Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Już jest po zakupach z mamą. Nieuwierzycie dostałam od nich białego feniksa! Dzięki Clarissie nic nie zauwarzyła. Ona pomogła mi i dzięki niej nie boję się już tak dotyku kobieto tych których znam. Teraz stoję na peronie 9 i 3/4.

Trochę się denerwuję. Weszłam do pociągu i zaczęłam szukać wolnych miejsc. Zauważyłam w jednym przedziale wolne. Zapukalam. Siedziała tam brązowowłosa dziewczyna, czarnowłosy chłopak i rudy. Wytrzymam. Dam radę. Uśmiechnęła się do nich.

-Jest wolne?- spytałam.

-Oczywiście. Ja jestem Hermiona Granger. Dla przyjaciół Miona. Ten rudy to Ron Wesley. A ten to Harry Potter. - powiedziała dziewczyna. Nie zainteresowała się tak wybrańcem, bo Wiktor mi o nim opowiadał. Usiadłam obok Hermiony. Na szczęście tam było wolne.

-Katcherina Rose. - przyjęłam nazwisko mamy. Wszystkim się tak przedstawiam.- dla znajomych Kathie.

Usiadłam koło Hermiony. Przy nich jeszcze nie czuję się dobrze. Nie ufam im. Zaczęłyśmy pogawędkę z Mioną. Jesteśmy bardzo podobne. Lubimy czytać, bardzo dobrze się uczymy, ale też czasami uwielbiamy wygłupy i różne zabawy. Po chwili, gdzieś w połowie drogi do przedziału wszedlo 3 chłopaków. Lekko, niezauwarzalnie się spięłam.

-Cześć szlamo- Zaś miał się jeden. Miał jasne blond włosy i niebieskie oczy.

-Malfoy! -sykneła Hermiona.- Czego tu szukasz?

- Oooo... a to kto? Już ją przekabaciliście na swoją stronę?- Zaśmiał się- To jest Teodor Nott, a to
Blaise Zabinni. Ja jestem Drako Malfoy. A ty?

- Katherina Rose.

-Miło mi Cię poznać.- uśmiechnął się. Jejciu, ale on ma piękny uśmiech.

-A mi wręcz przeciwnie- mruknęłam. Malfoy wciągnął głośno powietrze i zacisnął pięści. Upss... chyba to usłyszał.

-Czemy zadajesz się z tą szklaną i ze zdrajcom krwi?- spytał złośliwie.

-Nie nazywaj jej tak!- warknęłam wkurzona. W powietrzu czuć było moją moc, skóra zbladła, a moje oczy zrobiły się czarne z furii. Gdy to zobaczył na pewno się przestraszył. Niedziwie się w tym stanie wyglądam jak czysta furia. Nawet Voldzio wtedy się mnie boi, bo jestem nieprzewidywalna.

-Idziemy- warknął do kolegów.

Usiadłam na miejsu i chwilę oddychałam z zamkniętymi oczami. To mnie uspokajało. Gdy je otworzyłam zobaczyłam jak moi nowi koledzy się nam nie patrzą. Że strachem i podziwem.

- No co?- spytałam z miną niewiniątna.

-Dziękuję.- powiedziała szczerze Miona i mnie przytuliła.

- Może i mało się znamy, ale polubiłam Cię, a moich przyjaciuł się nie obraża.

Też ją przytuliłam, choć na początku miałam niemałe kłopoty, żeby to zrobić. Za oknami zrobiło się ciemno. W między czasie dowiedziałam się, że wszyscy są z Gryfindoru. Przebralu się w szaty. Ja jechałam na przydzielenie z pierwszoklasistami. Przy drzwiach już czekała na nas profesor McGonnagal.

Pierwszoroczniacy weszli do Wielkiej Sali, a ja czekałam chwilę przed. Gdy wszyscy 11-sto latkowie zostali przydzieleni do domów głos zabrał dyrektor.

-Proszę o ciszę. W tym roku dojdzie do nas jeszcze jedną osoba. Powitalny Katherine Rose.-powiedział profesor i drzwi się otworzyły.

Weszłam do sali. Dumnym krokiem podeszłam do stołka i usiadłam. Założono mi tiarę, a ta od razu zaczęła mówić.

- Hmmm... pomyślmy... mądra, inteligentna, utalentowana, sprytna, lojalna, przyjacielska, oddana ... potomkini wszystkich założycieli Hogwartu... Ogromna moc. Żywioły. Ponadprzeciętne zdolności. Rodzice ze Slitherinu i Gryffindoru. Przerosłaś już nawet ojca. W tak młodym wieku... bardzo trudne. Miejmy nadzieję, że nie pójdziesz w jego ślady. A więc tak SLIT... ALBO NIE... GRIFFINDOR!!!

Szczęśliwa usiadłam pomiędzy Hermioną i Ginny. Naprzeciwko nas siedzieli chłopcy. Ron dziwnie się na mnie patrzył. Widać, że mu się niepodobało że tu jestem. Z tego co wiem chłopak Miony nienawidzi ślizgonów. A ja prawie tam trafiłam. Wiercił się i spogladał na mnie jak na wroga, niebezpieczeństwo, jak na  zagrożenie. Po uroczystości rozeszliśmy się do swoich dormitoriów. Miałam pokój z Hermioną i Ginny (od aut. Ginny przeskoczyła jedną klasę). Poznałam resztę dziewczyn z rocznika i umyłam się. Nie mogłam na siebie patrzeć. Te ryciny wszystko mi przypominały, mam nadzieje, że niedługo zejdą. Położyłam się wcześnie spać. Muszę naładować akumulatory na pierwsze dni w takiej dużej grupie osób. Mam nadzieję że później będzie lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro