13. Spotykam Avengers cz.2
Mój pokój był zrobiony w tym samym stylu co reszta budynku. Miał elegancki, a za razem przyjemny wystrój. Było w nim dosłownie wszystko co potrzebne. Nie mogłam mu nic zarzucić. Pan Stark powiedział, że mogę się w nim rozgościć, a jak będę chciała mogę przyjść do salonu, byle bym tylko przyszła na 18 bo jest kolacja, a później oprowadzi mnie po siedzibie i pokaże gdzie mieszka reszta ekipy. Rozejrzałam się po pokoju. Nie miałam pojęcia co mogę w mim robić przez trzy godziny, jednak gdy podeszłam do biurka mój problem się rozwiązał. Zobaczyłam na nim nowiutki, lśniący telefon. Zupełnie zapomniałam, że swój zostawiłam jeszcze w starym domu i nawet nie wzięłam go do Nowego Jorku. Kiedyś nie mogłam żyć bez telefonu, a teraz nie pamiętałam o nim przez kilka tygodni. Wzięłam do rąk telefon i go włączyłam. Gdy tylko się odblokował zauważyłam, że znajdują się w nim wszystkie moje kontakty. Ciekawa byłam jak to zrobili, ale nie chciałam marnować czasu na zastanawianie się. Musiałam zadzwonić do paru osób, które z pewnością się o mnie martwią, w końcu wyjechałam bez słowa parę tygodni temu i od tego czasu się nie odezwałam.
Obdzwonienie wszystkich zajęło mi ponad dwie godziny. Nie dzwoniłam do wielu osób, jednak miałam dużo spraw do wyjaśnienia. Zerknęłam na zegarek i odłożyłam telefon - zostało mi jeszcze pół godziny do kolacji. Nie chciałam siedzieć bezczynnie, więc poszłam się wykąpać. Gdy wyszłam z pod prysznica, ubrałam na siebie świeże ubrania, które ktoś przyniósł wcześniej razem zresztą rzeczy, które zostawiłam w poprzednim domu. Po skończeniu czynności od razu poszłam na kolację. Nie chciałam się spóźnić, a zostało do niej tylko pięć minut.
Szłam tym samym korytarzem co wcześniej i po chwili doszłam do drzwi. Gdy weszłam do salonu siedział już w nim mój tata i Natasha. Zajęłam bez słowa miejsce obok mojego taty.
- Jak ci się podoba twój pokój? - spytał tata.
- Jest super - odpowiedziałam.
- Więc o co chodzi? - spytał, widząc mój grymas twarzy.
- Nie mówiłeś, że tak od razu się tu wprowadzimy. Trochę się tego nie spodziewałam.
- Powiedziałbym ci, ale nie miałem o tym pojęcia. Stark mi wcześniej nie powiedział, że twój pokój jest już gotowy.
- Nie ma sprawy, tylko pytam.
- Jak chcesz to mogę z nim porozmawiać i możemy zamieszkać tam gdzie wcześniej - powiedział łagodnie.
- Nie ma takiej potrzeby, tu jest bardzo fajnie. Po prostu jestem tym trochę zdziwiona. To wszystko.
- To dobrze, twój pokój jest obok mojego, więc w razie czego zawsze możesz wpaść - nie odpowiedziałam bo do pokoju wszedł Stark z trzema pudełkami pizzy.
Nie postarali się z tą kolacją, ale akurat miałam ochotę na pizzę, więc nie narzekałam.
Szybko nakrylismy do stołu, i już mieliśmy usiąść do jedzenia, gdy niebo za oknem pojaśniało, jak za dnia i z powrotem pociemniało.
- Co to było? - spytałam, zaniepokojona, ale reszta siedziała niewzruszona.
- Thor wrócił z Asgardu - usłyszałam odpowiedź od Natashy.
- A już miałem nadzieję, że wreszcie się najem... - powiedział zrezygnowany Tony.
Po chwili do pokoju wszedł wysoki blondyn w zbroi i z młotem w ręku. Odwiesił go na ścianie, a gdy się do nas zbliżył jego zbroja zniknęła i stał przed nami w zwykłych ubraniach.
- Witajcie, przyjaciele. Wielce się raduję, że wreszcie was widzę - powiedział Thor z uśmiechem na ustach.
- Thor, gdzie ty byłeś przez pięć miesięcy? - spytała Natasha.
- Miałem do załatwienia parę spraw w dziewięciu światach, a poza tym uciekł... w sumie nie ważne, nie musicie się tym martwić.
- Kto uciekł? - spytał mój tata.
- Nie chcę wam zaprzątać tym głowy, macie już dużo problemów.
- Thor! - pospieszyła go zdenerwowana Natasha.
- Loki uciekł z więzienia w Asgardzie - odpowiedział zdenerwowany.
Wszystkim zrzedły miny, a gdy Tony to usłyszał zachłysnął się colą.
- Co, proszę?!? Ty chyba sobie żartujesz!? - Tony cały pobladł i przybrał wściekły wyraz twarzy. Chyba starał się opanować, ale zaczęły mu się trząść ręce.
- Nie musisz się nim martwić, Odyn już zadbał o to, by nie mógł podróżować między światami. Nie uda mu się dostać do Midgardu.
- Jak mam się niby nie martwić?!? Przez trzy lata nie mogłem spać i normalnie funkcjonować bo Loki zaatakował Nowy Jork. Trzy_lata! Teraz on znów jest na wolności, a ty mi mówisz żebym się nie martwił?!? Tak się nie da!!!
- Spokojnie Tony, Thor mówi, że Odyn się wszystkim zajął - Steve starał się go uspokoić.
- Ty się lepiej Rogers nie odzywaj! Bo ci mówię, nie ręczę za siebie!
- Grozisz mi???
- A żebyś wiedział, że tak!!!
- Ej, opanujcie się! - krzyknęła Natasha.
- Moglibyście sobie darować, przynajmniej przy Page!
- Kim jest Page??? - spytał Thor gdy dopiero mnie zauważył.
- To córka Steve'a - odpowiedziała mu Natasha.
- Nie było mnie pięć miesięcy, a on już ma dziecko?!? No cóż...gratuluję.
- Dziękuję. - odpowiedział Steve, przerywając na moment mordowanie Tony'ego wzrokiem.
- Miło cię poznać. Witaj w rodzinie! - powiedział do mnie Thor i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Nawzajem. - odpowiedziałam z trudem oddychając. Po chwili mnie puścił, a ja miło się do niego uśmiechnęłam.
Wmiędzy czasie Tony, zdążył się trochę uspokoić, więc wszyscy usiedliśmy przy stole.
- Jesteś pewien, że nic nam nie grozi, ze strony Loki'ego? - spytał Thora dla pewności.
- Ręczę za to moimi włosami - odpowiedział mu Thor z przekonaniem.
Na te słowa Tony rozluźnił się do końca.
- No to jedzmy. Jestem strasznie głodny, a zaraz wszystko będzie zimne - powiedział otwierając karton i wyjmując z niego kawałek pizzy.
Nawet nie wiedziałam jaka byłam głodna, dopóki nie zaczęłam jeść. Szybko zjedliśmy całą kolację, a na stole zostały tylko puste pudełka po pizzy.
- Uczta była zacna - stwierdził Thor, dojadając ostatni kawałek.
- Byłaby lepsza, gdybyś nie zjadł 1/3 tego co było na stole - odparł kąśliwie Tony.
- Przecież zostawiłem wam dwa pudełka! - bronił się Thor.
- Tylko, że to twoje miało rozmiar XL, a nasze zaledwie L! - odparł oburzony.
Kłucili się tak dalej, ale mi nie chciało się tego słuchać. Byłam pełna podziwu, jak oni mogą cały czas się kłucić z byle jakiego powodu. Trudno było uwierzyć, że się jeszcze nie pozabijali, a co dopiero, że stanowią drużynę.
- Może pójdziesz już spać? - spytał mój tata.
- Miałaś dzisiaj męczący dzień, a jutro będzie jeszcze bardziej.
- A co takiego ma się jutro wydarzyć?
- To był pomysł Tony'ego. Stwierdził, że nie mieliśmy okazji świętować twoich urodzin, więc na jutro organiuje bal urodzinowy.
- W sumie to nawet dobry pomysł - zgodziłam się z tatą.
- Dobrze, że tak myślisz, bo już się bałem, że odmówisz. Poza tym na balu powinna się pojawić reszta ekipy, więc wreszcie ze wszystkimi się poznasz.
- Już nie mogę się doczekać jutra - stwierdziłam przeciągle ziewając.
- Nie zasypiaj - wtrącił się Tony - miałaś jeszcze zwiedzić siedzibę.
- Daj dziewczynie iść spać. Miała trudny dzień, jutro ją oprowadzisz - odezwała się Natasha.
- Ech...Niech wam będzie - odpowiedział zrezygnowany - dobranoc.
- Dobranoc - powiedziałam do niego i reszty osób w pomieszczeniu, a następnie ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Tata miał rację co do mojego zmęczenia. Wcześniej nie odczuwałam tego tak mocno, ale gdy tylko położyłam się do łóżka zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro