Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Dziwna sytuacja

Spałam dość długo, ale dzięki temu gdy się obudziłam byłam zupełnie wypoczęta. Od razu popatrzyłam na zegarek i okazało się, że jest już południe. To długo se pospałam... całe pół dnia na to straciłam... No cóż, mówi się trudno. Wstałam i poszłam się przebrać.

Gdy wreszcie byłam gotowa zeszłam na dół. Tam przy stole już siedział mój tata i czytał z zainteresowaniem jakiś artykuł w gazecie. Po jego minie stwierdziłam, że to co było w nim napisane niezbyt mu się podobało.
- O, cześć Page. Wreszcie wstałaś - powiedział zamykając gazetę i odsuwając ją na bok.
- Ta...wstałam. Cześć - przywitałam się po czym usiadłam na przeciw niego przy stole.
- Jesteś głodna? - spytał. Na co ja w odpowiedzi skinęłam głową. - To co chcesz zjeść? Spróbuję zrobić coś co będzie w miarę jadalne - uśmiechnął się szeroko mówiąc te słowa. Domyśliłam się, że niezbyt dobrze umie gotować, więc postanowiłam wybrać najprostszą opcję.
- Chyba mogą być tosty - powiedziałam.
- Powinny mi wyjść, ale niestety mam wyjątkowy talent do psucia każdej istniejącej potrawy, więc wszystko jest możliwe.

***

O dziwo tosty które zrobił, okazały się być całkiem dobre. Zjadłam je wszystkie na raz ze smakiem.

- Może chcesz pójść na lody - zaproponował Steve gdy już skończyłam jeść.
- Jasne, czemu nie? - odpowiedziałam mu prawie od razu.
Przed wyjściem z domu Steve założył na głowę czapke z daszkiem, a na oczy ciemne okulary.
- Po co ci to? - spytałam go ze zdziwieniem.
- Po prostu lubię tą czapkę - odpowiedział wymijająco.
- Jasne - odparłam. - Chodźmy już.

Szliśmy wolnym spacerem, a przy okazji opowiadaliśmy trochę o sobie. Dowiedzieliśmy się na swój temat nawzajem wielu ciekawych rzeczy. Ogólnie było bardzo miło. Jednak cały czas miałam wrażenie, że przy niektórych moich pytaniach trochę się wahał i odpowiadał na nie nie do końca zgodnie z prawdą. Ale uznałam, że to musi być tylko mój wymysł. Bo niby z jakiego powodu miałby to robić?

***

Siedzieliśmy razem na ławce w parku jedząc nasze lody. Było naprawdę bardzo fajnie. Niestety do czasu.

W pewnym momencie Steve dostał wiadomość na telefon, gdy tylko ją odczytał od razu zerwał się na równe nogi.
- Bardzo cię przepraszam, ale muszę iść!
- Co?! Ale jak...I co?! Tak porostu mnie tu zostawisz? - byłam na niego wściekła.
- Naprawdę mi przykro! Wynagrodzę ci to - powiedział po czym chciał odejść, lecz w ostatniej chwili się odwrócił. - To na taksówkę - powiedział wręczając mi kilka banknotów - jakbyś nie pamiętała drogi - gdy tylko to powiedział pobiegł szybko przez park. Minęła zaledwie chwila i już zniknął z mojego pola widzenia.
No pięknie! Zostałam tu całkiem sama! Jak można być tak nieodpowiedzialnym?! Zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia! Niby co było, aż tak ważne? Nie potrafiłam znaleźć na to odpiwiedzi.
No trudno. Nie miałam zbyt wielkiego wyjścia. Musiałam wracać, a nie pamiętałam drogi. Dobrze, że przynajmniej zostawił mi pieniądze. Zatrzymałam pierwszą lepszą taksówkę i podałam adres. Na szczęście pieniędzy wystarczyło, więc po kilku minutach byłam już w domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro