Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 Tornado (Bianca)

Dziękuje za wszystkie komentarze, gwiazdki i wyświetlenia ❤

 Rano zbudziła mnie krzątanina w domu.

- Wstawaj, zaraz śniadanie- Jak zwykle rezolutna Alexa stała nade mną pilnując, abym wszystko ze sobą zabrała. Muszę przyznać, że pomimo, iż znamy się od niedawna zaczęłam myśleć o niej jak o przyjaciółce.

- Idę, idę- odburknęłam zaspana, pomimo, że nie byłam śpiochem nocna eskapada naprawdę mnie wykończyła. Szybko narzuciłam na siebie obozowy T-shirt i założyłam dżinsy. Wyszłyśmy razem z domku. Pomimo, że w nocy pogoda nie należała do najlepszych, teraz po chmurach nie było śladu, a słońce przygrzewało przyjemnie.

Przynajmniej to mi się dzisiaj udało- pomyślałam i ruszyłam w stronę stołówki. '

Na śniadaniu Andrew się nie pojawił, nie zdziwiło mnie to, mieszkał sam i zapewne zaspał, ponieważ nikt go nie obudził. Nałożyłam sobie cztery niebieski naleśniki i ruszyłam ku ognisku, aby złożyć ofiarę. Wrzuciłam dwa naleśniki. Jeden dla Posejdona, drugi dla Ateny. Należało im się coś za wyciągnięcie mnie z nocnej opresji. Już chciałam wracać do stolika, gdy podbiegł do mnie Chejron.

- Gdzie Andrew? Po śniadaniu musicie ruszać, nie puszczę was na pusty żołądek. - powiedział

- Nie wiem, mogę go poszukać- odparłam, kiwnął głową na znak zgody, a ja wróciłam się do stołu po jeszcze dwa naleśniki dla Andrew i ruszyłam ku domkowi numer jeden.

********

Zapukałam do drzwi domku Zeusa. Nikt nie odpowiadał. Mogłam się tego spodziewać, jeżeli śpi to trudno żeby otworzył. Uchyliłam drzwi. Andrew nie spał. Siedział na ziemi obok łóżka i wpatrywał się w jakieś kartki.

- Przyniosłam naleśniki- powiedziałam, chłopak nie odpowiedział. - Chejron kazał nam się najeść, bo zaraz ruszamy- chłopak dalej nie reagował.

- Spójrz, znalazłem to pod podłogą- powiedział cicho Andrew dalej na mnie nie patrząc. Podeszłam do niego.

Przed chłopakiem stało pudełko. Przyjrzałam się mu, było całe czarne, ale na środku, był biały napis Jason Grace.

Grace jak Thalia.- pomyślałam- Jason Grace, Jason Grace, kim jesteś?

- A teraz patrz na to- to mówiąc chłopak wyciągnął z pudełka zdjęcie, przedstawiające dwójkę nastolatków, blondynkę i szatyna pod wodą, naokoło nich była bańka. Gdyby nie to, że zdawało mi się, że widziałam już gdzieś tę fotografię mogłabym pomyśleć, że ktoś zrobił nam w nocy zdjęcie.

- Ja..ja myślę, że ktoś to przewidział- powiedział cicho chłopak. - No wiesz to całe zajście.

I wtedy poczułam, że kręci mi się w głowie, chciałam usiąść, ale nie wiedziałam gdzie, już wiedziałam skąd kojarzę Jasona Grace i dlaczego ta fotografia wydała mi się tak znajoma. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Thalia ucząca mnie szermierki, sny o blondynce i szatynie. Listę nazwisk w Wielkim Domu. Zapomniany, pogrzebany.- słowa przepowiedni huczały mi w głowię. Łamanie szkła, nagły przypływ siły. Słyszałam szum wody. Zrobiło mi się gorąco. Andrew coś mówił, ale nic do mnie nie docierało. A potem wszystko w mojej głowię ucichło, a jedyne co słyszałam, to głośne krzyki zdenerwowanych obozowiczów, którym powybuchały szklanki.

- Bianca?- Andrew patrzył na mnie z przerażeniem. Rozejrzałam się, pokój wyglądał jakby przeszło po nim tornado, a w oknach nie było już szyb. Spojrzałam na moje ręce.

A może faktycznie przeszło.

- Bianca? Co się stało?- zapytał zdezorientowany Syn Zeusa.

- To nie jesteśmy my- powiedziałam tylko, wskazując na fotografię.

- Ale w takim razie kto to?- obozowicze byli coraz bliżej, najwyraźniej musieli usłyszeć huk, no i zauważyć rozbite szyby, nie było czasu na wyjaśnienia. Przełknęłam ślinę ze zdenerwowania.

- Nieważne- powiedziałam- ale chyba wiem, w którą stronę musimy iść aby znaleźć zagubione i odzyskać co stracone- stwierdziłam i ruszyłam w kierunku wyjścia. Musimy się zmyć zanim dotrą tu inni obozowicze, a przede wszystkim musimy zniknąć, zanim dotrą tu Thalia i Chejron.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro