Rozdział 24
Spojrzałam przepraszająco na chłopaka, chociaż wiem, że dostanę niezły opiernicz od taty. Chłopak się uśmiechnął i skinął głową z zrozumieniem.
-Złap się mnie.-powiedział tym swoim typowym głosem. Zrobiłam jak kazał, a po chwili staliśmy przed domem. Weszliśmy no i teraz się zacznie.-Idź do pokoju, zaraz przyjdę.
Nie odezwałam się już tylko poszłam do pokoju.
Usiadłam na łóżku i sobie siedziałam. Ciekawe jak bardzo jest zły. Po paru minutach wszedł do mojego pokoju, usiadł na krześle, które wcześniej sobie wysunął.
-Tato ja przepraszam nie widziałam czasu.-odezwałam się od razu. Jednak on uciszył mnie jednym spojrzeniem. Patrzyłam w ziemię unikając jego wzroku.
-Powiedz mi Amelia, ile miałaś czasu.
-No godzinę al...-nie dokończyłam bo mi przerwał.
-Cisza. Dostałaś tylko godzinę ze względu na to,że miałaś gorączke. Dlatego teraz nie wyjdziesz z pokoju przez conajmniej dwie godziny, ponad to przemyślisz swoje zachowanie. Po tym czasie ch e od ciebie usłyszeć pare słów na temat przemyśleń. -powiedział głosem, który nie znosi sprzeciwu. Westchnęłam i skinęłam głową, on lekko się uśmiechnął i wyszedł z mojego pokoju.
Położyłam się i wpatrywałam się w sufit. Czas leciał bardzo wolno, ja nie wiem jak można tak robić swojemu dziecku. Tortury normalnie. Czysto teoretycznie mogłabym wyjść z pokoju, ale wtedy byłoby jeszcze gorzej i byłby bardziej wkurzony.
Nie wiem w sumie ile czasu minęło bo nie mam żadnego zegarka ale pewnie dużo. Wydaje mi się,ze jestem tutaj już wieczność. Po jakimś czasie do pokoju wszedł mój ojciec. Podniosłam się i spojrzałam na niego.
-Minęły już dwie godziny?-zapytałam zdziwiona.
-Nie, przyszedł Lucjusz z Narcyzą. Masz zejść na dół, a spróbuj mi tylko za pyskować albo choćby odezwać się bezczelnie to skończysz tutaj i nie wiem co ci zrobię.-powiedział swoim głosem, który używał żeby go każdy słuchał. Po moim ciele przeszły lekkie dreszcze. Skinęłam głową i poszłam się ubrać, żeby było dla taty przyzwoicie.Założyłam ciemno zielone spodnie dresowe i czarną koszulkę. Zeszłam na dół. Tam stał Lucjusz i Narcyza, spojrzałam na mężczyzne, a wszystkie wspomnienia wróciły. To jak potraktował mnie zaklęciem niewybaczalnym.
-Dzień Dobry.-mruknęłam. Tata zilustrował mnie wzrokiem i skinął głową. Lucjusz spojrzał na mnie, a ja pod jego spojrzeniem się skuliłam bo w ten sam sposób patrzył na mnie jak rzucał zaklęcie. Narcyza spojrzała na mnie i się uśmiechnęła, podeszła do mnie.
-Przepraszam za tamte wydarzenia. Lucjusza trochę poniosło wiem,że teraz się go boisz. Uwierz mi widać to jak się skuliłaś w sobie kiedy na ciebie spojrzał.-odezwała się. Tata na mnie spojrzał i do mnie podszedł. Objął mnie swoim ramieniem, poczułam się bezpieczniej. Może to brzmieć dziwnie ale wiedziałam,że nic mi się nie stanie.
-----------------------------------------------------------------
Hejka ❤
Jak się podoba?❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro