| 10 | Mroczna strona Artura
Staliśmy tak przytuleni do siebie jakieś dwie minuty.
- EJ GOŁĄBECZKI! Tu są ludzie! - zaśmiał się Jędza.
- Mówiłem ci, Wojtuś, że twoja Lenka ma chłopaka! - szepnął dość głośno Krychowiak.
- SŁYSZAŁAM! - krzyknęłam i oderwałam się w końcu od Artura.
- Przecież to jest Artur! - powiedział Szczęsny, podchodząc do niego.
Bartek tylko przyglądał się całej sytuacji, widziałam po nim, że jest smutny. Usiadłam obok niego, a on się ode mnie odsunął.
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- O nic, idź do swojego kochasia. - odpowiedział i wyszedł z szatni.
- Bartek! - krzyknęłam i już chciałam wychodzić, ale poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek.
- Zostań, on nie jest ciebie wart. - przysunął mnie do siebie.
- Kolego czy ciebie coś porypało?! - odepchnęłam go. - Myślisz, że pojawisz się tak nagle po siedmiu latach i wszystko będzie jak dawniej?!
- No, a nie? - spytał.
- Artur, daj mi spokój... - powiedziałam.
- Jeśli stąd wyjdziesz to pamiętaj, że nie będzie fajnie. - powiedział groźnie i zaczął się do mnie zbliżać.
- Zostaw ją! - odepchnął ode mnie go, tata. - Myślałem, że jesteś spoko, ale chyba też się pomyliłem. Wyjdź stąd! - wypchnął go za drzwi.
- No idź do BARTKA! - krzyknął Krychowiak, a ja spojrzałam się na tatę, który kiwnął głową.
Wyszłam z szatni, a obok niej zastałam siedzącego Bartka. Podeszłam do niego.
- Odejdź ode mnie, wiem, że wolisz tego lalusia. - powiedział smutnie.
- Wcale nie wolę jego...Nie wiesz co do ciebie czuje. - uśmiechnęłam się.
- Ja też, od razu jak się dowiedziałem, że jedziesz z nami na Euro, chciałem do ciebie zagadać, ale się wstydziłem... - opuścił głowę w dół.
- Nie masz czego, nie gryzę.. - zaśmiałam się. - Znaczy chyba.
- To jak zgoda? - uśmiechnął się, wstając.
- Zgoda. - zaśmiałam się.
Postanowiłam, że poczekam na nich przed szatnią, ponieważ poszli się przebrać. Gdy nagle podeszła do mnie Wiktoria.
- Gdzieś ty była? - spytałam.
- Szukałam toalety. - zaśmiała się. - I po dwudziestu minutach dopiero ją znalazłam.
- Opowiem ci coś jak będziemy w hotelu. - powiedziałam.
- A nie możesz teraz? - spytała zaciekawiona.
- Nie, to nie odpowiedni moment. - zaśmiałam się.
- No dobra.. - przewróciła oczami.
W końcu chłopaki wyszli z szatni i wszyscy razem skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Weszliśmy do środka autokaru, który ma nas zawieść do hotelu.
(...)
- Nareszcie jesteśmy w hotelu. - rzuciłam się na łóżko.
- No to powiesz mi co było takiego ważnego? - spytała, siadając na łóżko.
- No więc jak, poszłaś szukać toalety to do szatni, przyszedł Artur.
- Ten Artur? - spytała.
- Tak ten, ale daj mi dokończyć. No i wszyscy w ogóle takie: " wow " albo " mówiłem ci ona ma chłopaka ", no i Bartek w końcu wyszedł taki smutny, a ja chciałam do niego iść, ale Artur mi nie pozwolił i stwierdził, że jak wyjdę to nie będzie tak fajnie. I w ogóle podchodził do mnie tak groźnie i tata go wywalił za drzwi, a ja poszłam do Bartka i wyznaliśmy do uczucie do siebie, ale nie jesteśmy parą. - powiedziałam.
- Ale dupek z tego Artura, coś miałam takie przeczucie. - powiedziała, a nagle do pokoju wparowali chłopaki.
- Więcej was matka nie miała? - spytała Wiktoria.
- Może i miała. - zaśmiał się Krychowiak.
- No więc przyszliśmy z wieścią, że o dwudziestej czwartej odbędzie się impreza i jesteście zaproszone. - powiedział Jędza.
- Ok, ale już wyjdźcie. - wygoniłam ich.
&&&&&&&&&&
No nareszcie dodałam nowy rozdział, bo widziałam po komentarzach, że bardzo chcieliście nowy :* A no i szykuję taką niespodziankę na moje urodziny dla was, ale nie wiem czy wypali XD Miłego czytania!! ^^
Ps. FAJNY TYTUŁ WIEM XD
Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro