4. Że kto? Że ja?
Obudziłam się w jakims białym WIELKIM pokoju trochę wyglądał jak w tych wszystkich książkach od historii z tematem o Olimpię i tak dalej. Wstałam i się rozejrzalam. Byłam tu sama. Zaczęłam się rozglądać za wyjściem gdy zauważyłam coś naprawdę przerażające WIELKIE naprawdę WIELKIE posągi które się na mnie patrzyły. Zaczęłam do nich podchodzić, a one zaczęły za mną poruszać oczami i czy one...mrugaja?!
-Witaj Alice-nagle odezwał się jeden A ja odskoczyłam w tył z krzykiem
-O mój Boże to gada!!-krzyknęłam
-To był zły pomysł Zeusie- spojrzałam się na kobietę która to mówiła wydawała się jakaś...znana
-Pani Prudens?!!-zdziwiłam się. Ta kobieta przypominała moja Panią od historii. Kobieta uśmiechnęła się i pokiwała głową -czemu jest Pani taka wielka?-zapytałam przyglądając się jej.
-Zeusie jesteś pewniej że to ona?-zapytał mężczyzna z wytatuowanym trój....czekaj czekaj....Zeus? Spojrzałam na mężczyznę na którego patrzył mężczyzna.
-Dziadek? Co ty tu..?
-Tak Posejdonie-spojrzał po chwili na mnie- Musiałaś w końcu poznać prawdę kim jesteś....za dużo istot już dowiedziało się o tobie. A ty nawet nie wiesz jak się przed nimi bronić.-nic z tego nie rozumiałam.
-O czym Ty mówisz? Kim ja niby jestem? Jakie istoty? I czemu mam się przed nimi bronić? Gdzie jest ten facio w czarnym wdzianku? Dosypał mi czegoś pewnie i teraz jestem na haju...na sto procent! Tak to ma sens zaraz to przestanie działać-uśmiechnęła się ale gdy zobaczyłam tego faceta opierąjcego się o ścianę mój uśmiech zniknął
-O to Ty! Gadaj co mi dosypałeś!-krzyknęłam na niego
-Że kto? Że ja?- pokazał na siebie.
-No i jeszcze debila udaje-pomyślałam -Tak ty! Ty byłeś w tedy U dziadka i oglądałeś dziwne rzeczy.
-Nie wiem o czym mówisz-westchnełam i pomasowałam sobie skronie
-Oszalałam....ja po prostu oszalałam...
WITAM Z POWROTEM!!!!!
(Rozdział poprawię rano ;)) (Nie jednak poprawiłem go...kilka miesięcy później)
Powiedzmy że wróciłem do pisania Jutro chyba pojawi się rozdział z Sara Sirbenet A tak właściwie z Shelly Tenebris tak po po prostu pisze jakby ktoś coś
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro