Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XX

POV Malfoy

Patrzyłem z niedowierzaniem na moich rodziców; dalej nie mogłem uwierzyć, że to jest prawda.

- Kiedy miałby się ślub odbyć? - pyta moja matka.

- Na pewno nie teraz - kobieta wypuściła z ulgą powietrze - Może jak Draco będzie miał szesnaście lat odbędą się zaręczyny, a ślub w wieku siedemnastu po ukończeniu pełnoletności bądź na wakacje. - mówił mój ojciec. Severus wyglądał na zamyslonego.

- Powiemy im gdy skończą razem piętnaście lat. - powiedział nagle czarno włosy.

Jestem najszczęśliwszą osobna świecie w tym momencie. Niestety musze iść do tej kuchni. Dlatego wchodzę wyżej po schodach i z korytarza krzyczę do mamy.

- Mamo głodny jestem! - mój głos rozbrzmiewa w całej willi.

- Chodź synku, coś ci dam. A Rockella tez chce? - pytam moja matka z troską w głosie. Kiwam głową i wędruje z nią do kuchni.

Wchodzimy do pomieszczenia. Matka podchodzi do lodówki i otwiera ją. Wyciąga wielki tort, ale zaraz go chowa. Patrzę na nią z zaciekawieniem.

- Rocki ma 29 grudnia urodziny. Trochę za wcześnie na tort, ale cóż jak juz jest to niech stoi. Tylko nie mów jej, dobrze? - informuje mnie kobieta. Kiwam głową. Matka dalej mi kanapki, które wyglądają pysznie i miseczkę z winogronem. Zabieram to i kieruję się do pokoju Rockell.

- Wejdź - mówi. Otwieram drzwi i wchodzę z jedzeniem. Patrzy na mnie ze ździwieniem, ale ja tylko wzruszam ramionami i stawiam wszytsko na jej łóżku.

- Mogę zjeść z tobą? - pytam choć wiem, że i tak mi pozwoli. Dziewczyna skina głową, na znak zgody. - Jak się czujesz? Cieszysz się, że tu jesteś?

- Dobrze się czuję i.. - zawiesza głos, tak jakby nad czymś się zastanawiała- bardzo się cieszę, są to moje pierwsze święta spędzone w domu, z rodziną. To wspaniałe uczucie. Ty pewnie za każdym razem miałeś taką atmosferę i kochająca rodzina przy boku, ja niestety nie - milknie i odwraca głowę w drugą stronę. Delikatnie łapie ją za dłoń, na co wzdryga się, ale nie cofa ręki.

- Nie wiedziałem, nawet nie powinienem pytać, przepraszam - ostatnie słowo, ledwo co przeszło mi przez gardło. Nigdy go nie mówiłem, nikogo nie musiałem przepraszać.

- Spokojnie, nie masz za co - szepcze, po czym zabiera się do kończenia śniadania. Jemy w ciszy. Nie jest to krępujące, a raczej nam pomaga.

Zabieram naczynia i idę je odnieść, a Rockell postanowiła w tym czasie się przebrać. Wychodzę z jej pokoju kierując się do kuchni, lecz coś mnie zatrzymuje. Na dole znowu rozlegają się chce szepty.

- Dlaczego Draco ma się z nią niby ożenić? Ja jej nie lubię - słyszę głos mojego ojca i w tym momencie chciałbym go zabić.

- Lucjuszu, dlaczego? - moja matka pyta ze spokojem w głosie. Widać, że ona tak jak Severus chcą, abym ja i Rockell byli razem.

- Sądzę, że ona źle wpływa na mojego syna - stwierdza mężczyzna.

- Źle? - pyta nagle Severus - Chyba dobrze. Pomaga mu we wszystkim, poprawił się w nauce, zachowuje się normalnie, a ty twierdzisz, że jest gorzej? - ojcec dziewczyny zdenerwował się.

Nagle ktoś łapie mnie za ramię z tyłu. Staram się nie krzyknąć, gdy ten ktoś odzywa się.

- Ładnie to tak podsłuchiwać?

***
Hej!

Wracam! Potrzebowałam przerwy. Teraz już mam siły i chęci do pisania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro