Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Podeszłam do ojca.

- Od dzisiaj będzie ona drugim dowódcą Mrocznego Zakonu. Macie ją słuchać. Nieważne co powie Wy to robicie. Zrozumiano? - powiedział swoim syczącym głosem Voldemort.

- Czemy mamy słuchać tego bachora?- spytała Bellatriks Lestranche. W jej głosie słychać było pogardę.

- Bo nie chcesz jej podpaść.- powiedział Voldemort. Wiedział że jestem bardzo bobra w pojedynkach i na magię, i bronią, i wręcz. Chociaż on nie znał całej prawdy o mnie, a myślał iż jestem bardzo potężną. Ale o tym później.

-A co ona umie?- spytał ktoś inny.

- Na pewno więcej od Ciebie.- tym razem to ja powiedziałam. Uśmiechnęłam się drwiąco.

- Jak ty się odzywasz do starszych i lepszych? - warknęł ten sam idiota.

- A co chcesz się przekonać kto jest lepszy?- spytałam na razie spokojnie. Tak naprawdę nie mogłam się doczekać by potwierdził.

- Mam walczyć z tobą?- zaśmiał się- A co jak wygram a tobie coś się stanie?- uśmiechnął się drwiąco.

- Jak wygrasz to zajmujesz moje miejsce, a jak przemarsz zrobisz wszystko co każe i nigdy nie staniesz przeciwko mnie.- powiedziałam zprzebiegłym błyskiem w oku.

- Dobra.

Stanelam naprzeciwko niego. Wszystkie chwyty dozwolone. Ten idiota nie wie w co się właśnie wpakował. Uwolniłam magię wokół mnie. Moja skóra zbladła, a oczy zrobiły się całe czarne, nie miały białek. Teraz to ja jestem straszna, wiem to i wykorzystuje.

- No to zaczynamy, przygotuj się na ból.- powiedziałam groźnie niskim głosem. Aż chłopak się wzdrygnął i zbladł. Na co się uśmiechnęłam.

Gdy wyciągnął różdżkę nieczekałam aż będzie gotowy i od razu rzuciłam na niego Cruciatusa. Mogę być z siebie dumna, bo rzuciłam to z pełną mocą. Po pół minucie przestałam. Chłopak wstał z różdżką.

- Septumsempra!- czar odbiła z łatwością.

-Araferno!-(od autorki. Pochodzi z łacińskiego araena i infernum aznaczające pająk i piekło) Jest to czar który sama stworzylam. Śmierciożerca dostał dużo małych, ale za to bolesnych ran kłutych. Moje czarnomagiczne z aklencie dodatkowo wyczerpuje psychicznie. Ten głupi śmierciożerca już nie wstał, a po chwili zemdlał.

- Lucjuszu wynieś go z sali i podlecz.- rozkazałam tonem niezniosącym sprzeciwu, Pan Malfoy od razu wykonał polecenie, bez żadnego sprzeciwu.

Lord Voldemort siedząc na swym tronie kazał swoim poddanym zdać raporty, rozdał kilka Crucjatusów poczym zakończył zebranie bez większych skandali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro