Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6


Dziś jest ten dzień. Kończę osiemnaście lat. Dowiedziałam się też, że moja przyjaciółka to Nina The Killer, musiała jednak zmienić dane osobowe gdyż, chciała poszukać nowych przyjaciół. Teraz jestem z Nikolom, sorry z Niną (Nina The Killer), Jane (Jane The Killer), Kate (Kate The Killer), Jill (Laughing Jill), Alice (Bloody Alice), Cane (Candy Cane), Zero, Natalia (Clockwork), Grace i Sally na zakupach. Chłopcy zostali musieli coś załatwić. Ja wiem, że przygotowują dla mnie imprezę, ale nie wiem czy szykują czy naprawdę musieli coś załatwić. Jest teraz 21:00 musimy wychodzić, ale ja nie wiem czy wszystko, co kupiłyśmy zmieści się do samochodu.

- Kuźwa! - krzyczy Natalia.

- Co jest? - pytam się.

- Musimy uciekać.

- Dlaczego? - zapytała Zero.

- Bo strażnik mnie zdenerwował i nie żyje.. - odpowiedziała Sally.

Szybko uciekłyśmy i weszłyśmy do samochodu Byłyśmy ścigane przez policje. Zgubiłyśmy ich. Grace dostała SMS'a.

- Wracamy do rezy. - mówi Grace.

- Jesteśmy za. - odpowiadamy wszystkie.

Przed rezydencją dziewczyny zawiązały mi oczy chustą. Gdy weszłyśmy powiedziały, abym zdjęła i posłusznie to zrobiłam. Odebrało mi mowę, gdy zobaczyłam pomieszczenie. Tak się cieszyłam, dziękowałam im, potem zaczęli mi śpiewać sto lat.

- STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! A KTO.. CAROLINA! - wzruszyłam się.

- Dziękuję wam wszystkim. - powiedziałam.

- Nie ma za co.- powiedzieli chórem.

- Dziewczyny wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet. - powiedzieli chłopcy chórem.

- Dziękujemy. - odparłyśmy.

- Dobra koniec pogaduszek ona ma osiemnastkę.. - wskazał na mnie palcem Jeff. - I czas się nachlać!

- Dobra potem zagramy w butelkę. - powiedział Liu.

Po tym, jak się napiliśmy zagraliśmy w grę zaproponowaną przez Liu. Zakręciłam i wypadło na Ninę.

- Prawda czy wyzwanie?

- Wyzwanie.

- Dziesięć minut spędź z Jeff'em w niebie. - uśmiechnęłam się łobuzersko.

- No chyba nie - powiedział Jeff.

- Wal się i wynocha z Niną. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

~Dziesięć minut później~

- NIGDY WIĘCEJ! - krzyczał Jeff, wybiegając z pokoju.

- Nie przeżywaj. - mówię.

- Zamknij się i dawaj butlę. - podaję mu butelkę.

Zakręcił i wypadło na E.J.

- Wyzwanie. - mówi Jack szybko.
- Pocałuj Carolinę. - mówi Jeff z uśmiechem.

Jack podchodzi do mnie, zbliża swoją twarz do mojej. Pocałował mnie, czułam się jak w siódmym niebie. Oderwał się ode mnie. Patrzył w moje oczy, zauważyłam, że się delikatnie rumieni, tak samo jak ja.

- Carolina zakochałem się w tobie. - powiedział szeptem Jack.

- Ja też się w Tobie zakochałam. - mówię tak samo cicho.

***

Tak wiem beznadziejna do niczego autorka i dlatego was przepraszam i ta część miała być na dzień kobiet. I... Przepraszammmm jeszcze raz. A i oraz dziękuję @VampiresEarl za uwagę w ortografii.

~Sims102

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro