Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Nic nie rozumiem

Na początku byłam na niego zła. Ale gdy nie było go już w domu kilka godzin, zaczęłam się o niego martwić.
Nie wiedziałam czym się tak naprawdę zajmował, ale na pewno nie był strażakiem, a sądząc po jego wyglądzie, gdy wrócił wczoraj do domu , to chyba coś niebezpiecznego. Raczej nie zrobiłby sobie przypadkiem rozcięcia na pół twarzy. Już wtedy coś mi nie pasowało, ale jeszcze nie wiedziałam co.
Wszystko się wyjaśniło, gdy wszedł do domu.
- Mogę wiedzieć gdzie ty tyle byłeś?! Wiesz jak ja się martwiłam? Znikasz bez słowa wyjaśnienia, a potem nie wracasz do domu przez długi czas! - byłam na niego zła, ale ulżyło mi trochę gdy zobaczyłam, że nic mu się nie stało. Nie miał nawet jednego, małego zadrapania.
I tu pojawił się problem. Wczoraj miał rozcięty policzek, a dzisiaj nie było po ranie rzadnego śladu. Nawet małej blizny.
- Przepraszam. Znajomy mnie potrzebował i...
- GDZIE __ONO__JEST?
- Ale co? - spytał zdezorientowany.
- ROZCIĘCIE. NA POLICZKU. Wczoraj było, a dzisiaj już go nie ma!- Steve odruchowo dotknął swojego policzka w poszukiwaniu rany. Na początku chyba nie rozumiał o co mi chodzi, ale małą chwilę później zobaczyłam w jego oczach przerażenie.
- To...taka specjalna...maść. Na rozcięcia.
- PRZESTAŃ WRESZCIE KŁAMAĆ. OKŁAMUJESZ MNIE OD POCZĄTKU! NIE WIEM CO TU SIĘ DZIEJE, ALE MAM TEGO DOŚĆ! - mówiąc to wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w swoim pokoju. Steve próbował mnie jeszcze zatrzymać, ale nie dał rady. Wiedziałam, że jest mu przykro, ale nie miał prawa mnie oklamywać! Był sam sobie winny! Nie był wobec mnie fair.

Siedziałam w pokoju dosyć długo, ale musiałam w końcu z niego wyjść. A poza tym zrobiłam się głodna. Zeszłam po cichu do kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś na szybko. Jednak Steve już tam na mnie czekał. Odwróciłam się i już miałam wyjść, gdy się odezwał:
- Page, zaczekaj moment.
- O co chodzi? Zamierzasz mi wcisnąć kolejne, piękne kłamstwo?
- Nie zamierzam, jednak nie mogę Ci powiedzieć całkiem wszystkiego. Musisz to zrozumieć i zaakceptować. Daj mi chociaż część ci wyjaśnić - widziałam ból w jego oczach i to jak mu ciężko, ale nie potrafiłam tak po prostu mu wybaczyć.
- Masz chwilę, a potem sobie idę.- zgodziłam się.
- Dobrze, przede wszystkim chcę ci powiedzieć, że ja nie mówiąc prawdy tak naprawdę cię chronię. Niestety prawda jest dla ciebie bardzo niebezpieczna, ale nie martw się, Wszystkiego się dowiesz, ale jeszcze nie teraz. Na razie jest na to za wcześnie.
- Chronić mnie? Niby przed czym? - nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
- Przed złymi ludźmi, którzy chcą ci zrobić krzywdę.
- Czemu mieliby to robić? - to wszystkie  stawało się coraz bardziej chore.
- Moja praca nie jest normalna, ale nie mogę na razie zdradzić nic więcej - to mówiąc wyszedł.

Jasne. Po prostu świetnie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro