Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 Andrew (Andrew)

Dziękuje za wszystkie komentarze i gwiazdki <3 :)

Przymknąłem oczy, dziś po raz kolejny trzeba będzie iść do szkoły. Nienawidziłem tego a głównym powodem mojej niechęci była dysleksja i ADHD. W szkole na co dzień miałem same dwóje, a w domu tylko afery z tego powodu. Chodziłem tam tylko z jednego powodu. Lili. Mojej najlepszej przyjaciółki. Choć muszę przyznać, że jest trochę dziwna. Czasami beczy jak koza, ale nie to jest najdziwniejsze. Raz gdy wracaliśmy razem autobusem i spadła jej czapka miałem wrażenie, że z jej głowy wystają małe różki. Oczywiście nie wspomniałem o tym nikomu, bo nie chciałem robić z siebie wariata, ale to nie był jedyny taki przypadek. Dave - jeden z chłopaków w mojej klasie również sprawiał wrażenie pół kozła. Jak w Mitologii której ciotka kazała mi się uczyć. To było naprawdę dziwne.

- Andrew zejdź na dół. Spóźnisz się do szkoły.- Zawołała z dołu.

A no tak, zapomniałem wspomnieć wychowuje mnie ciotka. Nie wiem, co stało się z resztą mojej rodziny, ale mam ciocię, a to mi w zupełności wystarcza.

- Andrew no chodź- ponownie zawołała mnie.

- Idę!- Odkrzyknąłem.

Ubrałem się szybko w mundurek i zbiegłem na dół. Ciocia uśmiechnęła się do mnie i pocałowała  w policzek. - Miłego dnia.- Powiedziała i podała mi śniadanie.- Pa - powiedziałem wychodząc z domu.

*****

W szkole zapowiedziano wycieczkę, nie lubiłem ich, jak zresztą wszystkiego co związane ze szkołą, ale niestety to nie mnie było o tym decydować. Za chwilę miał przyjechać autokar. Ustawiliśmy się na dziedzińcu czekając. 

- Proszę pani mogę iść do łazienki.- Zapytałem. 

Pani Less spojrzała na mnie urażona. Nie zdziwiło mnie to, zawsze miała do mnie pretensje o nie wiadomo co.

- Idź- syknęła, zabrzmiało to groźnie. 

Nasza szkoła nie była duża. Miała tylko jedno piętro, niewysokie sufity i zawsze brudne podłogi. Tak naprawdę nie chciałem iść do łazienki, po prostu nie chciało mi się stać i czekać, aż pojedziemy na tą bezsensowną wycieczkę. Nagle rozległ się alarm przeciwpożarowy. Zignorowałem go. Pewnie kolejne ćwiczenia. Spanikowani uczniowie łapali co popadnie i wybiegali ze szkoły. Przypomniałem sobie słowa naszej nauczycielki.

- Podczas alarmu należy nie panikować, zostawić wszystko i spokojnie wyjść ze szkoły. 

Zaśmiałem się. Najwyraźniej większość uczniów o tym zapomniała. Gdy wszyscy wyszli usiadłem na jednej z puf w „Strefie Relaksu". W szkole było strasznie cicho. Nagle usłyszałem ciche stukanie. Rozpoznałbym je wszędzie. Buty tylko jednej nauczycielki tak stukały. Pani Less wynurzyła się zza korytarza. Zauważyła mnie. Nie było sensu uciekać, więc poszedłem w jej stronę. 

- Czemu nie wróciłeś do reszty- syknęła, a mnie przeszedł dreszcz. Coś dziwnego było w jej głosie,  coś co przywodziło na myśl bazyliszka. W jej oczach błyszczała nienawiść.

- Przepraszam psze pani- powiedziałem.

- Andrew Dallas przeprosiny nie wystarczą- syknęła.

 Nagle z jej pleców wystrzeliły krwisto czerwone skrzydła. Jej paznokcie wydłużyły się a na jej  twarzy pojawiły się okropne zmarszczki. Jej oczy były całkiem czarne. Ryknęła i rzuciła się na mnie. Odskoczyłem na bok. To co przed chwilą było moją nauczycielką zmieniło się w przerażającą kreaturę, która najwyraźniej chciała mnie zabić. Po prostu świetnie. Ktoś krzyknął w tle. Spojrzałem tam. Dave leciał prosto na nas, w ręku trzymał miecz. Wbił go w plecy Pani Less. Siła odrzucenia była tak mocna, że przewróciłem się. Moja nauczycielka zamieniła się w kupkę złotego pyłu. Obejrzałem się, aby podziękować Dave'owi, ale go już nie było...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro