Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXVIII

Zgadła LLoveAS i otrzymuje dedykację :)

Severus POV

Nie mogłem uwierzyć, że podejrzewają moją córkę o kradzież ksiąg. Ona nic złego nigdy nie zrobiła. Potem doszły oskarżenia o włamanie się do podziemi Hogwartu i próba morderstwa profesora Quirrell'a.

Nie rozumiem jak można oskarżyć o coś takiego jedenastolatkę! A do tego moją córkę!

Wściekły wpadłem do gabinetu dyrektora i miałem chęć mordu na nim. Jednak udało mu się mnie uspokoić, w innym wypadku ta szkoła nie miałby już Dumbyldora.

- Gadaj o co tu chodzi! - warknąłem siadając naprzeciw niego. Starzec tylko się uśmiechnął. Uderzyłem ręką w biurko, na co mężczyzna podskoczył.

- Uspokój się, Severusie - powiedział, a mnie od środka złość rozrywała na kawałki.

- Czekam na wyjaśnienia - nawet nie zetknąłem na dyrektora. Miałem tak mieszane myśli, że.. sam nie wiem! Wszytsko we mnie krzyczało; chciało bronić Rockell, ale bez starca nie.moglem ruszyć dalej, ani na krok.

- Księgi skradł profesor Quirrell. To pewnie wiesz - pokręciłam przecząco głową - Te zarzuty zostały już zdjęte. Niestety mamy potwierdzenie, że twoja córka pod postacią Salazary Slytherin razem z nauczycielem obrony przed czarną magią, stoczyła pojedynek w podziemiach zamku. Jak sami widzieliśmy, wyszła z tego ledwo żywa.

- Nie wierzę ci - dziwny wstręt można było wyczuć w moim głosie. Dyrektor pokręcił wskazującym palcem lewej ręki. Ten gest miał przekazać mi, że to nie wszystko.

- Jest jednak jedno wyjście. - odrodziła się we mnie nadzieja. Może Rocki nie jest jeszcze skazana na pocałunek dementora..

- Jakie?

- Ucieczka, Severus'ie - mruknął dyrektor. - Zabierz ją gdzieś i ukryj. Tam naucz wszystkiego, aby była mistrzynią w każdej dziedzinie magii. Dzięki postaci pani Slytherin będzie ci o wiele łatwiej. - pokiwałem głową i opuściłem gabinet, zmierzając do dormitorium Rockell. Muszę ją uratować, to jedyna osoba, która jest przy mnie.

Widziałem jak chodzi smutna, ale nie miałem pojęcia z jakiego to może być powodu. W sypialni była Pansy, a kotary w łóżku mojej córki były zaciągnięte, więc mogłem stwierdzić, że jeszcze śpi.

Wymieniłem kilka słów z Pansy i usiadłem w ciszy na łóżku. Postanowiłem nie budzić Rocki, a poczekać aż sama to zrobi.

Nagle moja córka wyskoczyła zza zasłony, a ja wiedziałem już, że usłyszała wszystko.

- Słyszałaś? - spytałem dla pewności. Widziałem, że wcześniej coś do mnie mówiła, lecz nie potrafiłem skupić się na jej słowach. Kiwnęła głową na znak potwierdzenia. Spojrzała mi w oczy i zobaczyła coś co chciałem tak bardzo ukryć. Smutek i troskę.

- Coś się stało? - słowa padły z jej ust, a ja nie umiałem jej tego przekazać.

- Tak. Musisz wyjechać.

***
Hej!

Udało się zgadnąć!

Brawo!

Łączenie z tym rozdziałem zostały trzy. Więc jeszcze dwa i epilog..

Co do drugiej części to dalej nie jestem zdecydowana..

A wy chcecie kolejną część?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro