Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16 Nastolatkowie z opuszczonej fabryki (Andrew)


 Obudziłem się. Twarde posłanie na którym leżałem wyłożone było dziurawą płachtą. Przypomniało mi to pewien biwak dawno temu z ciotką, uśmiechnąłem się, jednak szybko tego pożałowałem, gdyż przeszył mnie okropny ból. Jęknąłem.

- Och, obudziłeś się- powiedział damski głos nade mną. Otworzyłem ostrożnie oczy, aby przyjrzeć się jego właścicielce. Miała może szesnaście lat, jej długie kasztanowe włosy spięte były w długi kucyk. Obok niej stało jeszcze dwoje nastolatków mniej więcej w tym samym wieku. Przyglądali mi się podejrzliwie. Spróbowałem przypomnieć sobie wydarzenia sprzed czasu zanim straciłem przytomność. Mieszkanie na Manhattanie. Łaskawa. Dużo krwi, wybuch i..

- Bianca!- wykrzyknąłem, gwałtownie podnosząc się. Zabolało, ale to nie było teraz ważne, rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znalazłem. Wyglądało tu trochę jak w opuszczonej fabryce lub magazynie z filmów akcji. Wszystko było brudne i pokryte kurzem, a wysoko pod sufitem zawieszone były metalowe stelaże.

- Mówisz o tej dziewczynie, co się wykrwawiała?- zapytał chudy chłopak o czarnych włosach, na co dostał kuksańca od nastolatki.- No co?

- Wszystko z nią w porządku – zapewniła – jest z nią Lea

- Lea?- zapytałem

- Tak jest córką Apoli...- czarnowłosy chłopak ponownie oberwał, tym razem mocniej

- Uczy się medycyny- dopowiedział chłopak, który dotychczas przysłuchiwał się tylko naszej rozmowie. - Jestem Sebastian, to jest Dru- wskazał na chłopaka, który podnosił się z ziemi po uderzeniu dziewczyny- A to jest...

- Umiem sama się przedstawić- warknęła dziewczyna, ta nagła zmiana nastroju bardzo mnie zdziwiła – jestem Samantha

- Ja jestem Andrew – odparłem, zanim zdążyłem porządnie zastanowić się czy to aby bezpieczne.- mogę zobaczyć się z Bianką?

- Śpi – powiedziała Samantha

- Już nie- do pomieszczenia weszła niska rudowłosa dziewczyna, na jej ramieniu podpierała się moja towarzyszka

- Cześć, jestem Bianca- przedstawiła się uśmiechając się lekko, wyglądała na całkiem zdrową, jej ramie pokryte było bandażem a jej twarz nabrała kolorów. To dobrze.

- Zjedzmy a później porozmawiamy- powiedziała rudowłosa, podając nam kanapki.- Czeka nas długa rozmowa.

*********

- Co?!! Dlaczego podałaś jej ambrozję!- krzyknęła wzburzona Samantha

- Ponieważ była ciężko ranna, nie przeżyłaby bez niej- odpowiedziała jej powoli tracąc cierpliwość Lea. Taki dialog toczyły od dobrych pięciu minut, gdy rudowłosa wytłumaczyła nam cudowny powrót Bianki do zdrowia, a raczej wytłumaczyła nam, że podała jej boski pokarm, aby ta nie umarła.

- A jakby nie była półbogiem! - to również nie było nic nowego- Mogłaś ją zabić

- Jakbym jej nie podała to by i tak umarła- Lei powoli puszczały nerwy

- Możecie nie mówić o mnie jakby mnie tu nie było!- wtrąciła się Bianca, nastolatki spojrzały na nią zdezorientowane, najwyraźniej faktycznie zapomniały o jej obecności.

- Dziecko ma racje, przestańcie się kłócić!- wrzasnął Dru

- Nie jestem dzieckiem!- teraz to Bianca krzyczała.

- Cicho wszyscy! Czy nie możemy porozmawiać jak NORMALNI LUDZIE zamiast się kłócić!!?- spróbowałem przekrzyczeć ich wszystkich. Udało się, wszyscy zamilkli i spojrzeli na mnie.

- My nie jesteśmy NORMALNYMI LUDŹMI!- wszyscy jak jeden mąż wykrzyknęli właśnie to jedno zdanie.

- Taa Taa, zacznijmy od początku jestem Andrew, jestem półbogiem, synem Zeusa - wy- powiedziałem a wszyscy (poza Bianką) spojrzeli na mnie osłupieni.

- Zeusa? Tego Zeusa? A co z paktem?- zapytał Dru

- Pakt został po raz pierwszy zerwany jakieś trzydzieści lat temu. - odparła Bianca, sprawną ręką rysując palcem w kurzu. - Teraz nasza kolej na pytanie. Dlaczego nie jesteście w Obozie Herosów?

- Ponieważ nie wiemy co to jest – powiedziała Lea

- Obóz Herosów, to takie miejsce, w którym mieszkają półbogowie. - powiedziałem

- Dlaczego tamto mieszkanie wybuchło? - zapytał Sebastian

- Ponieważ, zaatakowała nas Łaskawa, Andrew przez przypadek odkręcił gaz a potwora zapaliła zapałkę, ja w tym czasie wykrwawiałam się na ziemi- skwitowała Bianca- Wasi boscy rodzice to?

- Ares- powiedziała Samantha

- Apollo- odparła Lea

- Afrodyta – następny mówił Sebastian

- Hefajstos. A ty?- zapytał Dru wskazując na Biankę

- Ja.. - jednak Bianca nie zdążyła dokończyć, bo przez dach naglę przebiły się dwa ogromne ptaszyska i leciały właśnie w naszą stronę. Chwyciliśmy z Bianka po broń gdy zdaliśmy sobie sprawę, że jej nie mamy

- Nie mam broni – stwierdziła spanikowana Bianka, oboje spojrzeliśmy na jedyną drogę ucieczki jaką była drabina w dół. Rzuciliśmy się w tym kierunku jednak drogę zastąpiła nam czwórka przed chwilą poznanych herosów.

- To nie wasza wina- mówili mechanicznie, z ich ust wydobywał się czerwony dym, a ich oczy zaszły krwią – ani wina waszych przyjaciół, ja po prostu chcę się zemścić – z ich ust wydobył się szyderczy śmiech, jednak to nie oni się śmiali. W tej samej chwili dwa ptaki zapikowały i porwały nas w górę. Ostatnie co zobaczyłem zanim ponownie straciłem przytomność to, to, że w chwili gdy odlecieliśmy półbogów na ziemi opuścił czerwony dym a oni sami stracili przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro