5
Następnego dnia po śniadaniu pierwszą lekcję mamy OPCM z profesorem Lupinem. Mieliśmy walczyć ze swoim największym strachem- Boginem. O NIE!!! Ja nie dam rady. Ciągle patrzyłam na zegarek...
No więc to było tak. Ron bał się pająków, ktoś inny węży... Potter miał dementora... wyczyn, boi się samego strachu... ale ja o tym nie myślałam. Myślałam tylko o tym, że za chwilę moja kolej. Stanęła blada przed boginem i podniosłam różdżkę. Bóg on zmienił się w Marka. Zbladłam jeszcze bardziej. Zaczęłam się trząść. Nie mogę. Zaczęłam się cofać kręcąc głową. Po prostu nie dam rady. Słyszałam jak moi koledzy szepczą.
- Czemu ona tak się boi tego mugola?
Nagle profesor stanął przede mną i Bogin on zmienił się w pełnię. Zapłakana wybiegłam z klasy. Schowałam się w pokoju życzeń. Od razu usiadłam w kącie przy ścianie. Chciałam być sama... chociaż nie ... chcę by ktoś mnie przytulił... Już nie płakałam, ale każda rana mnie paliła. Nie cierpię tego. Tych wspomnień. Czemu nie mogę zapomnieć.
Po chwili przyszedł Malfoy. Zauważyłam go dopiero gdy usiadł koło mnie i położył mi rękę na ramieniu. Zaskoczona odwróciła się gwałtownie, a on mnie przytulił. To mnie zaskoczyło, ale od razu mocno się do niego przytuliłam. Tego potrzebowałam. Gdy się trochę uspokoiłam zaczęliśmy spokojnie rozmawiać. Ciągle byłam blisko niego... nie wiem czemu, ale to mnie uspokajało. Po dłuższej chwili Drako się spytał.
- Dlaczego tak bardzo się wystraszyłaś tego mugola?- przełknęłam głośno ślinę.
- Nooo... booo... - jąkałam się. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.- yyy... No bo ten... on...
- Czy on zrobił ci coś złego...- domyśla się? Po czym?- A potem Cię pobił? - przytaknęłam lekko. Na co się ściął.
- Opowiesz mi? - spytał łagodnie
- Pierwszy raz zrobił to kiedy miałam za miesiąc kończyć 10 lat, tuż przed moim pierwszym roku w Dumstrangu. A ostatnio miesiąc temu. Przepraszam nie powiem więcej, to za bardzo boli. - szepnęłam.
A on tylko jeszcze mocniej mnie przytulił. Dobrze się czułam w jego ramionach. Tak bezpiecznie i to mi się podobało. Nie czułam przy nim strachu. Jeszcze długo roznawialiśmy. Powiedziałam mu o swojej rodzinie ( tej mugolskiej i kim jest dla mnie ta prawdziwa, ale nie powiedziałam kim są). Był dobrym słuchaczem. Nie przerywał. Ale też dużo mi o sobie powiedział. Ciągle na mnie patrzył tymi swoimi pięknymi niebieskimi oczami, to było wspaniałe. Jeżeli to jest miłość, to ja mogę się zakochiwać codziennie od nowa. Rozmowa ciągnęła się w nieskończoność. Była długa, ale nie nudna. Ciągle znadywaliśmy noe tematy. Po pewnym czasie oczy zaczęły mi się samoistnie zamykać. Oparłam się o Molfoya i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro