Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Stacja benzynowa.

Jechaliśmy ciągle przed siebie. Emili i Hugo zaczęli mi opowiadać o tym kampusie dla półbogów. Chciałem tam jechać, ale Emili powiedziała że nie jest tam bezpiecznie...od momentu wybuchu bariera osłabła i weszli tam ludzie z dziwnymi urządzeniami. Nikogo już tam nie ma.wsysacy pouciekali ukrywając się gdzieś, a wszystko zostało stamtąd zabrane. Więc obóz jest opustoszałych. Nie mamy gdzie jechać. Chyba że...

-Byliście kiedyś w Londynie?-uśmiechnęłam się. Niby ci cali bogowie mogą nas śledzić czy coś ale. Do tej pory tego nie zrobili. Więc może jednak nie mogą.

-Niby byśmy mogli ale nie wiem czy to auto pociągnie jeszcze długo. Jedziemy na rezerwie. A nawet jakbyśmy zatankowali to byśmy nie mieli z czego zapłacić bo nie mamy pieniędzy...-Hugo to istny niszczyciel dobrej zabawy. Niby ma rację ale trzeba przecież szukać pozytywów.

-Ja mam same grosze w kieszeni...o czekajcie...mam dokładnie 7 złotych i 73 grosze...-Westchnęła Emili a ja się zaśmiałam

-Dobre to niż nic

-O widzę stacje benzynową...mam pomysł. Tylko muszę wyczaic gdzie są kamery...-Zaczął rozglądać się Hugo za kamerami a gdy to już zrobił wycelował palcami w nie, a z jego palcu wystrzelimy wiązki światła które rozwalimy kamery.

-Wow! Co ty robisz!?-Uniosłam głos patrząc na niego jak na szaleńca.

-A masz pieniądze na paliwo?

-Jak nas złapią to twoja wina-powiedzialam czekając aż Emili zaleje do pełna żebyśmy mogli szybko stąd uciekać. Miejmy nadzieję że nikt nie widział tego wszystkiego...chociaż trudno było tego nie zauważyć...

-Dobra. Możemy jechać-Emili wsiadła do auta, a ja szybko ruszyłam mając nadzieję że nie ma nigdzie policji

-Dziwne nawet nikt na nas nie zwrócił uwagi- powiedziałam a ci mi przytaknęli.

-Miejmy nadzieję że nie pójdziemy siedzieć!-westchnęła Emili-Za chwile możemy się zamienić jak jesteś zmęczona.

-Daje radę. Dam ci znać jak będę przysypiać...Londynie nadciągamy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro