Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Bianca (Bianca)


 Promienie wschodzącego słońca wpadły do pokoju przez niewielkie okienko umieszczone na poddaszu. Łóżko, na którym siedziałam sąsiadowało z czterema innymi. Poddasze nie było duże a cała tymczasowa baza Łowczyń również nie wyglądała imponująco. Nie przeszkadzało mi to. Mieszkałam tu od dwunastu lat. Miałam tu swój kąt. O istnieniu półbogów, bogów, tytanów i tym podobnym wiedziałam od zawsze. A to wszystko dzięki Thali Grance, która zaopiekowała się mną po śmierci rodziców. Nie wiedziałam o nich za wiele. Thalia o nich nie mówiła a ja nie chciałam nic wiedzieć. Nie potrzebowałam kolejnych osób, których bym żałowała. Czasami, któraś z Łowczyń rzucała w moim kierunku tekstem typu „Jesteś do nich bardzo podobna" lub „Rodzice byli by z ciebie dumni". Tyle o nich wiedziałam że byli odważni, że bardzo mnie kochali i że zmarli w chwale razem zresztą Wielkiej Siódemki. Jedyne co mi po nich zostało to naszyjnik z paciorkami i długopis. Nie pamiętałam nawet nich twarzy. Wstałam z łóżka i skierowałam się do niewielkiej łazienki. Na ziemi leżała wielka sterta brudnych ubrań. Westchnęłam. Najprawdopodobniej to właśnie mi przypadnie pranie. Utorowałam sobie drogę do umywalki. Spojrzałam w lustro. Długie blond włosy spływały mi po ramionach a wielkie zielone oczy wpatrywały się we mnie nieprzytomnie. Wszyscy mówili, że kolorem przypominają morze. Uczesałam włosy w zgrabny kok i pośpiesznie umyłam zęby. Spojrzałam na zegarek. Ósma. Reszta dziewczyn pewnie albo była już na misji, albo zaczynała śniadanie. Zbiegłam do niewielkiej jadalni spodziewając się wielu rozmów i uśmiechniętych twarzy dziewczyn jednak jedyną osobą, którą tam zastałam była Thalia.

- Dzień dobry, Bianco usiądź proszę.- powiedziała, w jej oczach było widać smutek, który objawiał się zawsze gdy mnie widziała. To bolało zawsze tak samo, mimo to przyzwyczaiłam się do tego. Szybkim krokiem podeszłam do stołu i usiadłam naprzeciwko dziewczyny.- Kończysz dziś trzynaście lat, rozmawiałam z dziewczynami i...- kontynuowała. Mój umysł napełniła ekscytacja. Czy będę mogła oficjalnie zostać Łowczynią. Z mojej piersi wyrwał się niekontrolowany pisk. Moja towarzyszka uśmiechnęła się smutno. - ...musisz wyjechać.- Powiedziała a mnie opuścił cały entuzjazm.

- Alee- zaczęłam jednak Thalia uciszyła mnie skinieniem dłoni.

- Tu jest zbyt niebezpiecznie a potwory wykryły twoją woń. Musisz jechać do Obozu Herosów na Long Island.

Zdziwiłam się. Jak potwory miały wykryć moją woń skoro przecież nawet nie byłam półbogiem?

- Spakuj się, za godzinę jedziemy- powiedziała Thalia i zostawiła mnie z moimi myślami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro