon i oddałam go panu. Podeszłam do Grześka, który gadał z Jędzą.
- A ty jeszcze żyjesz? - spytałam ze zdziwieniem.
- Pfff.... - prychnął Jędza.
- Zbieramy się! - krzyknął Wiśnia.
Weszliśmy do środka autokaru, gdzie prawie każdy zajął sobie miejsca i zostały tylko dwa wolne. Jedno obok Bartka, a drugie obok Pazdana. Pobiegłam szybko Bartka i usiadłam obok niego.
- Żebyście się czasem nie zabiły o tego Bartka. - powiedział Jędza.
- Uważaj bo Ci zrobi z dupy garaż po raz drugi! - krzyknął tata.
- Ej Krycha! - krzyknęłam.
- Co? - również krzyknął.
- Gdzie NEMO? - spytałam.
- O boże daj mi z tym spokój... - przewrócił oczami.
(...)
Gdy wróciliśmy do hotelu, była już dwudziesta druga czterdzieści dwa, więc każdy postanowił, że pójdzie już spać, ponieważ chłopaki mają z rana trening. Weszłam do pokoju wraz z Wiką. Zabrałam swoją piżamę z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wytarłam się. Założyłam wcześniej zabrane rzeczy. Wykonałam wieczorną rutynę i zmyłam makijaż. Wyszłam z środka i rzuciłam się, dosłownie na łóżko. Od razu zasnęłam.
&&&&&&
Hejka! Przepraszam, że w Weekend nie pojawił się rozdział, ale nie miałam za bardzo czasu :/ Postanowiłam, że dziś napiszę, bo nie mam tak dużo nauki, no więc jest już nowy rozdział!! :) Mam nadzieję, że się podoba! ^^
Ps. Jeśli chcecie, żebym zrobiła Q&A o sobie, to zadawajcie pytania w komentarzach! :*
Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro