Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.

Smutny roździał ;(

~Jeden Dzień Później~

- Gdzie jest kurwa Luna!? - drze mordę Jeff

- A skąd mamy wiedzieć! - automatycznie wszyscy odkrzyknęliśmy mu.

- To ruszcie swoje dupy i pomóżcie mi ją szukać!

- Jeff ja wiem, gdzie jest Luna, ale powiem Ci za drobną opłatą.. - odezwała się Sally i puściła do mnie oczko.

Wczoraj zmieniłyśmy umowę, bo dostaję teraz 40% pieniędzy Jeff'a.

- Ile?

- Tak z 20000 złotych. - uśmiechnęła się promiennie.

- Pogrzało cię!

- No chyba Cię

- Nigdy Ci tyle nie dam. - warknął.

- No to nie zobaczysz Luny.. - pokazała język.

- Dobra, dobraa - dał Sally wyznaczoną kwotę.

- W twojej dupie! - krzyknęła i dała mi połowę.

- Wy! - zacisnął pięści.

- My! - krzyczę i uciekam z Sally do mojego pokoju zamykając drzwi.

Jeff siedział po drugiej stronie drzwi. Tak naprawdę Luna była schowana w drzwiach do pokoju Jeffa.

- Jeff odejdź sprzed drzwi.

- Nie, oddawaj Lunę. - prychnął.

- Dobra, jest w Twoich drzwiach. - westchnęłam.

- Jaja sobie ze mnie robisz?

- Nie. - zaśmiałam się.

- Wy obie się nie pozbieracie, jak tylko otworzycie te cholerne drzwi! - kopnął w nie nogą.

- Wmawiaj tak sobie.

Wyszłam z pokoju zostawiając dziewczynkę, a przeszłam do drugiego, czyli do E.J. Kiedy weszłam widziałam go, jak leżał goły na łóżku, a na nim siedziała Nina bez ubrań. Rozpłakałam się tak, że oni usłyszeli.

- Carolina to nie tak ja myślisz! - odezwał się Jack.

- Carolina... - odezwała się Nina.

- Nienawidzę was! Nie dość, że znalazłeś sobie pożeraczkę cudzych żelków to jeszcze mnie okłamywałeś! - krzyknęłam i uciekłam do swojego pokoju.

Kiedy Sally zauważyła w jakim jestem stanie od razu mnie przytuliła.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro