Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Szybsza metoda

- Loki! Ja już naprawdę nie daję rady! Czy nie możemy sobie odpuścić ? Jestem na granicy wytrzymałości - jęknęłam siadając obolała na twardej ziemi.

- Ta, jasne. Ciekawy tylko jestem czy potwór da ci odpocząć, gdy będzie próbował cię zabić - odparł Loki ze zwyczajną w jego głosie kpiną. Szczerze zaczynałam mieć już dość jego ciągłych żartów i tego, że nie brał mnie na poważnie. Wytarłam zakrwawione ręce o trawę i spojrzałam na niego ze zmęczeniem.

- Jakoś żaden potwór jak do tej pory nie próbował mnie zabić, a jeśli nie dasz mi odpocząć zwolnisz go tylko z tej niebywałej przyjemności.

- Dobrze wiesz, że nie możemy się teraz poddać. Potrzebujesz treningu, a co ważniejsze musimy odkryć wszystkie twoje zdolności. Z nimi nasze szanse wzrosną. Zaufaj mi, jeśli to ma się udać musisz dać z siebie wszystko.

- Już to robię, ale trenujemy od dwóch tygodni. Myślę, że gdyby moje zdolności miały się objawić, zrobiłyby to. Tymczasem jestem zdania, że godzinka przerwy dobrze by mi zrobiła.

- A co jeśli ta godzinka jest kluczowa? Może to właśnie tej jednej godziny ćwiczeń ci zabraknie, gdy będziesz musiała walczyć o życie?

- Błagam. Zachowujesz się jakby ci zależało na moim życiu, a oboje wiemy, że to nieprawda.

- Ale interesuje mnie moje i nie mam zamiaru przez ciebie zginąć.

- Tak, wiem. Powtarzałeś to z jakieś tysiąc razy. Dotarło do mnie, że żyję tylko dlatego, że mnie potrzebujesz - odburknęłam mu ze złością i położyłam się na ziemi by dać mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru wstać.

- Nie odpuścisz prawda?

- Widzę, że nauczyłeś się używać mózgu i zacząłeś logicznie myśleć - odpowiedziałam z udawaną radością.

- Odpocznij tą chwilę jeśli naprawdę uważasz to za konieczne - powiedział z rezygnacją Loki i schował swój sztylet również siadając na trawie. Gdy to zobaczyłam podniosłam się do siadu, zadowolona moim sukcesem. Czarodziej wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. Gdy już miałam go spytać o czym tak myśli, odezwał się.

- Nie masz racji - stwierdził z przekonaniem. Spojrzałam na niego pytająco, nie rozumiejąc o czym mówi.

- Masz więcej zdolności, wyraźnie to wyczuwam, jednak z jakiegoś powodu pozostają one uśpione - wyjaśnił. - Myślałem, że uda się je obudzić zwykłym treningiem, lecz chyba musimy wziąć pod uwagę również inną metodę.

- Inną metodę?

- Jeśli nie da się obudzić zdolności naturalnie, można je zmusić do tego za pomocą magii. Jest to jednak bardziej ryzykowna metoda, ponieważ taka moc zostaje wtedy uwolniona z pełną siłą. Gdy dzieje się to naturalnie moc rośnie razem z rozwojem jej właściciela i gdy czuje, że jest na to gotowy. Nie wiem jak wielka moc się w tobie kryje. Możliwe że będzie ona mała i zdołasz ją okiełznać, jednak gdy okaże się potężna, nie wiem jak na to zareagujesz.

- Chyba mi się to nie podoba - powiedziałam lekko przerażona tym co usłyszałam. - I skąd pomysł, że w ogóle chcę je budzić? - Zdenerwowałam się, nie chciałam mieć więcej zdolności. Już regeneracja była dla mnie trudna do zrozumienia i ciężko mi było ją zaakceptować. Jak miałam poradzić sobie z kolejnymi mocami?

- Rozumiem twój niepokój - zaczął spokojnie Loki.

- Obawiam się, że jednak nie rozumiesz - przerwałam mu gwałtownie. - Nie wiesz jak to jest gdy z dnia na dzień całe twoje życie się zmienia i dowiadujesz się, że było jedną, wielką fikcją. Nie wiesz jak to jest, gdy matka którą kochałeś całym sercem wyjawia ci, że cały czas cię okłamywała. Jak to jest gdy, nie potrafisz odnaleźć się we własnym życiu, a na koniec dowiadujesz się, że jesteś inny od reszty i czujesz się jak dziwoląg, wyrzutek.

- W sumie opisałaś całe moje życie - odezwał się nagle Loki, przerywając mój monolog. Poczułam, że moje policzki są mokre. Przetarłam je dłońmi i popatrzyłam na Lokiego. Nawet nie wiedziałam, że gdy to wszystko mówiłam łzy wypływały z moich oczu. Zdziwiło mnie także coś w głosie boga. Słychać w nim było  ból, może i nawet cień smutku co było u niego rzadkością, ponieważ zwykle ociekał kpiną i sarkazmem.

- Mnie matka także okłamywała. Całe życie myślałem, że jestem jej synem. Jednak okazało się, że nie była to prawda. Nie byłem jej synem, tylko wyrzutkiem niechcianym przez prawdziwych rodziców. Potworem, którym straszyło się dzieci w moim królestwie. Myślisz, że nie wiem jakie to uczucie dowiedzieć się, że jesteś inny od reszty? Więc się mylisz, znam to aż za dobrze.

- Nie wiedziałam - odpowiedziałam czując się w tym momencie głupio. Nie spodziewałam się, że moje słowa mogą go zranić. Byłam wręcz przekonana, że nic nie może.

- Nie ty jedna. Wszyscy od zawsze widzieli we mnie potwora, a nie trudno stać się tym za kogo wszyscy cię uważają.

- Nie sądzę, że jesteś potworem.

- Jestem i dobrze o tym wiesz, sama dopiero co tak twierdziłaś.

- Może teraz myślę inaczej?

- Więc się mylisz.

Po jego słowach zamilkłam. Szczerze nie wiedziałam jaka jest prawda. Faktycznie Loki bywał psychopatą i zrobił wiele złego, ale na pewno nie był potworem. Zdarzały się takie momenty, w których widziałam w nim dobro. I chciałam wierzyć, że naprawdę w nim jest. Mimo, że ukryte pod maską cierpienia i niezrozumienia przez świat.

- Myślisz, że twoja metoda na obudzenie moich zdolności może zadziałać? - wróciłam do wcześniejszego tematu chcąc przerwać obecny.

- Wiąże się to z dość dużym ryzykiem, ale tak uważam. Nawet jeśli twoja moc będzie trudna do okiełznania mogę próbować powstrzymywać ją moimi czarami. Tak naprawdę nie wiem czego możemy się spodziewać. Jeśli nie jesteś co do tego przekonana, możemy pozostać przy naturalnych metodach.

- Nie, masz rację czas się liczy i będziemy go potrzebować. Jeśli to przyśpieszy, ale przede wszystkim umożliwi nasz powrót na Ziemię zrobię wszystko by się udało. Jestem gotowa podjąć ryzyko.

- Jesteś pewna? Nie będzie później odwrotu. Uśpienie mocy jest prawdopodobnie niemożliwe.

- Muszę spróbować.

- Dobrze, ale to nie będzie takie proste. Musimy się przygotować do zaklęcia, a jest ono dosyć skomplikowane - to powiedziawszy Loki podniósł się z trawy i otrzepał swoją szatę. - Idziesz, czy zamierzasz się ociągać jak zwykle? - jego głos otrząsnął mnie z zamyślenia. Szybko wstałam i poszłam za nim. Wyszliśmy z naszej kryjówki i skierowaliśmy się w stronę lasu.

- Gdzie idziemy? - spytałam.

- Czy ty kiedyś przestaniesz zadawać irytujące pytania? - spytał kpiąco Loki.

- A czy ty kiedyś odpowiesz normalnie na moje pytanie?

- A ty się wreszcie zamkniesz?

- A ty....

- Nie! Mówiłem serio, bądź cicho! - przerwał mi Loki wystraszonym głosem. Złapał mnie za nadgarstek i machnął nad nami ręką z której posypały się zielone iskry. Powietrze wokół nas zafalowało i po chwili otaczało nas coś na kształt półprzezroczystej kopuły.

- Co to...

- Ciii - ponownie mi przerwał zamykając moje usta ręką.
W tym momencie usłyszałam dźwięk, przez który przeszły mnie ciarki. Był to obrzydliwy warkot połączony z jękiem. Nie wiedziałam co wydaje taki odgłos, ale chyba nie chciałam się tego dowiedzieć. Niestety głos stawał się coraz głośniejszy, a jego źródło zmierzało w naszym kierunku. Gdy usłyszałam szelest dwa metry przed nami wstrzymałam oddech. Nie miałam odwagi by chociażby poruszyć się o milimetr. I wtedy to zobaczyłam. Bestia wyłoniła się spomiędzy drzew i zatrzymała rozglądając się dookoła. Chociaż „rozglądając się" jest odrobinę błędnym stwierdzeniem. Potwór nie miał oczu. Stało przede mną jaszczuropodobne stworzenie wysokie na dwa metry. Jego masywne cielsko było pokryte grubymi, skórzastymi łuskami w kolorze brudnej zieleni. Był lekko przygarbiony, a z jego pleców wystawał rząd kolców. W miejscu, w którym powinny być oczy potwór posiadał ziejące pustką, oczodoły. Ręce i stopy miał zakończone długimi, ostrymi pazurami, na których widok przeszedł mnie dreszcz. Nie one jednak były najgorsze, a zęby wystające z jego cuchnącej paszczy. Wyglądały jak dziesiątki ostrych niczym brzytwa ostrzy, ułożonych w ciasnym rzędzie. Najbardziej w tym momencie obawiałam się jego nozdrzy, które wciąż się poruszały jakby próbowały
coś wyczuć. Chciałam jak najszybciej odwrócić głowę by nie musieć patrzyć na przerażającego stwora, jednak nie potrafiłam. Ciało nie pozwalało mi na spuszczenie wzroku z bestii. Nagle potwór się poruszył. Zrobił kilka kroków w naszą stronę i ponownie się zatrzymał. Zadrżałam. Zrobił to w ostatnim momencie, bo jeszcze krok i byłoby po nas. Z tej odległości widziałam go dokładniej i czułam wyraźniej jego smród, który był tak przeraźliwy, że zapiekły mnie oczy. Bałam się, że zaraz zginiemy, jednak stało się coś dziwnego. Potwór po prostu odwrócił się i poszedł w przeciwnym kierunku. Nawet gdy już zniknął za drzewami, ani ja, ani Loki nie poruszyliśmy się przez następne 10 minut. W końcu czarownik mnie puścił i zdjął z nas kopułę wytworzoną przez czar.

- Następnym razem jak każę ci się zamknąć, to się zamkniesz i nie będziesz zadawała durnych pytań - odezwał się wściekły Loki. Dawno już nie widziałam go tak rozgniewanego. Bałam się, że będzie chciał jakoś wyładować na mnie złość, jednak tego nie zrobił. Odwrócił się i zaczął iść przed siebie. - Pospieszysz się, czy masz zamiar natknąć się na kolejnego? - spytał tylko przez ramię i zniknął za drzewami. Zorientowałam się, że wciąż stoję w tym samym miejscu i nie poruszyłam się od zniknięcia potwora. Szybko się otrząsnęłam i pobiegłam za Lokim. Bałam się zostać sama, szczególnie po tym co przed chwilą zobaczyłam. Dobiegłam do niego w niecałe kilka sekund, ponieważ nie odszedł zbyt daleko.

- Co to było? - spytałam Lokiego gdy tylko się zbliżyłam.

- A ty znowu zadajesz irytujące pytania? - odpowiedział mi pytaniem co mnie zirytowało.

- Przestaniesz odpowiadać pytaniem na każde moje pytanie?

- A ty kiedykolwiek przestaniesz mnie denerwować?

- Ja nic takiego nie robię! To ty cały czas się na mnie wkurzasz z byle jakiego powodu.

- Najwyraźniej każdy powód jest dobry, a ty po prostu jesteś irytująca. Nie mam pojęcia jak ojciec z tobą wytrzymywał.

- W sumie to nie musiał jakoś szczególnie się starać. Przez większość mojego pobytu u niego mnie okłamywał i przebywał w swojej super-bohaterskiej pracy.

- Czyli jednak z tobą nie wytrzymywał - zaśmiał się czarownik.

- Bycie wrednym to twój sposób na życie? - spytałam lekko zraniona tym co powiedział. Nie chciałam wierzyć, że ma racje, jednak co jeśli ją miał?

- Raczej styl bycia - odparł niewzruszony.

- Nie ważne, odpowiedz mi wreszcie na pytanie?

- Które? Zadajesz ich zdecydowanie dużo.

- Pytałam co to było za stworzenie.

- A czy ta wiedza jest ci do czegokolwiek potrzebna?

- Wolałabym wiedzieć co prawie  mnie zabiło.

- On nawet nie był blisko zabicia cię. Gdybym nie rzucił zaklęcia to co innego.

- Co to było za zaklęcie?

- Czy to kolejne pytanie?

- Błagam, po prostu odpowiedz.

- To była osłona wygłuszająca i neutralizująca zapach. To stworzenie to Gnurl. Jest ślepe, ale węch i słuch ma za to znakomity. To świetny łowca i gdyby nie czar byłoby już po nas.

- Dlaczego tak po prostu odeszło?

- Musiał wyczuć twój zapach, lecz gdy stracił trop wrócił do swojego siedliska. Obawiam się jednak, że nie podda się tak łatwo i jeszcze tu wróci. Ludzkie mięso to dla niego przysmak, a założę się, że od bardzo długiego czasu nie miał takowego w ustach.

- Był przerażający - powiedziałam wspominając widok stworzenia. - Mam nadzieję, że więcej go nie zobaczę.

- To przygotuj się, bo zobaczysz więcej takich stworzeń i tych o wiele gorszych. Ten świat, aż się od nich roi. Jak dotąd nie widziałaś żadnego tylko dlatego, że siedzieliśmy w kryjówce chronionej moimi zaklęciami.

Zadrżałam wyobrażając sobie ponowne spotkanie z potworem. Wolałabym za wszelką cenę go uniknąć. Rozejrzałam się nerwowo dookoła, jakby poszukując kolejnego stworzenia.

- Już prawie jesteśmy - powiedział Loki skupiając na sobie moją uwagę. Odetchnęłam głęboko by się uspokoić. Po chwili wyszliśmy z gęstwiny drzew na polanę z ogromnym jeziorem pośrodku.

- Potrzebna jest nam woda? - zdziwiłam się. - Jak dotąd sam ją wyczarowywałeś i nie musieliśmy w tym celu narażać swojego życia.

- Wyczarowywałem wodę do picia. Nie byłbym w stanie wyczarować tak dużej ilości, a musisz się zanurzyć przynajmniej do połowy w wodzie by zaklęcie zadziałało.

- Jesteś pewien, że nic w tym jeziorze mnie nie zeżre?

- W innych jeziorach z pewnością tak by się stało, ale na tym świecie jest parę świętych jezior stworzonych przez samego Odyna. Do nich żaden potwór nie ma wstępu. Będziesz w nim bezpieczna, a moc Odyna dodatkowo pomoże w zaklęciu.

- Jeśli tak mówisz to ci wierzę - powiedziałam z lekką niepewnością. Mimo to zaczęłam iść w stronę jeziora. Gdy stanęłam tuż przy jego brzegu zawahałam się. Odwróciłam się i spojrzałam na Lokiego, on jednak tylko pospieszył mnie ruchem ręki. Pełna wątpliwości zrobiłam krok i weszłam do jeziora. Spodziewałam się, że zaraz zostanę wciągnięta pod powierzchnię, lecz nic takiego się nie stało. Trochę pewniej weszłam głębiej zatrzymując się dopiero w miejscu gdzie woda sięgała mi odrobinę powyżej pasa. Odwróciłam się w stronę brzegu. Loki stał tuż przy krawędzi jeziora.

- Jesteś gotowa? - spytał patrząc na mnie niepewnym wzrokiem.
Nie czułam się gotowa. Obawiałam się jakie będą skutki uwolnienia moich mocy, jednak nie mogłam się poddać.

- Już bardziej nie będę - odpowiedziałam zbierając w sobie całą odwagę którą posiadałam.

Loki przyjął to kiwnięciem głowy po czym podniósł ręce z których zaczęły się sypać zielone iskry.

.....................................................

Hej! Przepraszam wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział, że zajęło mi to tak długo (o ile nie bardzo długo bo rok to sporo czasu 🤣). Szczerze nie wiedziałam już co pisać w nowych rozdziałach, ale ostatnio przyszło mi do głowy parę pomysłów na kontynuację, a dużo osób o nią prosiło. Nie chcę nic obiecywać odnośnie wstawiania kolejnych rozdziałów, ponieważ nie potrafię pisać na siłę, dlatego robię to tylko gdy mam wenę. Postaram się jednak, by kolejny rozdział nie był za rok, a trochę szybciej 😂. Mam nadzieję, że rozdział wyszedł w miarę dobrze, nawet jak na to, że dawno nic nie pisałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro