VIII
{Polecam wziąść chusteczki, bo ja płakałam jak to pisałam, nie żartuję, to jakie wzruszające😭😭😭.}
______________________
Wokół panowała ciemność. Wszędzie mrok i pustaka, a w uszach cisza odbija się echem. Nie dociera do mnie nawet dźwięk własnego serca. Przeraża mnie to. Co mi się nie podoba. Próbuję krzyczeć, mówić, śpiewać, co kolwiek. Niestety, moje próby są daremne. Kumam by dotknąć podłoża, ale ręka przelatuje przez nie i robię fikołka. Co tu się KURWA dzieje!?
Nagle, jak za sprawą magicznej różdżki, albo przez moje słowa, padam tyłkiem na ziemię. Aż mnie kożonki zabolały. Otworzyłam oczy i przedemną powoli, pojawiała się podłoga, a po niej ściany i meble. W pewnym momęcie siedziałam w przytulnym salonie. Cały był zachowany w zieleni. Ulubiony kolor mojej mamy. Wyglądał dokładnie jak ten co mieliśmy w Polsce. Podniosłam się powoli z podłogi. Mimo to, zakręciło mi się w głowie. Muszę iść z tym do lekarza, bo chyba za często je mam.
Nie postawiłam nawet kroku, a usłyszałam otwierające się drzwi nie opodal. Otworzyłam szerzej oczy gdy zobaczyłam wchodzacą do pokoju moją... mamę. Stała tam. Cała i zdrowa. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy szczęścia, że ją widzę. Ona też stała i nie wiedziała co robić. Po nie całej minucie, podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam. Przez momęt nie odzajemniła gestu. Stała w osłupieniu jak przed chwilą. Rozumiałam ją. Przecież widzi mnie pierwszy raz od śmierci. A może ona nie umarła? Może to ja coś sobie wymyśliłam? Moje przemyślenia zakłóciły mokre krople na moim czole. Płakała. Tak samo jak ja. I właśnie w tedy też mnie przytuliła. Czułam ulgę i bezpieczeństwo. Nie wiem czemu. Zaczęłam cicho pochlipywać. To zapewne ostatnie pożegnanie. Opadłyśmy razem na podłogę i tak siedziałyśmy. Razem, przytulne, matka i córka w końcu razem, po takiej rozłące.
- Moja mała... moją córeczka...
Usłyszałam, między pochlipywaniem. Porzytuliłam ją jeszcze bardziej, a ona uczyniła to samo. Gdy dopuściłyśmy trochę, mama odsuneła się trochę, by mi się przyjrzeć i wzięła moją twarz w swoje drobne dłonie. Popatrzyła mi w oczy i na jej twarzy pojawił się uśmiech, który ukazał jej cudne dołeczki. Jak byłam mała zawsze w nie wsadzałam palce, a ona robiła zeza. Na to wspomnienie kolejna łza popłynęła po policzku. Mama ją wytarła kciókiem i pocałowała mnie w czoło.
- Choć. Nie mamy czasu, a musimy porozmawiać.- Na jej słowa kiwnęłam głową i wstałam za nią.
Usiadłyśmy na kanapie. Mama pstrykła palcami i przede mną pojawiła się herbata i talerz z ciastkami.
- Wiem, że dawno się nie widziałyśmy- Wzięła głęboki oddech.- Ale musimy porozmawiać i to poważnie.
- A o czym? I jak to się stało, że cię widzę?- Wypaliłam. To były chyba najważniejsze pytania jakie mogłam teraz zadać.
- Widzimy się dla tego, że jeszcze mam nie po załatwiane sprawy na ziemi i czasem będziemy się widywać we snach. Muszę być pewna, że dowiesz się prawdy i zaznacz szczęścia.- Ostatnie zdanie wypowiedziała z wielkim naciskiem.
- Okey, to że chcesz bym była szczęśliwa to rozumiem, ale z tą prawdą nie łapię. Więc może powiesz mi ją? Mamy chyba czas?- Zapytałam i usłyszałam, jak moja mama wzdycha.
- Prawda jest taka, że...- Urwała i popatrzyłam na komodę, gdzie stało nasze wspólne zdjęcie.- Nie jesteś córką tylko hybrydy.
- Nie rozumiem.
- Ojciec Ci tego nie powie. Dlatego ja Muszę. On nie jest wilkołakiem.- Na te słowa wykrzywilam się i już miałam zapytać, ale przerwała mi ręką. Po chwili zaczęła kontynułować- On jest Nefilimem*.
Otworzyłam szerzej oczy. Jak to było możliwe? Przecież mi stado, był betą alfy i widziałam jak przemienia się w wilka? To nie miało sęsu, tak samo jak to nie było możliwe.
- Ale jak? Wkręcasz mnie prawda? To żart? Przecież to nie możliwe. To kłamstwo. Czyste kłamstwo.- Powiedziałam, chwytając się, za włosy.
- Wiem, że to trudne. Chociaż ja gorzej zaragowałam jak się o tym dowiedziałam, ale to prawda. Idealnie to ukrywał, co miało swój powód w młodości. Jedno kłamstwo to spowodowało i trwa do dziś.
- Opowiesz mi jakim zasranym cudem to się stało?- Powiedziałam i popatrzyłam na nią. Mogłam ugryść się odrobinę w język.
- Po pierwsze słownictwo, a po drugie po to tu jestem.- Wzięła łyk herbaty i podała mi moją.- A więc tak... - Oblizała usta- Nie wiem jak zacząć.
- Po prostu od początku.- Na to pokiwała głową i wyszeptała ciche okey.
- Kilka lat temu. Zanim jeszcze się urodziłaś i my byliśmy mali, funkcjonowało jeszcze prawo zakazujące aniołą i demoną posiadania dzieci. Oczywiście zdarzały się przypadki, które zabijano. Twój tata był jednym z nich. Jednak jego rodzice nie chcieli jego śmierci. Postanowili więc, oddać do. To nie było łatwe, bo jego zapach wszystko mówił wilkołaką i wampirą, no i oczywiście wiedźmą. Tak więc poszli do specjalisty od maskowania zapachu. Wszczepili mu pod skórę specjalne zioła, które smakowały jego zapach. Nie pytaj jak, bo nawet twój ojciec nie umiał na to odpowiedzieć. Musieli jeszcze zadecydować kim ma być. W tamtych czasach nie było jeszcze zapach człowieka, więc wybrali wilkołaka. To było dla nich najbardziej odpowiednie. - Kolejny łyk herbaty.- Nie mogli się nim zajmować, to by było zbyt podejrzane. Poprosili o pomoc swoich przyjaciół wilkołaków. Wyjaśnili im wszystko, a Ci bez wahania się zgodzili. Gdyż obydwoje nie mogli mieć dzieci. Idealnie dobrana para.- Zaśmiała się, na tą ironię.- Tak więc ojciec dorastał wśród wilkołaków. Był jednym z tych co zaprzyjaźnili się z alfą. Dla tego był jego betą. I tak dorastał. Jego biologiczni odwiedzali to jako ciocia i wujek. O prawdzie dowiedział się w wieku piętnastu lat. Pewnie zastanawiasz się dla czego widziałaś to jako wilka.- Przytaknęłam- Dzięki krwi anioła dostał dodatkową moc. Rzadko się to zdarza. Umie tworzyć iluzję. Wszystko umie oszukać, opócz... osób które mają taki sam dar. To wszystko cała tajemnica. Musiałaś się dowiedzieć. W krótce kończysz osiemnaście lat i...
- ...i w tedy uaktywnią się zdolności anioła i demona.- dokończyłam. Przez cały czas patrzyłam na mamę. Taka tajemnica. Bardziej niebezpieczna od mojej, gdyż osoby urodzone przed wzniesieniem tego prawa, mogą być jeszcze zabite.
- I właśnie dla tego musiałam cię zobaczyć. By Ci o tym powiedzieć.
- Jakie ja dostanę w tedy moce? Przecież ja sobie z nimi nie poradzę
- Teoretycznie jeżeli po mnie masz zmysły, przemianę i mowę telepatyczna to po tacie pewnie dostaniesz skrzydła. Ale co do reszty to nie mam pojęcia.
Siedziałam już cicho, tak samo jak mama. Cały świat obrócił się o 180°. To nie jest łatwa sprawa. To kolejna tajemnica, którą będę ukrywać, przez którą nie będę normalna i nie mogę mieć mate. To wszystko jest jak nie realny sen. Czy dam radę żyć w taki sposób? Muszę. Dla taty i poświęcenie mamy. O czym ja w ogólę się zastanawiam. Czy to myśli samobójcze? Nie do wiary. Że ja? Przecież teraz jestem... jestem... właśnie czym? Hybrydą? Nefilim? Wiem! Podwójną Hybrydą...
《▪☆▪》
Witam po pewnym czasie. Tajemnice tu wychodzą, jak dzieci że szkoły na zakończenie roku. Wiem humor mam świetny. Na ten rozdział wpadłam tak nagle. Miał być kolejny nudny dzień, ale nieee. Ma być ciekawie!
Tu się przyznajemy kto płakał na początku. Bo ja na pewno.
Od razu mówię, że to wszystko to jej sen. Nie wiem czy ktoś nie załapał(mam nadzieję, że nie). Piszę to na zaś.
Właśnie skończyłam szkołę i powinny się częściej rozdziały pojawiać. Chyba, że będę się opierdalać na łóżku oglądając seriale Netflixa. Różnie bywa.
To do następnego😊
*Nefilim- Dziecko anioła i demona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro