Rozdział 2 Obóz Herosów (Bianca)
Nie miałam wielu rzeczy do spakowania. Tak naprawdę nic tu nie było moje. Wzięłam tylko bluzę, ulubiony miecz i pamiątki po rodzicach. Nie potrzebowałam więcej. Przygotowałam się do wyjazdu i pożegnałam się z tym miejscem. Z małym poddaszem, z łąką i górami. Nie uważałam, że to dziwne. To miejsce było moim domem a teraz miałam z niego wyjechać. Nie wiadomo gdzie i na jak długo. Wzięłam głęboki oddech i pobiegłam do auta w którym czekała już Thalia. Zawsze ją podziwiałam. Córka Zeusa, odważna i niepokonana. Przewodziła naszą grupą. Chciałam być taka jak ona.
- Masz wszystko?- zapytała już trochę pogodniej Thalia
- Tak. Dzięki, że pytasz.- Bąknęłam i wyjrzałam za okno. Jeszcze raz chciałam pożegnać się z domem.
*****
Przez resztę drogi prawie wcale się nie odzywałam. Gdy dotarłyśmy na Long Island było już ciemno. Jednak pomimo to zarys obozu był dobrze widoczny. Zdziwiło mnie to, według podręcznika, który dała mi Thalia obóz nie był możliwy do wykrycia czasem nawet dla półbogów. Chciałam o to zapytać jednak poczułam, że zrobię z siebie błazna. Dziewczyna zaparkowała pod obozem i pomogła mi wysiąść. Uśmiechnęła się do mnie na zachętę i poprowadziła mnie do środka. Ledwo przekroczyłyśmy próg obozu a podbiegł do nas centaur. Muszę przyznać, że na początku się przestraszyłam. Niecodziennie w końcu widuje się centaury ale Thalia nie wydawała się zaskoczona więc się rozluźniłam.
- Witaj Chejronie. Oprowadzisz Biance?- Poprosiła.
- Pewnie, choć Bianco opowiedz mi o sobie proszę.- Powiedział centaur. Przełknęłam ślinę, co miałam powiedzieć? Że mieszkałam wśród łowczyń? Nagle przyszło mi coś do głowy.
- Proszę Pana
- Mów mi Chejron- przerwał
- Dobrze, Chejronie czy widziałeś gdzieś te przedmioty- Powiedziałam podając mu pamiątki po rodzicach. Centaur otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Ale przecież one zaginęły- powiedział szeptem i spojrzał mi w oczy. Wtedy jego oczy zrobiły się jeszcze większe.
Kim ja jestem, że go tak zadziwiam?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro