| 1 | Początek
Obudziłam się dziś, jak to w Weekendy późno, ponieważ była już 12. Wstałam z łóżka, wsuwając stopy w kapcie. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Stojąc przed nią około jakieś 5 minut, postanowiłam, że założę czarne spodenki i białą bluzkę. Weszłam do łazienki, aby wykonać poranną rutynę i zakryć makijażem moje niedoskonałości. Schodząc po schodach dostałam SMS'a od Wiktorii.
Od: Wika
Mogę wpaść do ciebie? :)
Do: Wika
Jasne :) Do zobaczenia
Odpowiedzi już nie dostałam. Weszłam do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Taty już nie było, bo pewnie jest na treningu, a Marina pojechała gdzieś. Postanowiłam, że zrobię sobie tosty. Wyjęłam chleb oraz składniki. Wkładając tosty do tostera, usłyszałam dźwięk dzwonka. Pobiegłam, aby otworzyć. Była to Wika.
- Hej! - krzyknęła i rzuciła się na mnie, tak, że upadłyśmy na podłogę.
- Zejdź już ze mnie - zaśmiałam się.
Wstałyśmy, kierując się w stronę kuchni. Wyjęłam wcześniej przygotowane tosty i poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy jeść. Włączyłam TV, ale nie było nic ciekawego.
- Może pójdziemy na stadion do twojego taty? - zaproponowała Wika.
- Oki. - zaśmiałam się, wstając z kanapy.
Talerz włożyłam do zmywarki. Wzięłam telefon i włożyłam go do kieszeni. Założyłam moje białe air force i wyszłyśmy z domu. Droga od mojego domu do stadionu, wynosiła zaledwie 10 minut. Szłyśmy cały czas śmiejąc się, przez co ludzie dziwnie się na nas patrzyli. W końcu doszłyśmy pod stadion. Weszłyśmy do środka. Szłyśmy różnymi korytarzami, aż w końcu doszłyśmy na murawę. Każdy się na nas spojrzał, przez co się zarumieniłam. Podszedł do nas trener.
- Przyszła moja ulubienica Lena! - zaśmiał się. - A już miałem Wojtkowi prawić kazanie, czemu Cię nie wziął.
- Nie dobry tata. - również się zaśmiałam.
- Jak chcecie możecie z nimi pograć. - uśmiechnął się trener.
- Dobrze.
Weszłyśmy na murawę. Byłam w drużynie Lewego, a Wika w drużynie Błaszczykowskiego. W naszej drużynie był mój tata, Krycha, Kapi, Milik i Jędza.
Po godzinnym graniu, wygrała nasza drużyna 2:1. Pierwszego gola strzeliłam ja, a później Kapi. Później chłopaki poszli się przebrać do szatni, a ja z Wiką postanowiłyśmy, że poczekamy na nich przed stadionem.
Po około 10 minutach, wszyscy wyszli. Stanął obok mnie Krycha i zaczął mnie szturchać ręką.
- O co ci chodzi? - zaśmiałam się.
- Prawda, że twój tata nie obroni na Euro? - szepnął.
- To ty chyba nie wejdziesz na boisko. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Ale pojechała mu po ambicji. - zaśmiał się Jędza, a wszyscy razem z nim oprócz Grześka, który udawał, że jest obrażony.
- No rozmawiając już o Euro, to Lena jedzie z nami? - zapytał Lewy.
- No właśnie tato, jadę? - spojrzałam się na tatę.
- Jedziesz jedziesz. - zaśmiał się. - Nawet Wika może też jechać.
Po 10 minutach, każdy podszedł w swoją stronę. Razem z moim tatą, Wiką wróciłyśmy do mnie. Gdy weszliśmy do środka, czekała już na nas Marina.
- Cześć! - uśmiechnęła się.
- Hej. - odpowiedzieliśmy wszyscy chórem.
Wraz z Wiką poszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę. Gadałyśmy o wszystkim i niczym, ale głównie o Euro. W końcu przyszedł czas, że Wiktoria musiała już iść. Pożegnałyśmy się, a ona poszła stronę swojego domu. Wtedy postanowiłam, że pójdę się umyć i spać, ponieważ była już 22. Weszłam do łazienki. Postanowiłam dziś na szybki prysznic. Owinęłam ręcznik wokół siebie i zmyłam makijaż. Wykonałam również wieczorną rutynę i przebrałam się w piżamę. Szybko pobiegłam do pokoju i wskoczyłam na łóżko. Przykryłam się kołdrą i od razu zasnęłam.
&&&&&&&&&&&&&&&&&
Witam, was w mojej nowej książce 8) Rozdziały postaram się dodawać często, ale to też zależy od tego czy będę miała czas. Tak więc do następnego rozdziałuuu :*
Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro