Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXIII

Przerwa świąteczna minęła do końca w dobrej atmosferze. Później był chaos, ponieważ ja i Draco musieliśmy się spakować oraz przygotować na powrót do Hogwartu. Niestety nie udało mi się porozmawiać z blondynem na temat Salazara Slytherina, ani jego potomków.

Może teraz, gdy jesteśmy w pociągu uda mi się poruszyć temat temat.

- Draco? - mruknęłam cicho do jego ucha - Pansy i reszta mogą stąd iść?

Chłopak zmarszczył brwi jakby się nad czymś zastanawiał. Dopiero po chwili postanowił wyprosić innych z przedziału. Jego szare oczy skierowały się na moją osobę, wyczekując odpowiedzi, pytania lub jakiegokolwiek słowa.

- Draco, wiesz coś o Salazarze Slytherin'e? - popatrzyłam mu w oczy. Wydawały się zawiedzione moim pytaniem lecz chłopak postanowił udzielić mi na nie odpowiedzi.

- Jeden z najpotężniejszych czarodzieji ówczesnych czasów, założyciel Hogwartu, nie miał żadnego potomka, choć.. - urwał i się zamyślił - Miał jednego, była taka legenda. Dziecko zaginęło i nigdy nikt go nie odnalazł. - zakończył.

Skinęłam głową i odwróciłam się w stronę okna. Czy tym dzieckiem jestem ja? Co to za miejsce, które owoedzam w nocy? Czy tam znajdę odpowiedź?

Musze odnaleźć to miejsce i odgadnąć tajemnice. Bo inaczej nie damy rady żyć. Muszę nauczyć się panować nad przemianą mojej osoby w Salazarę.

Przez resztę drogi ciągle myślałam nad jego słowami i moim pochodzeniu.

***

Zamek nocą jest pusty, cichy i przerażający. Szłam jednym z korytarzy zastanawiając się czego tak właściwie szukam. Nawet nie wiedziałam jak nazwa się pomieszczenie, do którego chciałam tak uporczywie trafić.

Przeszłam do kolejnego korytarza i usłyszałam dziwne, nieznane mi dotąd dźwięki. Syczenie prowadziło mnie do toalety dziewcząt na pierwszym piętrze. Szłam w tamtym kierunku, a odgłosy nasilały się. Podejrzewam, że należały one do węża.

Gdy chciałam otworzyć drzwi, ktoś lub coś złapało mnie za ramię i odepchnęło do tyłu, a ja uderzyłam głową o twarda podłogę. Z moich ust wyleciał cichy jęk bólu.

***

Hej! Drugi rozdział maratonu, a zaplanowałam ich chyba sześć :)

Wiecie, że powoli zbliżamy się do końca?

Następny będzie pod wieczór, bądź o dwudziestej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro