Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Zostawiam wszystko

Pierwsze co poczułam to straszny ból głowy. Chwilę później zaczęłam drżeć z zimna. Otworzyłam powoli oczy i rozejrzałam się do okoła. Byłam w lesie. Ale co ja tu robiłam? Nie potrafilam sobie przypomnieć. Nie pamiętałam nic od chwili gdy wyszłam z domu. Wiedziałam jedno. Muszę dotrzeć do szpitala. Moja mama tam jest i mnie potrzebuje. Nie mogę jej zawieść.

Z trudem podniosłam się z ziemi, otrzepałam ubrania i ruszyłam na północ, w stronę mojego domu. Całe szczęście, że znam się trochę na kierunkach i lesie. Inaczej nigdy bym nie wiedziała w którą mam iść stronę.

***

Las ciągnął się w nieskończoność. Przeszłam już dobre dwa kilometry, a dalej nie widziałam wyjścia. Co jeśli poszłam w zła stronę? Szybko od sunęłam od siebie tę myśl. Musiałam iść w dobrym kierunku. Nie było innej opcji.
Zatrzymałam się przy drzewie z charakterystyczną dziuplą przypominającą kształtem serce.
- Wreszcie - odetchnęłam z ulgą. Z tego miejsca została zaledwie chwila, żeby wyjść z lasu.

***

- Boże, dziecko! - krzyknęła Ursula widząc mnie przed domem. - Gdzieś ty była tyle czasu?! Wiesz jakiego stracha mi napędziłaś? Nigdy więcej tak nie rób! - zamknęła mnie w żelaznym uścisku i nie chciała puścić.
- Już, dobrze. Przepraszam. Nie chciałam - powiedziałam robiąc skruszoną minę. Ursula nie potrafiła być długo zła, więc po chwili uśmiechnęła się do mnie.
- No dobrze. Wybaczam Ci, ale obiecaj, że więcej tak nie zrobisz.
- Obiecuję - powiedziałam kładąc rękę na sercu.
- Teraz chodź. Twoja mama się wybudziła i chce się z tobą widzieć.

***

Mama wyglądała fatalnie. Jakby w ciągu ostatnich kilku dni postarzała się o parę lat.
- M-mamo? - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Page, moja kochana - powiedziała słabo się uśmiechając. - Ty wiesz jak bardzo cię kocham. Jestem z ciebie dumna. Jesteś dobrym dzieckiem - mówiąc  to pogłaskała mnie po policzku. Zacisnęła wargi. Widać było, że chce mi coś powiedzieć, ale nie potrafi.
- Mamo? Co jest?
- Chodzi o to, że nie byłam z tobą do końca szczera. T-twój tata nie zginął w wypadku.
- N-nie nie rozumiem. Jak to? Więc co się z nim stało? - byłam równocześnie wesoła i zła. Nie wiedziałam co czuć. Radość bo mam tatę? Złość, bo byłam okłamywana?
- On żyje i mieszka w Nowym Jorku. Nigdy mu nie powiedziałam o twoich narodzinach. Nie wiedział, że w ogóle istniejesz - byłam zszokowana.
- Jak mogłaś to zrobić? - nie potrafilam ukryć wściekłości.
- Musiałam... Dla twojego bezpieczeństwa...
- Ale po co mi to wszystko mówisz?
- Zostało mi zaledwie kila dni, a on jest twoją jedyną rodziną - słowa wypowiadane przez mamę były coraz wolniejsze i sprawiały jej więcej bólu. - Musisz... Z nim... Zamieszkać. On cię pokocha i się tobą zajmie... Tak samo jak ja. - mama zamknęla powoli oczy. Byłam przerażona. Nie wiedziałam co się dzieje. Do sali szybko wszedł lekarz z pielęgniarkami. Próbowali reanimować jednak to nic nie dało. Właśnie do mnie dotarło co się stało.

Moje nogi były jak z waty. Upadłam na ziemię. Zaczęłam płakać jak nigdy wcześniej. I nie przestawałam. Lekarze wyprowadzili mnie z sali, ale to nie przerwało mojego szlochu. Nic go nie przerwało. Trwał on całą noc. Dopiero nad ranem gdy zabrakło mi łez, zaczęłam jedynie pociągać nosem.
- Page Montgomery? - spytał mnie miły kobiecy głos. Podniosłam głowę, patrząc na kobietę wzrokiem pozbawionym jakichkolwiek emocji.
- Tak - odparłam obojętnie. Kobieta była elegancka i ubrana jak ci wszyscy ważni prawnicy i urzędnicy. Włosy miała spięte w kok, a na twarzy miała delikatny makijaż.
Uśmiechnęła się miło.
- Ja jestem Luciana Evens. Miło mi. Jestem tu, żeby zawieść cię do twojego taty.
- A niby czemu miałabym pani uwierzyć? - pani Evens pogrzebała chwilę w torebce i wyciągnęła  teczkę pełną papierów. Udawałam, że je przeglądam, jednak za nic się na tym nie znałam. Musiałam zaufać kobiecie na słowo.
- Chyba wszystko jest ok - powiedziałam oddając teczkę.
- A więc, proszę za mną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro