Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Po kłótni i po przezywaniu się z Ben'em, tatuś opieprzył mnie jak i jego. Wredny krasnal. Za karę rozpierdoliłam mu komputer. Na dodatek, mały zbok podglądał mnie kiedy się kąpałam. Chuj, jełop itp..
Poszłam w stronę kuchni. Spotkałam tam siedzącego w kącie, mazgającego się Ben'a.

- Ty.. Parszywa krowo! - wytarł nos rękawem bluzy.

- Ty, mały uważaj, bo konsoli nie zobaczysz żywej! - fuknęłam.

- Tylko spróbuj! - podniósł się na równe nogi.

- A spróbuje.

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Próbowałam mu rozpierdolić konsolę, jednak mnie powstrzymał. Niestety odwdzięczył się i rozwalił mi telefon.
Załamka życiowa jak nic.

~Tydzień później~

Ja i krasnal siedzimy w izolatce nie wiem czemu, ale trudno, a no tak papcio powiedział "Będziecie tu siedzieć dopóki się nie pogodzicie" i siedzimy tu tydzień, fajnie.

~Tydzień później~

Tydzień bez jedzenia i moich pyszniutkich naleśniczków z bitą śmietaną i owocami. Chyba w końcu nie wytrzymam i zjem tego krasnala.
Patrzę tak na Bena i myślę ile on ma w sobie mięsa.. Bo waży 50 kilo.
A walić to.
- Ben... Idź spać. - uśmiechnęłam się fałszywie zacierając rączki.
- Ciebie coś boli..
I tak znów rozpoczęła się kłótnia. Nagle drzwi się otwierają i wchodzi papa z.. JEDZENIEM! Oboje się na niego rzucamy. Ale wiecie co... Nawet cały talerz zjadłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro