Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 13 | Dowcip

Obudziłam się, leżąc na podłodze. Bardzo się zdziwiłam. Podniosłam się z niej i spojrzałam na telefon. Była równa siódma. Wyjęłam z szafy różową bluzkę z kieszonką, na lewej piersi oraz do tego czarne spodenki. W łazience wykonałam poranną rutynę i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy splętłam w dwa warkocze i wyszłam z niej. Wika jeszcze spała więc postanowiłam, że zostawię ją niech sobie śpi. Założyłam białe air force, po cichu wyszłam z pokoju. Na korytarzu spotkałam Bartka, idącego w moją stronę.

- Hej! - uniosłam kąciki ust.

- Cześć, co ty już nie śpisz? - spytał.

- Nie, bo kolega się rozwalał. 

- Aha.. - posmutniał.

- Ej, ale ja żartuje. - zaśmiałam się. - Wstałam, bo obudziłam się na podłodze...

- Nie rób sobie ze mnie żartów bo nie będzie tak fajnie. - uśmiechnął się chytro.

- Len-na... - zrobił pauzę. - Moglibyśmy porozmawiać? - podrapał się po karku.

Gdy nagle na korytarzu pojawił się Lewandowski z Krychą. Podeszli do nas.

- Ooo! Lenka już nie śpi! - powiedział Grzesiek.

- Gdzie masz tatę? 

- Śpi. - odpowiedział.

- Chodźcie za mną. - zaśmiałam się.

Weszliśmy do pokoju Grześka, gdzie zastaliśmy śpiącego jak dziecko Wojtka. Weszłam do łazienki. Wzięłam miskę i nalałam do niej wody.

- Co ty chcesz zrobić? - spytał Lewy. 

- No co wylać wodę, ale nie tak zwyczajnie. - uśmiechnęłam się.

- Weź to, połóż na drzwiach i zostaw uchylone drzwi. - dałam miskę, Grześkowi.

- Ale po co? - spytał.

- Nie pytaj tylko róbcie. - powiedziałam.

- Tak jest szefowo! - krzyknęli chórem.

Jak im kazałam tak zrobili. 

- Chodźcie tam! - wskazałam palcem.

Schowaliśmy się zza rogiem.

- I co mamy tak czekać? - spytał Bartek.

- Nie, Grzesiek zadzwoni z mojego telefonu, że coś się mi stało... - powiedziałam.

Dałam Grześkowi mój telefon, z którego zadzwonił do taty.

- No co tam Lenka? - powiedział zaspany tata.

- Nie jestem Lena... - powiedział Grzesiek. - Lenie coś się stało znalazłem jej telefon w parku! Szybko chodź tu! - krzyknął.

- CO?! Już biegnę. - rozłączył się.

Po chwili z pokoju wybiegł, tata. Gdy otwierał drzwi woda z miski wylała się na niego. Słychać było tylko głośne " Grzesiek! "

- WIEJ! - krzyknęłam i pobiegliśmy w stronę drugiej windy, która znajdowała się na drugim końcu hotelu.

Weszliśmy do windy. Nacisnęłam guzik z numerem siedem. Gdy zjechaliśmy na sam dół, pobiegliśmy w stronę recepcji. Gdzie był Jędrzejczyk, Fabiański i Piszczek. Pobiegliśmy do nich.

- Widzieliście tatę? - spytałam zziajana.

- Tak. - powiedział Fabian. - Za tobą.

Odwróciłam się, a za mną ujrzałam wściekłego Tatę.

- Cześć. - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę  Grześka.

- To ona. - wskazali na mnie palcem.

- Ty mały szatanie! - powiedział Wojtek.

- Jestem szatanem, ale mnie kochasz. - zaśmiałam się i przytuliłam się do niego.

&&&&&&&&&&&&&&&

Taki długi, a opisałam tylko ranek XD Ale dobra ważne, że jest rozdział. Taki sobie ale jest! 8)

Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro