Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 1 | Początek

Obudziłam się dziś, jak to w Weekendy późno, ponieważ była już 12. Wstałam z łóżka, wsuwając stopy w kapcie. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Stojąc przed nią około jakieś 5 minut, postanowiłam, że założę czarne spodenki i białą bluzkę. Weszłam do łazienki, aby wykonać poranną rutynę i zakryć makijażem moje niedoskonałości. Schodząc po schodach dostałam SMS'a od Wiktorii.

Od: Wika

Mogę wpaść do ciebie? :)

Do: Wika

Jasne :) Do zobaczenia

Odpowiedzi już nie dostałam. Weszłam do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Taty już nie było, bo pewnie jest na treningu, a Marina pojechała gdzieś. Postanowiłam, że zrobię sobie tosty. Wyjęłam chleb oraz składniki. Wkładając tosty do tostera, usłyszałam dźwięk dzwonka. Pobiegłam, aby otworzyć. Była to Wika.

- Hej! - krzyknęła i rzuciła się na mnie, tak, że upadłyśmy na podłogę.

- Zejdź już ze mnie - zaśmiałam się.

Wstałyśmy, kierując się w stronę kuchni. Wyjęłam wcześniej przygotowane tosty i poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy jeść. Włączyłam TV, ale nie było nic ciekawego.

- Może pójdziemy na stadion do twojego taty? - zaproponowała Wika.

- Oki. - zaśmiałam się, wstając z kanapy.

Talerz włożyłam do zmywarki. Wzięłam telefon i włożyłam go do kieszeni. Założyłam moje białe air force i wyszłyśmy z domu. Droga od mojego domu do stadionu, wynosiła zaledwie 10 minut. Szłyśmy cały czas śmiejąc się, przez co ludzie dziwnie się na nas patrzyli. W końcu doszłyśmy pod stadion. Weszłyśmy do środka. Szłyśmy różnymi korytarzami, aż w końcu doszłyśmy na murawę. Każdy się na nas spojrzał, przez co się zarumieniłam. Podszedł do nas trener.

- Przyszła moja ulubienica Lena! - zaśmiał się. - A już miałem Wojtkowi prawić kazanie, czemu Cię nie wziął.

- Nie dobry tata. - również się zaśmiałam.

- Jak chcecie możecie z nimi pograć. - uśmiechnął się trener.

- Dobrze.

Weszłyśmy na murawę. Byłam w drużynie Lewego, a Wika w drużynie Błaszczykowskiego. W naszej drużynie był mój tata, Krycha, Kapi, Milik i Jędza.

Po godzinnym graniu, wygrała nasza drużyna 2:1. Pierwszego gola strzeliłam ja, a później Kapi. Później chłopaki poszli się przebrać do szatni, a ja z Wiką postanowiłyśmy, że poczekamy na nich przed stadionem.

Po około 10 minutach, wszyscy wyszli. Stanął obok mnie Krycha i zaczął mnie szturchać ręką.

- O co ci chodzi? - zaśmiałam się.

- Prawda, że twój tata nie obroni na Euro? - szepnął.

- To ty chyba nie wejdziesz na boisko. - uśmiechnęłam się złośliwie.

- Ale pojechała mu po ambicji. - zaśmiał się Jędza, a wszyscy razem z nim oprócz Grześka, który udawał, że jest obrażony.

- No rozmawiając już o Euro, to Lena jedzie z nami? - zapytał Lewy.

- No właśnie tato, jadę? - spojrzałam się na tatę.

- Jedziesz jedziesz. - zaśmiał się. - Nawet Wika może też jechać.

Po 10 minutach, każdy podszedł w swoją stronę. Razem z moim tatą, Wiką wróciłyśmy do mnie. Gdy weszliśmy do środka, czekała już na nas Marina.

- Cześć! - uśmiechnęła się.

- Hej. - odpowiedzieliśmy wszyscy chórem.

Wraz z Wiką poszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę. Gadałyśmy o wszystkim i niczym, ale głównie o Euro. W końcu przyszedł czas, że Wiktoria musiała już iść. Pożegnałyśmy się, a ona poszła stronę swojego domu. Wtedy postanowiłam, że pójdę się umyć i spać, ponieważ była już 22. Weszłam do łazienki. Postanowiłam dziś na szybki prysznic. Owinęłam ręcznik wokół siebie i zmyłam makijaż. Wykonałam również wieczorną rutynę i przebrałam się w piżamę. Szybko pobiegłam do pokoju i wskoczyłam na łóżko. Przykryłam się kołdrą i od razu zasnęłam.

&&&&&&&&&&&&&&&&&

Witam, was w mojej nowej książce 8) Rozdziały postaram się dodawać często, ale to też zależy od tego czy będę miała czas. Tak więc do następnego rozdziałuuu :*

Gwiazdka + Komentarz = MOTYWACJA c:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro